Los Cię ukarze

Noworodki płakały, krzyczały, a to maleństwo szlochało cicho, zdając sobie sprawę, że nikomu nie jest potrzebne. Surowa pielęgniarka, ” ciocia ” Helena, której obawiały się pacjentki i młode pielęgniarki, patrzyła z miłością na tego małego człowieczka, a potem wzięła go na ręce i zdecydowanym krokiem udała się do sali, w której leżała Zofia.

– Chociaż spójrz na syna ! – powiedziała już od progu.

Zofia patrzyła przez okno i nawet nie odwróciła głowy.

– Los Cię ukarze. Pożałujesz, oj, pożałujesz tego wcześniej czy później. Jak można porzucić takiego anioła ? Urodziłaś, nie mając mężą i co, chcesz jeszcze dziecko porzucić ?

Zofia była obojętna. Urodziła dziecko daleko od domu, nikt się o tym nie dowie. Jutro ją wypiszą, a gdy przekroczy próg szpitala, zapomni o nieznośnej pielęgniarce i dziecku. Znowu będzie piękna i wolna – poród na szczęście nie zepsuł jej figury.

Kiedy Zofia powiedziała Kamilowi, że jest w ciąży, nie był z tego faktu zadowolony. Do ukończenia jego studiów pozostał jeszcze rok. Ojciec, ” pomógł ” synowi dostać się na uniwersytet i ostrzegał go: „ Podczas studiów nie przyprowadzaj dziewcząt do domu i nie zawracaj nikomu na poważnie głowy. ”. Matka lubiła, gdy Kamil towarzyszył jej na koncertach, chodził z nią do sklepu. Chłopak z kolei uwielbiał, gdy chwalono jego piękno i posturę. Kamil zawsze nosił stylowe ubrania, które również budziły podziw i zazdrość.

Chłopak po raz pierwszy zobaczył Zosię w kawiarni, w której studenci zwykle spędzali wolny czas. Kawiarnia mieściła się między uniwersytetem a technikum, w którym uczyła się dziewczyna. Była najpiękniejsza w swojej klasie.Chłopcy ze szkoli marzyli o tym, by móc się z nią chociażby raz spotkać. Ludzie z uniwersytetu to była zupełnie inna sprawa.

Odwołali jedną lekcję, więc Zosia poszła na kawę. Nie było niestety wolnych miejsc, więc stała z filiżanką gorącego napoju i ciastem na środku kawiarni.

– Powienien pan ustąpić miejsca kobiecie – usłyszała obok.
Chciała jak zwykle odpowiedzieć w sposób traktujący mężczyznę z góry, ale kiedy zobaczyła stylowego, przystojnego faceta, ugryzła się w język. Zaproponował jej swoje miejsce przy stoliku, a potem przykucnął.
– Dlaczego nigdy Cię nie spotkałem na uniwersytecie ?
– Uczę się jeszcze w technikum.
– To po sąsiedzku.

Tak się poznali…

Byli bardzo ładną parą. Dziewczyny wzdychały i mówiły: „ a mówi się, że człowiek nie rodzi się piękny… „.

Rodzice Zosi mieszkali w centrum miasta. Chciała im przedstawić Kamilowi, jednak on nie był tym pomysłem zachwycony.  Nie zapraszał jej także do siebie, tłumacząc się a to pracą rodziców, a to nauką, a to jakimiś innymi wymówkami. Chętnie za to odwiedzał jej mieszkanie, które Zosia wynajmowała z koleżanką z klasy, aby mieć blisko do szkoły. Jej znajoma, Ania, była cicha i skromna – to całkowite przeciwieństwo Zosi. Ania zawsze pospiesznie znikała z domu, gdy Kamil przychodził. Nie mówiła nikomu o ich randkach „ na chacie ”, o nic nie pytała. Ania była znakomitą uczennicą, organizowała spotkania w bibliotece, często przebywała w księgarniach.

Podczas jednej z randek Zosia ” uszczęśliwiła ” Kamila informacją o ciąży.

– Ile Ci potrzeba ?
– Czego ? – nie zrozumiała pytania.
– Pieniędzy na aborcję.
– Boję się aborcji… Chcę urodzić to dziecko. Kochasz mnie, prawda?
– Pomyśl o potrzebnej kwocie, dwa razy nie będę pytał…

Ukrywała ciążę, póki mogła, potem przyznała się rodzicom. Postanowili wysłać córkę do znajomych mieszkających w sąsiednim mieście, miała rodzić wczesną jesienią. W technikum jej nieobecności wytłumaczą złym stanem zdrowia. Dziecko zostawi w szpitalu, a potem będzie tak, jak było…

Zofia wróciła do szkoły w połowie września. Nikt o niczym nie wiedział, z Kamilem już się nie widywała.
Po technikum rozpoczęła pracę w ośrodku regionalnym i wyszła za mąż za swojego byłego nauczyciela, Alesandra Pietraszewskiego, który zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Urodziła mu córkę i nie wspominała o oddanym synu – znienawidziła jego i Kamila.
Zosia starała się dobrze wychować córkę. Kiedy jej córka Dominika dorosła i powiedziała, że ma wstąpienia na uniwersyet w sąsiednim mieście, ta zaprotestowała. Mąż jednak poparł ten pomysł i zatrudnił korepetytorów, woził ją na egzaminy. Dziewczyna została studentką.

Zofia nie była zainteresowana nauką Dominiki – bardziej interesowało ją to, czy ma chłopaka. Ta jednak mówiła, że póki co myśli o edukacji i nie ma czasu na chłopaków. Kiedy dziewczyna nie przyjeżdżała na weekend, Zofia wpadała w panikę, którą jej mąż Aleksander tłumaczył tym, że pewnie po prostu martwi się o córkę, jak każda matka. Nie wiedział jednak, że Zofia martwi się o coś zupełnie innego…

Na czwartym roku Dominika zakochała się w Grzegorzu – chłopak pracował w banku. Powiedziała rodzicom, że chce przedstawić im swojego przyszłego narzeczonego.

W sobotę Zosia i Aleksander przygotowywali się do spotkania. Po południu rozległ się dzwonek do drzwi.

– Jesteśmy – jako pierwsza przekroczyła próg Dominika – Poznajcie Grzegorza.

Zosia zaniemówiła: do domu weszła… kopia Kamila. Ledwo się opanowała.

Przypomniała sobie słowa pielęgniarki „ cioci „ Heleny: „ Los Cię ukarze ” .

– Tato, co dzieje się z mamą ? Wygląda jak nie ona.
– Chyba się zdenerwowała, nigdy jej takiej nie widziałem.
– Mamo, tato, chcę Wam coś powiedzieć, aby później, jak to mówią, nie było pytań. Grzegorz jest synem jakiejś kobiety, która zostawiła go w szpitalu natychmiast po urodzeniu. Co za okropna, bezduszna kobieta ! Na szczęście został adoptowany przez wspaniałą rodzinę. Grzegorz przedstawił mnie swoim rodzicom, którym się bardzo spodobałam. Zresztą, ja też ich bardzo polubiłam. Rodzice są dumni z Grzegorza i wierzą, że pewnego dnia stanie się ważnym bankierem – żartowała Dominika – Tato, otwieraj szampana. Mamo, hej, jesteś z nami ?

Nie wiedziała, jak wyznać swój grzech. Córka kocha Grzegorza i nigdy jej tego nie wybaczy, mąż pewnie także.
Aleksander rozlał szampana.

– Za Was, zakochana młodzieży !- podniósł kieliszek.

Dominika cmoknęła Grzegorza w policzek, a Zofia złapała się za serce.
W karetce wyszeptała Dominice

– Nie wychodź za niego… on…
-Nie wolno jej rozmawiać – wtrącił się lekarz.
– To brat… brat… – szepnęła Zofia.
– Twoja mama ma urojenia. Dobrze, że już dojechaliśmy.
Dominika, Aleksander i Grzegorz czekali na korytarzu. Wreszcie lekarz poinformował, że najgorszy stan minął i zapytał:
– Który z państwa jest bratem ?
– Żona nie ma brata – odpowiedział Aleksander.
– Mama w karetce wspominała o jakimś bracie.
– Kiedy pacjentka będzie w lepszej kondycji, proszę o to zapytać – powiedział zmęczony lekarz – A teraz proszę wracać do domu, już po północy…

Oceń artykuł
Twoja Strona
Los Cię ukarze