Matka żony jest gorsza od matki męża…
Tak, tak, tak! Od razu chcę ostrzec, że jestem kobietą i piszę to we własnym imieniu, a nie w imieniu jakiegoś człowieka obrażonego na teściową.
Patrzę na dzisiejszą młodzież i zastanawiam się. Nie, nie całą młodzież, a na dziewczyny i kobiety, które założyły rodzinę i jestem zdumiona ich nie samodzielnością.
Kochane Panie, po co wychodzicie za mąż? Po co wam ślub, ciąża? Co więcej – rodzicie dzieci i natychmiast zaczynacie się trzymać spódnic waszych matek. Czy tak trudno jest wychowywać dziecko bez jej pomocy?
No jeszcze zrozumiem pożyć tydzień bądź dwa po porodzie w domu rodziców, nabrać sił, trochę doświadczenia, ale zostać tam na zawsze – nie rozumiem…
Prawdopodobnie jest to bardzo wygodne, aby żyć przy boku mamy i nie martwić się o nic. Mama i ugotuje, i posprząta, w nocy wstanie do wnuka, a Ty będziesz się relaksować. Można w to także zaangażować swojego tatę, żeby spacerował z wnukiem lub kołysał wózkiem. Fajnie, prawda?
Mama jest w końcu taka szczęśliwa, dogadza wszystkim, córka jest w pobliżu, nie stresuje się, a wnuczka rośnie w oczach… a co, jeśli córka ma męża? Dobrze, jeśli mieszka w tym piekle z Wami, a jeśli jest w swoim mieszkaniu, to czy Twoja córka oby nie zapomniała o swoich małżeńskich obowiązkach?
W dodatku Ty, kochana matko, masz czelność śmiać się i nakręcać córkę, że jej mąż jest bezwartościowy. Nie pomaga z dzieckiem, cały czas jest w pracy, przyjedzie, nażre się i nic więcej go nie interesuje… Ty ciągle jesteś tak zapracowana, nie masz życia osobistego, bo wszystko robisz dla córki i dla wnuka…
Co myśli matka, gdy zabiera zamężną córkę z dzieckiem do swojego domu? Może warto skierować ją na prawidłową drogę i powiedzieć: – “ córko, bardzo Cię kocham i zawsze możesz na mnie liczyć, ale masz męża i to jest teraz najważniejsze. Urodziłaś i powinniście wychowywać dziecko razem “. Niestety, teściowa jest przekonana, że zależność zięcia i córki otwiera dla niej wszystkie granice, i zaczyna je przekraczać.
Matka zaczyna pozwalać sobie na wyrzuty pod adresem córki i zięcia, sądząc, że skoro już raz pomogła, to teraz cały czas trzeba być dla niej miłym.
Zięć mieszkający w domu teściowej jest naprawdę biedny. Nie tylko nie jest on u siebie, ale dodatkowo jest atakowany z obu stron – atakuje go teściowa i żona nakręcona przez matkę, a także i od teścia może mu się oberwać. Z córką wszystko jest jasne, jest w domu rodziców i czuje się komfortowo pod skrzydłami mamy i taty, ale jak on ma się czuć?
Żyje, cierpi i ma nadzieję, że wraz z żoną wrócą do swojego gniazda i wszystko będzie dobrze. Tak, to trudne, ale są dorośli, więc poradzą sobie ze wszystkimi trudami życia. Tak się jednak nie stanie… Żona jest przyzwyczajona do nie odpowiadania za nic i poleganiu na mamie we wszystkim, więc wyprowadzka jest odkładana w czasie.
Nadchodzi ten dzień, kiedy zięć ma dość i wraca do siebie. Najpierw odwiedza żonę i dziecko każdego wieczoru, a następnie w weekendy. Wkrótce całkowicie oddala się od rodziny. Mijają miesiące, a nikt nie czeka na niego w domu i wydaje się, że nie ma żadnych obowiązków, tęskni, nie lubi być sam, a o nocach bez seksu nie ma nawet co wspominać… . Co się potem dzieje? Zięć zaczyna szukać pocieszenia na boku, a znajdzie się taka, która pocieszy. Można też wypić piwo w barze z przyjaciółmi a potem spać spokojnie w nocy. Krótko mówiąc – żona jest wygodna, a teściowa nie ma dość mózgu, aby wysłać córkę do domu, do męża.
Potem teściowa lamentuje i krzyczy z córką, że zięć znalazł inną i nie interesuje się za bardzo dzieckiem. Kto jest zatem winny? Kochana teściowo, po pierwsze, powinnaś włożyć córce do głowy, że skoro wyszła za mąż, to powinni żyć razem a po drugie to, że położyłaś wszystko na swoich barkach dla wszystkich jest wygodne.
Taka teściowa mogłaby się zastanowić, czy jeśli jej syn zachowałby się w ten sposób i zamieszkał z matką do momentu, aż dziecko nie podrośnie, to jakby jej się to podobało ? Pewnie w ogóle by się nie podobało, a synowej by się jeszcze dostało, że nie jest samodzielna i siedzi u teściowej pod spódnicą.
Córka urodziła? Świetnie! Pomóż jej na początku, ale nie rób tego fanatycznie przesiadując u nich, a kiedy zięć pojawi się w domu, to znak, że powinnaś wracać do domu. Niech sobie radzą, sami gotują, sprzątają, spacerują, nie śpią w nocy, ale we dwoje! To jest ich dziecko, więc daj im możliwość samodzielnego życia!