W maju i czerwcu dzieci często przyjeżdżały do mnie na jakiś czas na wieś i pomagały mi w pracach w domu oraz w ogrodzie.
Kiedy na początku miałam truskawki, to jeszcze pomagali mi je zbierać, ale potem przestali i moje prośby, aby pomóc w zbieraniu jagód odrzucali nawet wnukowie.
Jagody zaczęły spadać z krzaków i psuć się. Próbowałam je trochę zbierać sama, ale bolą mnie plecy i nie mogę się zbyt nisko schylać.
Podjęłam więc decyzję, że owoce nie powinny się tak po prostu marnować i fajnie byłoby mieć z tego jakieś korzyści. Postanowiłam więc sprzedać jagody na rynku.
Reakcja mojej rodziny na to, że chcę zająć się sprzedażą jagód
Oświadczyłam mojemu synowi, że ponieważ on i córka nie chcą przyjść do mnie i zbierać jagód, natychmiast zbiorę sama, ile będę mogła i idę sprzedać je na rynek.
Syn prawie krzyczał do telefonu, że nie mogę tego zrobić, że to wstyd i nie chce, aby jego matka robiła takie upokarzające rzeczy. Nie widzę nic upokarzającego w tym, że nie pozwalam zmarnować tego, w co włożyłam wysiłek i czas.
Dzieci nie lubią ogrodu i nie rozumieją, ile czasu i wysiłku trzeba poświęcić, aby jagoda była dobra. Szczerze mówiąc, uderzyła mnie reakcja mojego syna i faktycznie, najpierw go posłuchałam i zostałam w domu, ale potem i tak zdecydowałam się pojechać na rynek.
Nie zdążyłam nawet wejść na rynek, gdy syn zatrzymał mnie, zagrodził przejście i nie było wyjścia – odbyliśmy bardzo emocjonującą rozmowę.
Jak w młodości sprzedawałam na rynku
Szczerze mówiąc, to nie było dla mnie jasne, dlaczego mój syn zareagował w taki sposób, ponieważ w przeszłości dużo handlowałam, także jagodami i również na tym samym rynku.
Oprócz jagód sprzedawałam także jabłka, maliny i wiele innych rzeczy. Niestety, przez to, że tak dużo pracowałam w ogrodzie, ponieważ chciałam coś zarobić dla rodziny, w końcu dostałam przepukliny.
Jeździłam do Krosna obładowana ogromnymi, materiałowymi torbami w zatłoczonych autobusach, żeby coś zarobić i odłożyć. Niestety, wszystkie te pieniądze praktycznie przepadły, ponieważ nastały ciężkie lata 90 – te. Wszyscy pamiętają, co wydarzyło się w połowie tamtej dekady – ucierpieli wszyscy uczciwi obywatele, tracąc większość pieniędzy w wyniku denominacji “ złotego “ w 1995 roku.
Sprzedaż na rynku nie jest mi obca ani straszna, ale teraz młodzi myślą, że to zajęcie jest wstydem, a dla mnie kiedyś to był sposób na przetrwanie.