Kasia miała 15 lat, kiedy jej rodzice zdecydowali się na kolejne dziecko. Dziewczyna kończyła szkołę podstawową i właśnie przygotowywała się do pójścia do liceum, gdy w jej życiu pojawił się mały krzykacz. Podczas gdy mama odpoczywała od małego Gabriela, a tata włóczył się nie wiadomo gdzie, Kasia z powodzeniem łączyła naukę, prace domowe i rolę młodej matki, ponieważ opiekowała się bratem jak własnym dzieckiem.
Kiedy skończyła szkołę i zapisała się na uniwersytet, jej życie praktycznie się nie zmieniło. Nadal wychowywała swojego brata, sprzątała dom, gotowała obiady, a nawet miała czas na życie osobiste.
Kasia była sołtysem roku, a jej wytrwałość przyciągała wszystkich kolegów z zespołu. Najbardziej przekonujący był Waldek. Był w stanie zamieszać Kasi w głowie i ożenić się z nią. Na ostatnim roku na uniwersytecie Kasia napisała jednocześnie dwie prace dyplomowe: swoją i męża. Wykładowcy wystawili Waldkowi dobre oceny tylko ze względu na szacunek, jakim darzyli Kasię.
Po ukończeniu studiów Waldek podjął pracę w państwowej instytucji za śmieszną pensję i powiedział sobie, że osiągnął już wszystko w życiu.
Kasia zaszła w ciążę i urodziła syna. Młoda rodzina miała bardzo, bardzo mało pieniędzy. Waldek, który zrealizował się jako ” mężczyzna „, nie chciał nic zrobić, aby w jakiś sposób naprawić sytuację finansową rodziny. Tym razem wszystko znów spoczęło na barkach Kasi. Wychowywała syna, pomagała bratu, a w nocy wykonywała pracę, którą dawał jej były dyrektor.
– Jesteś dla mnie taka dobra – chwalił Kasię małżonek – Tak powinno być. Gdybyś była inna, nie ożeniłbym się z Tobą.
Tymczasem sam leżał na kanapie z piwem przed telewizorem, podczas gdy Kasia kręciła się jak chomik w kole i próbowała nadążyć ze wszystkim, a nawet zrobić więcej.
Po pewnym czasie zmarł ojciec Kasi, a życie stało się jeszcze trudniejsze. Matka została sama. Ciągle dzwoniła do Kasi i zarzucała jej, że jest złą córką, ponieważ niewiele czasu poświęca mamie. Kasia została zmuszona do oddania syna do przedszkola i pójścia do pracy, ponieważ ciągle brakowało pieniędzy. Młodszy brat właśnie przygotowywał się do pójścia na uniwersytet, w czym Kasia go wspierała.
W dni powszednie pracowała i sprzątała we własnym mieszkaniu, zajmowała się mężem i synem, a w sobotę jechała do matki i cały dzień tam robiła porządki.
Brat Kasi nie dostał się na studia państwowe, ale nie była to niespodzianka. Całymi dniami grał w gry komputerowe i nawet nie zaglądał do podręczników. Dzięki znajomościom Kasia znalazłam mu dobre studia płatne i sama za niego zapłaciła, ukrywając to oczywiście przed mężem.
Jedynym pocieszeniem i radością dla Kasi był jej syn Maks. Wyrastał na miłego i uczciwego chłopca. Uwielbiał pomagać ludziom i coraz bardziej przypominał Kasię jako dziecko.
Po ukończeniu studiów brat Kasi przez dwa lata bezskutecznie szukał pracy. Siostra postanowiła mu pomóc i załatwiła mu pracę w firmie, w której pracowała, ale tam był trzymany tylko z szacunku dla Kasi.
W firmie Kasia nie była na szarym końcu. Dzięki ciężkiej pracy i wytrwałości została zastępcą dyrektora i zarabiała wielokrotnie więcej niż małżonek.
Kobieta coraz częściej zastanawiała się, po co jej taki mąż. Jednak tworzyła z nim rodzinę i to było najważniejsze.
Czas mijał i nadążanie za wszystkim i wszystkimi dla Kasi stawało się coraz trudniejsze. Nie miała już ani siły, ani chęci, by pomagać rodzinie. Kobieta bardzo schudła, zaczęła odczuwać stany depresyjne. Początkowo Kasia nie zwracała na to uwagi, ponieważ jej Maks złożył papiery na uniwersytet by wykształcić się na programistę, i kobieta także mocno się w to zaangażowała. Niestety syn nie dostał się na państwowe studia, więc matka wzięła pożyczkę i zapłaciła za jego czesne.
Kasia przypadkowo trafiła do lekarza, a specjalista natychmiast zauważył, że coś jest z nią nie tak. Diagnoza była dla Kasi prawdziwym szokiem. Pilnie potrzebowała kosztownej operacji, ale kobieta nie miała pieniędzy. Wtedy postanowiła zwrócić się o pomoc do najbliższych. Do matki, za którą Kasia wykonywała całą pracę domową, do brata, którego wychowała i pomogła się wyedukować, do męża, który przez lata ją wykorzystywał. Nikt jej nie pomógł. Brat powiedział, że zamierza się pobrać i potrzebuje pieniędzy, a matka i mąż po prostu odpowiedzieli, że nie mają żadnych środków finansowych.
Jedyną osobą, która nie pozostawiła Kasi w tarapatach był jej syn Maks. Kiedy chłopak dowiedział się o diagnozie matki, napisał oświadczenie w rektoracie i zwrócono mu całe wpłacone czesne.
Następnie Maks poszedł do pracy matki i pożyczył kilka tysięcy od dyrektora. Szef chętnie zgodził się pomóc najlepszej pracownicy.
Wieczorem Maks wrócił do domu i położył pieniądze na stole, mówiąc:
– To są pieniądze na operację. Wszystko będzie dobrze. Tylko żyj!
– Synu, po co to? A jeśli umrę? Jak dalej będziesz żyć bez pieniędzy? -zapłakała Kasia
– Nie umrzesz, mamo, a pieniądze jeszcze zdążę zarobić. Obiecaj mi tylko jedno, że się nie poddasz. Walcz tak, jak robiłaś to przez całe życie. Nie waż się poddawać!
Kilka tygodni później Kasia przeszła operację. Miała także chemioterapię, po której zaczęło jej się poprawiać. Przeżyła, bo obiecała to synowi.
Kiedy Kasia przezwyciężyła chorobę, w końcu mogła wrócić do pracy. Rozwiodła się z mężem, który teraz mówił wszystkim, jaką była niewdzięczną żoną. Kasia również przestała się kontaktować z bratem. Został zwolniony z pracy i obraził się na siostrę za to, że nie wstawiła się za nim w trudnym momencie. Kasia przestała przychodzić do matki. Nie jeździ już do niej w weekendy i nie spełnia wszystkich zachcianek. Teraz robi to synowa.
Kasia w końcu przestała być kozłem ofiarnym i zaczęła żyć dla siebie. W końcu nauczyła się odmawiać.
Maks pozostał wierny swojej matce. Po rozwodzie zamieniła ich dom na dwa mieszkania. W jednym z nich Kasia mieszka sama, a w drugim syn buduje swoje życie.