List od syna

– Ciociu Nino, dostałaś list! – na podwórku rozległ się wyraźny głos listonoszki Darii.

– Przeczytaj go, kochanie.

– Urodził Ci się wnuk! To chłopiec!

– Ech… znowu chłopiec – westchnęła smutno staruszka. – Same kłopoty, trzecia ciąża i znowu chłopiec, ech, synowa ucierpi.

– Dlaczego tak mówisz, powinnaś się cieszyć – westchnęła Daria i wyszła na podwórko, skrzypiąc bramą.

Torba mocno uciskała ramiona, tyle trzeba było jeszcze roznieść listów, a już nie miała siły. Dziś znów płakała całą noc, przykrywszy się poduszką, żeby współlokatorka nie słyszała.

Gdy rano sortowała pocztę, jej oczy skwapliwie prześlizgiwały się po listach – znowu nie było niczego do niej…

Trzy lata temu widziała go po raz ostatni. Słyszała od jego byłych kolegów z klasy, że się ożenił, dziecko mu dorastało, był zadowolony z siebie. Napisała, pogratulowała mu, ale listy albo nie dotarły, albo zmienił się adres…

Daria szła ulicą i łajała mieszkańców w duszy, ponieważ już wielokrotnie prosiła o przybicie skrzynek do bram, ale jak widać nie było na to czasu, więc musiała wchodzić na każde podwórko.

– Pani Grzegorzewska, jest Pani w domu? – zawołała mieszkankę sąsiedniego domu.

– Tak, Daruniu, wejdź, usiądź, odpocznij od torby, pozwól, że Cię nakarmię kapuśniakiem. Świeża zupka, właśnie ugotowałam.

Ta kobieta, która praktycznie zawsze była w domu, emanowałam ciepłem i sympatią. Mieszkała sama. Szczęście opuściło ją kilka lat temu wraz ze zmarłym mężem, nie mieli także dzieci.

– Nie odmówię, Pani Grzegorzewska. Co u Pani słychać?

– Co może być u mnie słychać… wszystko jest takie jak zawsze, życie jest już dla mnie ciężarem …

– Proszę tak nie mówić! Przyjdę do Pani wieczorem, pójdę również po zakupy, tylko proszę wcześniej zrobić listę niezbędnych do kupienia rzeczy.

– No kochanie, co ja bym bez Ciebie zrobiła – uśmiechnęła się staruszka – jak się miewa Twój syn, pisze?

– Tak, otrzymał wiadomość, obiecał, że przyjedzie – powiedziała Daria i zarumieniła się.

Kobieta zrozumiała wszystko po jednym jej spojrzeniu i pieszczotliwie pogłaskała ją po głowie.

– Jedz, wszystko będzie dobrze…

Po jedzeniu listonosz wstała od stołu, podziękowała gospodyni i ruszyła dalej, niosąc na ramieniu ciężką torbę.

Jaka nagle stała się melancholijna, przytłoczona ciężkimi myślami – jak długo może oszukiwać siebie i innych. Musi się wybrać do niego, przynajmniej pod ten stary adres, może sąsiedzi wiedzą, gdzie wyjechał. Wszyscy za nim tęsknili, jednak to jej jedyny syn, jej radość, jej wsparcie… Zamknęła oczy – widziała swojego synka jeszcze całkiem małego. Ile radości dało jej macierzyństwo! Jej mąż przybiegał prosto po pracy, aby być przy karmieniu: „ No co, Sebastian, dobre jedzenie? Brzuszek nie boli? Ty, Darusiu, wypakuj torby, przyniosłem od gospodyni mleko, śmietanę, świeży ser. Jak będziesz się dobrze się odżywiać, to będziesz mieć więcej mleka… ”

– Co, Daria, jesteś zmęczona? – wyrwał ją z rozmyślań przechodzący obok Piotr Różalski. – może Ci pomóc?

– Nie, wszystko w porządku, odpocznę chwilę i pójdę dalej.

– Cóż, uważaj na siebie – i kontynuował spacer, gwiżdżąc pod nosem jakąś zabawną melodię…

– Daria, a dla mnie nie ma dzisiaj listu? – pyta staruszka Helena, która od wielu lat czeka na wieści od męża i syna, którzy wyjechali na misję. Nie może uwierzyć, że jej syn żyje, mimo, że dostała kiedyś pożółkły, odrapany żołnierski trójkąt, najwyraźniej zagubiony gdzieś po drodze. Na nim jej syn zameldował, że żyje i ma się dobrze, że niedługo przyjedzie. Poprosił matkę, żeby na niego zaczekała… i czekała tak już wiele, wiele lat.

Daria wierzyła, że ​​nie ma prawa odbierać kobiecie ostatniej nadziei, mówiła, że ​​jeszcze nie ma listu, może zagubiły się po drodze, nigdy nie wiadomo…

 

***

Dzień dobiegał końca, noc zapadła na podwórku w gęstym zmierzchu. Kobieta cicho westchnęła i usiadła na ławce, na podwórku jednego z sąsiednich domów grali na akordeonie, płynęła piękna pieśń śpiewana łączącymi się głosami, do których dołączył potem cay chórek. Jej serce znów stało się melancholijne: minął kolejny dzień, nie było listu, żadnych wiadomości…

W nocy Daria miała sen który widziała już wiele razy. Stała w nim z synem w ramionach, spotykała męża, podchodził do bramy zmęczonym krokiem i uśmiechał się do nich. Jej Michał nie żył niestety długo, a jego marzenie o tym, żeby iść razem do końca przez życie nigdy nie mogło się spełnić.

Tyle że tym razem zaburzył jej sen i zamiast zostać za bramą, nagle ją otworzył i wchodził na korytarz, po czym siadał przy stole…

– No moja droga, wróciłem, teraz będziemy razem, nakryj do stołu…

– Ale jak to, ja jeszcze nie widziałam syna… – Daria nagle uświadamia sobie, że jest sama, bez dziecka. Dorósł, porzucił ją, nie wiadomo, jaki jest jego los. Zaczęła płakać, kładąc głowę na ramieniu męża…

– Cóż, wszystko będzie dobrze…

Następnego ranka jej już nie było… Ludzie zaczęli gromadzić się w domach na obiad, kiedy zorientowali się, że kobieta dzisiaj nie pracowała. Początkowo myśleli, że wyjechała do syna, ale podjęli decyzję o tym, aby do niej się wybrać. Drzwi były otwarte, wszystko było na swoim miejscu… sama wyglądała, jakby położyła się niedawno spać.

W pobliżu łóżka leżała przygotowana torba, elegancka sukienka, a w sąsiednim pokoju otwarta walizka z prezentami dla syna…

Pożegnali ją całą wioskę, ludzie zebrali pieniądze na pogrzeb. Długo stali przy jej grobie w milczeniu. Kobiety płakały, topole cicho szeleściły. Syna nie było, ktoś zapytał, dlaczego nikt go nie powiadomił.

– Gdzie mielimy wysłać list ? – odpowiedział ktoś z tłumu – nie znamy adresu.

– To jak do niej pisał?

„ Od trzech lat nie otrzymałam od niego żadnych wiadomości ”, westchnęli w odpowiedzi…

Kilka dni później, gdy Daria została pochowana, otrzymała list od syna. Młody listonosz nieświadomie włożył go do skrzynki na listy mocno przybitej do bramy… Ten długo oczekiwany list w wyblakłej, żółtej kopercie, której kobieta nigdy nie otrzymała…

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
List od syna