Jak przechodzień z ulicy stał się dla mnie ojcem

Nazywam się Paweł, mam 47 lat. Siedzę na oddziale przy łóżku ojca i patrzę na niego. Tak wiele rzeczy chciałbym mu powiedzieć, ale jest w śpiączce i wydaje mi się, że mnie nie słyszy.

To prawda, że mój tata wcale nie jest moim biologicznym rodzicem, ale przez to wszystko, co dla mnie w życiu zrobił, uważam go za prawdziwego tatę.

Miałem siedem lat, kiedy uciekłem z domu na ulicę. W domu była wiecznie pijana matka i równie pijany ojczym. Nigdy nie poznałem mojego ojca.

Ojczym często mnie bił, chodziłem cały posiniaczony, a matka mnie nie chroniła, wręcz przeciwnie – nawet zachęcała ojczyma do agresji. Nazywali to bicie “ wychowaniem “.

Pewnego wieczoru ojczym kopał mnie, gdzie popadło, a potem w ogniu walki chwycił za stołek i upuścił z dużej wysokości na moją głowę.

Potem razem z matką poszli spać, a ja jakoś wyczołgałem się na zewnątrz. Przed oczami miałem mroczki, a ciało niemiłosiernie mnie bolało. Nie wiedziałem, dokąd mam iść, ale wiedziałem, że muszę iść.

Nie wiem, ile udało mi się przejść, ponieważ czułem się bardzo źle i wydaje mi się, że nawet kilka razy straciłem przytomność. W pewnym momencie obudziłem się leżąc na kupie szmat, a obok mnie siedziało dwóch chłopaków, nieco ode mnie starszych.

– O, ocknął się ! – powiedział jeden z nich.

– Kto Cię tak urządził ? – spytał drugi.

– Ojczym – ledwo wyszeptałem przez usta.

– Jasne, zdarza się, no leż, już dobrze – powiedział pierwszy.

Byłem przez dwa dni na wpół przytomny, a potem powoli zacząłem wstawać. Dwa tygodnie później byłem już praktycznie zdrowy, a moi nowi towarzysze zabrali mnie po raz pierwszy do pracy.

Tak, byli kieszonkowcami i mnie też nauczyli kraść.

Pewnego dnia zauważyłem, jak dobrze ubrany facet schował portfel do tylnej kieszeni spodni i oczywiście go wyciągnąłem, ale albo nie byłem ostrożny, albo facet był bardzo wyczulony, bo złapał mnie od razu za rękę.

– Co Ty wyprawiasz? – spytał groźnie.

– Proszę, niech Pan puści, chciałem go podnieść, bo upadł – zacząłem mówić tak, jak mnie uczyli moi towarzysze.

– Tak, oczywiście ! Już ja widziałem, jak na mnie patrzysz ! – powiedział facet mrużąc oczy – Chodź, policji powiesz, jak podniosłeś mój portfel.

-Nie, proszę, tylko nie na policję – skuliłem się – no proszę.

Zacząłem płakać, ale on tylko mocniej złapał mnie za rękę i gdzieś zaciągnął. Wyrywając się, nagle poczułem silne zawroty głowy, wszystko znów płynęło przed moimi oczami i straciłem przytomność.

Obudziłem się na kanapie, zonaczyłem jakieś meble i zdałem sobie sprawę, że jestem w czyimś mieszkaniu. Próbowałem się podnieść, ale wtedy natychmiast osuwałem się na kanapę z powrotem, ponieważ wszystko znów płynęło.

– Oj, leż, leż, nie możesz wstawać – powiedział kobiecy głos.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą kobietę. W tym momencie Do pokoju wszedł facet, któremu chciałem ukraść portfel, przyprowadził lekarza.

– Zabrałem go z ulicy, tam zemdlał – powiedział facet.

Po badaniu lekarz pogłaskał mnie po głowie.

– Ma wstrząs mózgu i to dość silny – powiedział lekarz – Musi iść do szpitala. Ma jakieś dokumenty?

– Myślę, że nie. Co teraz będzie ? – spytał facet.

– No to zapiszmy go w szpitalu na Pana nazwisko. Powiemy, że dokumenty zostały zgubione i są państwo dopiero w trakcie wyrabiania nowych – zaproponował lekarz.

– Dobrze, zróbmy tak – ucieszył się mężczyzna.

Lekarz odszedł.

– Maria, spakuj mu jakieś spodnie i koszulki – powiedział do kobiety.

W szpitalu spędziłem półtora miesiąca i każdego dnia przychodził do mnie Andrzej (tak nazywał się ten mężczyzna) lub jego żona Maria.

Nadszedł dzień wypisu i myślałem, że znowu wyląduję na ulicy, ale los się do mnie uśmiechnął.

Andrzej i Maria zabrali mnie do siebie – po pewnym czasie udało im załatwić opiekę nade mną, płacąc mojej matce pieniądze za zrzeknięcie się praw rodzicielskich.

Żyłem z nimi przez osiem lat i to były moje najszczęśliwsze lata życia. Tata Andrzej traktował mnie jak swojego prawdziwego syna, zabierał do różnych sekcji sportowych, uprawiał ze mną sport, pokazał mi, czym jest wędkarstwo i po prostu rozmawiał ze mną od serca. 

Kiedy skończyłem piętnaście lat, stałem się niegrzecznym nastolatkiem nie do opanowania. Byłem również arogancki wobec moich przybranych rodziców. Paliłem, piłem i często krzyczałem do taty ” Nie jesteś moim prawdziwym ojcem ! “.

Pewnego dnia z kolegami okradliśmy kiosk, zabraliśmy z niego jakieś małe rzeczy, papierosy i jedzenie. Wszyscy trafiliśmy na policję. Ojciec mnie jakoś stamtąd wyciągnął i nie poniosłem kary.

Następnego dnia zabrał mnie do domu dziecka.

– Przepraszam, synu, jestem złym ojcem, nie mogę sobie poradzić z Twoim wychowaniem. Zamieszkaj tutaj, może tu będzie Ci lepiej – powiedział mi tata i ocierając łzę odszedł.

Stałem na środku korytarza i nie zdawałem sobie sprawy, co się stało. Do ostatniej chwili myślałem, że tata żartuje, że nie zostawi mnie w domu dziecka, że nie może. Jednak mógł.

Mieszkałem w sierocińcu przez półtora roku, a w moje siedemnaste urodziny tata i mama zabrali mnie do domu w ramach urodzinowego prezentu.

Tata podarował mi bardzo dobry aparat fotograficzny, a mama upiekła moje ulubione ciasto, a ja siedziałem i płakałem przy nich jak małe dziecko.

Od tamtego dnia zacząłem często do nich przychodzić, po prostu ich odwiedzać, a czasem nawet u nich nocowałem.

– Synu, wracaj, jeśli chcesz – powiedział kiedyś ojciec – przepraszam, wybacz mi, ale byłem już wtedy bezradny.

Wróciłem i mój tata znowu był moim tatą. Nigdy jednak nie powiedziałem mu, co do niego czuję, nie prosiłem go także o przebaczenie za moje zachowanie. Nigdy.

Minęło trzydzieści lat, mój tata jest już stary i chory, a teraz zapadł w śpiączce. Siedzę przy jego łóżku i mówię mu to wszystko, co chciałem dawno już mu wyznać i przepraszam za przeszłość.

Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Kocham Cię tato !

Przyszła także mama, siwa tak samo jak i tata. Przyniosła mi moje ulubione ciasto, usiadła obok i położyła głowę na moim ramieniu, wpatrując się w ojca.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Jak przechodzień z ulicy stał się dla mnie ojcem