Michał lubił podróżować. Wszystkie ubrania są wyprasowane i starannie złożone. Książki, zeszyty, teczka na dokumenty, notatnik – każda rzecz jest na swoim miejscu. Włożył do walizki papierową torbę ze świeżo zmieloną kawą. Pozostaje tylko zadzwonić po taksówkę i pojechać na lotnisko. Mężczyzna uśmiechnął się usatysfakcjonowany. Należał do tej niewielkiej liczby ludzi, którzy nigdy niczego nie zapominają i zawsze robią wszystko na czas. Spojrzał na zegarek, zadzwonił po taksówkę, i po pięciu minutach czekała już na niego pod domem. Poprawił krawat, ubrał wypolerowane na błysk buty i spojrzał w lustro wiszące na korytarzu. W prawym dolnym rogu umieszczono małą, białą kartkę ze schludnym męskim pismem: ” różnica między tym, kim jesteś, a kim chcesz być, polega na tym co robisz, aby to osiągnąć „. Michał jeszcze raz przeczytał to zdanie, uśmiechnął się i wyszedł z domu.
Kiedy był dzieckiem, ojciec porzucił jego oraz matkę. Od tego czasu facet obiecał sobie, że nigdy więcej nie pozwoli mamie płakać. Z powodzeniem uczył się w szkole, był wytrwały i pracowity, doskonale ukończył studia na Wydziale Stosunków Międzynarodowych. Następnie otrzymał stypendium naukowe na studia w Pradze. Potem wrócił do domu i założył własną firmę. Zawsze był wyważony, powściągliwy i lakoniczny, przy tym był też bardzo samotny. Unikał kontaktu z ludźmi poza pracą, miał cel i szedł w jego stronę. Wszystko w życiu postrzegał jako cele do osiągnięcia. Jadąc na lotnisko Michał także tak myślał, miał w końcu polecieć do Pragi, podpisać umowę z nowymi partnerami biznesowymi, wieczorem wypić kawę, przeczytać kilka rozdziałów książki i po trzech dniach wrócić.
Michał ciężko pracował i pił dużo kawy. Filiżanka gorzkiego napoju i kilka stron dobrej książki na noc były dla niego jak modlitwa. Michał świetnie grał na gitarze, ale jeszcze lepiej gotował, szczególnie dobrze wychodziły mu pieczenie. Tylko nikt nie wiedział o tych talentach, ponieważ Michał prawie nie miał przyjaciół. Ostatni raz zakochał się w szkole, a potem zdecydował, że miłość nie jest dla niego. Zawsze brakowało mu kobiecej uwagi, ale zrozumiał, że kobiety tak naprawdę go nie potrzebowały, a jego biznesu i pieniędzy, dlatego zawsze pozostawały wobec niego powściągliwe i zimne.
Taksówka zatrzymała się. Michał szybko zapłacił kierowcy i pospiesznie udał się w stronę terminalu. Nagle na tablicy odlotów pojawił się komunikat, że jego lot z przyczyn technicznych został przesunięty o trzy godziny. Mężczyzna podszedł do okna i usiadł na najbliższym krześle. Był spięty i nerwowy, nie mógł znieść, gdy ktoś lub coś niszczyło jego plany. Nawet nie zauważył, kiedy obok usiadła dziewczyna w zielonym płaszczu. Na głowie miała szary beret z kwiatem, a na szyi dzianinowy szal w kolorze czekolady. Przypominała nieco Francuzkę ze starego, czarno – białego filmu o romantycznej miłości. Na kolanach trzymała książkę o feminizmie i gruby notatnik. Patrzyła tak skupiona na tablicę, że można było podziwiać wyraźny profil jej wyrafinowanej twarzy.
– Przepraszam Pana – jako pierwsza przerwała ciszę nieznajoma.
– Tak, słucham.
– Bardzo pasuje Panu broda – powiedziała dziewczyna z uśmiechem.
– Dziękuję, to skutek mojego lenistwa – odpowiedział zdziwiony Michał, nie mając nadziei, że kiedykolwiek coś takiego usłyszy i być może po raz pierwszy w życiu zaczerwienił się. Kobiety w pracy często komplementowały go, ale z ich ust brzmiało to bardzo oficjalnie, czasem nawet wulgarnie, a słowa tej słodkiej i odważnej dziewczyny wydawały mu się niezwykle szczere. Nawet nie zauważył, kiedy się uśmiechnął.
– Pewnie też czekasz na swój lot? Nawiasem mówiąc, Nazywam się Michał.
– Bardzo mi miło. Wszyscy nazywają mnie Gwiazdką, ale moje prawdziwe imię to Zofia. Przyjechałam spotkać się z moją siostrą Sylwią, jesteśmy bliźniaczkami. Wraca z Afryki, gdzie przez rok pracowała jako wolontariuszka. Leci z Pragi, postanowiła trochę zatrzymać się u naszego ojca, który tam pracuje.
– Ciekawe. Mówiono Ci, że masz bardzo przyjemny głos? Przy okazji, czy mogę zaprosić Cię na filiżankę kawy i kontynuować naszą rozmowę? W pobliżu znajduje się przytulna kawiarnia, a my musimy jeszcze długo czekać.
– Dziękuję, Z przyjemnością napiję się z Tobą kawy.
Rozmawiali przez dwie godziny, ale czas minął tak szybko, że wydawało się, że ich rozmowa nie trwała dłużej niż pięć minut. Zosia mówiła o swoich studiach na uniwersytecie, o wędrówkach, o przyjaciołach. Dziewczyna zawsze marzyła o Wenecji, Paryżu i Nowym Jorku i wierzyła, że pewnego dnia na pewno tam pojedzie. Michał niewiele mówił, głównie słuchał, po prostu cieszył się spokojnym i melodyjnym głosem nieznajomej.
Kiedy przynieśli rachunek, mężczyzna chciał zapłacić za ich dwójkę, ale Zosia stanowczo odmówiła – zasadniczo zawsze i wszędzie płaci za siebie i uważa to za właściwą decyzję. Dziewczyna wzięła również dwie torebki cukru ze stołu i włożyła je do kieszeni. Michał to zauważył.
– Po co Ci cukier?
– Chcę wzbogacić moją wspaniałą kolekcję o kolejny eksponat. Uwielbiam słodycze, a cukier szczególnie!
– Teraz wszystko jest jasne – Michał uśmiechnął się jeszcze raz i był zaskoczony: od dawna tak często nie uśmiechał się przez cały dzień.
Oboje wrócili na lotnisko. Mężczyzna pospieszył do terminalu, ponieważ odprawa pasażerów już się rozpoczęła, a Zosia niecierpliwie czekała na spotkanie z siostrą.
Michał podszedł do dziewczyny:
Dziękuję za niespodziewane spotkanie i ciekawą rozmowę. Miło było Cię poznać.
– Wszystko, co najlepsze, dzieje się niespodziewanie. Jestem wdzięczna za dobrze spędzony czas.
– To moja wizytówka, tak na wszelki wypadek, gdybyś chciała zadzwonić.
– Dzięki! Szczęśliwej drogi!
Mężczyzna poszedł do terminalu, ale po chwili wrócił, podbiegł do Zosi i patrząc jej w oczy tak głęboko, jakby chciał zobaczyć jej duszę nagą i zapytał:
– Wrócę za trzy dni. Chciałbym się z Tobą spotkać. Jaki prezent z Pragi Ci przywieźć?
Zosia uśmiechnęła się.
– Przywieź mi cukier.
– Koniecznie – obiecał Michał i machając ręką na pożegnanie, pewnym i szybkim krokiem poszedł oddać bagaż.
Trzy dni później spotkali się w przytulnej kawiarni. Michał dał dziewczynie kwiaty. Delektowali się ciastami, czekoladą i kawą z przyprawami, długo wędrowali wąskimi uliczkami wieczornego miasta, uśmiechali się, opowiadali sobie o swoim życiu za każdym razem odkrywając coś nowego i tajemniczego w słowach i spojrzeniach. Michał czuł niewytłumaczalną łatwość w rozmowie z dziewczyną, chciał, żeby zawsze była w pobliżu. Zosia podziwiała niesamowity wzór, w który wtapiało się miękkie światło latarni. Nie myślała o niczym, czuła radość z młodości i beztroski, którą sama emanowała.
Michał poprosił o pozwolenie na odprowadzenie jej do domu. Czuł, jakby nie całował się od stu lat. Trochę bał się być niezdarnym chłopakiem w oczach dziewczyny, ale mimo to postanowił pocałować ją na pożegnanie. Zosia nic nie powiedziała, tylko obdarowała go słonecznym, ciepłym uśmiechem, który ukryła w bukiecie kwiatów.
– Gwiazdko, nie rozumiem, po co Ci ten cukier? Jesteś taka słodka.
– Może masz rację. Kiedy jest naprawdę słodko, cukier nie jest do niczego potrzebny. Chyba od teraz zacznę kolekcjonować takie piękne spotkania jak dzisiejsze…