DNA. Przypadek z pracy

Maks pracował w naszej firmie jako programista, często przychodził do naszego działu, aby coś naprawić lub zainstalować aktualizację na komputerze.

Przed Bożym Narodzeniem Maks podbiegł do nas i przypomniał, aby nie dawać żonie prezentu.

Faktem jest, że w naszej firmie, podobnie jak w większości miejsc pracy, słodkie prezenty dla dzieci pracowników są przekazywane tuż przed Bożym Narodzeniem.

Maks poprosił, aby nie oddawać tego prezentu w ręce jego żony, tylko oddać go jemu. Z żoną był rozwiedziony, a przez te prezenty wyzywała go każdego roku.

Mówiła, że po co małemu dziecku słodycze, więc sama je zjadała. Decydowała za niego, że jemu taki prezenty też jest niepotrzebny i znowu wszystko zjadała. Co roku przyjeżdżała i się o to awanturowała, aż o sprawie dowiedział się nawet jego szef. 

Maks spontanicznie ożenił się ze swoją koleżanką z klasy. Żyli razem nieco ponad rok, urodziła im się córka. Jednak wkrótce żona złożyła pozew o rozwód i alimenty. Z jakiegoś powodu zabroniła mężczyźnie także widywania się z dzieckiem. Mieszkali w sąsiednich klatkach tego samego bloku, dlatego nawet z dzieckiem nie spacerowała po osiedlu, żeby nie wpadać na Maksa. Rodzicom byłego męża dostęp do dzieci również został zamknięty. Chociaż co złego mogli zrobić dziadkowie? Spacerować z wnukiem i dać mu zabawkę?

Trwało to około pięciu lat. Wielokrotnie pozywał byłą żonę i domagał się spotkań z dzieckiem, wygrywał procesy, ale kobieta nadal ukrywała dziecko.

Przez cały czas trwały kłótnie, awantury, przychodziła do niego do pracy, aby sprawdzić, czy płaci możliwie najwyższe alimenty, czy może ukrywa jakieś dochody, więc zamęczała dział księgowości takimi pytaniami.

Pewnego dnia Maks przyszedł jak zwykle do naszego działu i zapytaliśmy go, jak się ma. Powiedział, że znowu idzie do sądu, zmęczony całym tym zamieszaniem z byłą żoną i … że chce zrobić test na ojcostwo…

Szczerze mówiąc, pomyśleliśmy tylko, że facet może chce się wymigać od płacenia na dziecko, albo coś innego i pewnie szybko byśmy o tym zapomnieli, gdyby jedna z pracownic żartobliwie nie powiedziała: “ Informuj nas na bieżąco, zadzwoń prosto z sądu ! “.

Pewnego, wiosennego dnia zadzwonił w biurze telefon służbowy. Po odebraniu dało się słyszeć głośny krzyk ” No to ładnie ! “.

Zadzwonił Max. Właśnie wyszedł z sali sądowej, na której była żona sama się przyznała przed sądem, że dziecko nie jest jego i roszczeń już nie ma…

Byliśmy w szoku.

Później przyszedł do nas ze szczegółami. Teraz przygotowywał pozew o zwrot alimentów.

Okazuje się, że kobieta będąc już w ciąży wyszła za mąż. Po prostu znalazła głupka, który jej wierzył.

Wszyscy zgodziliśmy się z tym, że była po prostu głupia, bo gdyby mężczyzna od czasu do czasuspotkałby się z dzieckiem, to łatwiej mógłby się złamał i ciągle na nie łożyć, bo zdążyłby je już pokochać i przyzwyczaić się do niego. Dziadek i babcia również pokochaliby dzieci. Dlaczego sama doprowadziła do tego, że chciał wykonać test ? Teraz w dodatku naraziła się jeszcze na koszty.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
DNA. Przypadek z pracy