Gdy tylko rodzona córka wyszła ze szpitala, jej matka już więcej jej nie zobaczyła. Alina Mończyk wciąż nie wie, gdzie ona jest i czy w ogóle żyje.
Alina już dawno przeszła na emeryturę, prawie całe życie spędziła pracując w sierocińcu. Znowu dostała tam pracę, gdy jej córka porzuciła swojego syna.
Ona sama urodziła wystarczająco wcześnie, bo w wieku 20 lat, będąc już w małżeństwie. Dziecko nie było wpadką i miała je z ukochanym mężem, ale kiedy dziewczynka miała zaledwie 5 lat, jej ojciec zmarł. Kobieta wtedy została sama z dzieckiem. Córka była skromną i miłą dziewczyną, ale później wpadła w złe towarzystwo, które poznała w szkole.
Gdy miała zaledwie 13 lat, zaczęła znikać z domu. Czasami mogła zniknąć aż na tydzień. W wieku 15 lat powiedziała, że jest w ciąży. Nie było mowy o aborcji i urodziła zdrowego chłopca. Tego samego dnia jednak porzuciła syna. Babcia nie mogła zabrać do siebie dziecka, ponieważ miała umiarkowany stopień niepełnosprawności i żaden sąd na to by jej nie pozwolił.
Alina po wyjściu córki ze szpitala już jej nigdy nie zobaczyła i nadal nie wie, gdzie jest i czy żyje. Po tych wydarzeniach kobieta postanowiła poświęcić się dzieciom i osiedliła się w domu dziecka dzięki temu, że stała się znowu jego pracownikiem. Nie było problemów z zatrudnieniem, ponieważ miała wykształcenie medyczne, a później zdobyła wykształcenie psychologiczne. Oprócz spędzania całego czasu z dziećmi, ciągle widziała swojego wnuka.
Alina prowadziła także rozmowy z chętnymi na zaadoptowanie dzieci. Poznawała wszystkie subtelności, ich charakter i brała czynny udział w wyborze dzieci. Świetnie się w tym spisywała ! Podczas jej pracy nie było ani jednego przypadku, gdy dzieci wróciłyby z powrotem. Wraz ze wzrostem zadowolonych rodziców wzrosło zaufanie do niej. Kilka miesięcy później pozwolono jej zabrać wnuka na weekend, a po pewnym czasie udało jej się go zaadoptować.
Teraz Alina jest zastępcą dyrektora tego domu dziecka i robi wszystko, aby dzieci czuły się ktu omfortowo i nie były osamotnione.
Udało jej się zatrudnić więcej opiekunek i wychowawców. Teraz jedna osoba dorosła przypada na trójkę dzieci. Ponadto zorganizowała na terenie sierocińca centrum psychologiczne, które zapewnia pomoc przyszłym rodzicom, a w szczególności przyszłym matkom. Ta inicjatywa zmniejszyła liczbę oddawanych dzieci do sierocińca.
Alina wychowała wnuka na wspaniałego człowieka. Jest teraz odnoszącym sukcesy architektem i zajmuje wysokie stanowisko w międzynarodowej firmie. Nie tak dawno temu wziął ślub, a później adoptował małą dziewczynkę, która żyła w sierocińcu prowadzonym przez jego babcię. Zrobił to głównie dlatego, ponieważ babcia chwaliła ją pod każdym względem i dużo o niej mówiła. Ponadto żona wnuka bardzo często odwiedzała dom dziecka i bawiła się z wieloma dziećmi, ale to ją dosłownie natychmiast pokochała – tę małą, niebieskooką Marysię. Teraz młode małżeństwo buduje własny dom i planuje mieć także rodzone dzieci, którym także zapewnią opiekę i miłość !