Obok Gabrieli, matki Izy mieszkałem już od ośmiu lat. Pamiętam ją jeszcze jako małą, zabawną dziewczynę z ogromnymi kokardkami i tornistrem szkolnym. Jestem od niej o dwa lata starszy. Na przerwach bywało, że różni chłopcy szarpali ją za warkocze. Kiedy trochę podrosłem, zacząłem eskortować ją do domu i chronić przed łobuzami, chociaż chętnych do tego było niemało. Odkąd dziewczynka nie miała już ojca, jej matka zaczęła pić i zupełnie przestała opiekować się córką.
Potem dziewczynka gdzieś zniknęła.
– Mamo, gdzie jest Iza ? – spytałem, boy od tygodnia nie pojawiała się w szkole.
– Synku, jest w domu dziecka – pogłaskała mnie po głowie mama.
– Czy to znaczy, że już jej więcej nie zobaczę ?
Milczała, a potem powiedziała:
– Jurek, zapomnij o niej, co ona niby Ci dała ? Lepiej podciągnij oceny z matematyki, koniec semestru już niebawem…
Po kilku latach skończyłem szkołę i poszedłem do wojska, a kiedy wróciłem, pierwszą rzeczą, którą zrobiłem z wielką nadzieją, było zapukanie do sąsiednich drzwi. Otworzyła mi piękna, dojrzała Iza. Uśmiechnęła się, rzuciła kilka zdań, a potem zobaczyłem jej zaokrąglony brzuch i mężczyznę, który wyjrzał zza jej pleców.
– Kto tam, Izka ?
– To sąsiad, dawno się nie widzieliśmy. Wejdź, proszę…
Zamknęła drzwi, a ja jeszcze długo stałem na korytarzu, wsłuchując się w głosy, odległy śmiech i tylko jedna myśl kręciła się w głowie : ” Spóźniłem się…„
Potem wyjechałem do ciotki, rozpocząłem studia na uniwersytecie, później dostałem pracę. Kilka razy w roku odwiedzałem matkę, nie miałem ojca. Prosiła, abym wrócił do rodzinnego miasta, ale nie mogłem żyć obok Izabeli i codziennie ją widywać, za bardzo by mnie to bolało. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że kochałem ją przez cały ten czas i każdą dziewczynę mimowolnie do niej porównałem.
Czas mijał i musiałem wrócić do rodzinnego miasta, gdy matka zachorowała.
Zobaczyłem ją już pierwszego wieczoru… Była równie piękna jak kiedyś. Obok niej kroczył synek.
***
– Wujku Jurku, pomóż mi i mamie złożyć łóżeczko dla siostrzyczki – na progu stał chłopiec z sąsiedztwa, Mateuszek i patrzył na mnie pytająco.
– Oczywiście, że pomogę kochany, ale gdzie jest Twój ojciec ? Dawno go nie widziałem…
– Odszedł, teraz jestem jedynym mężczyzną w rodzinie. no to co, idziesz?
Tego wieczoru po złożeniu łóżeczka przez długi czas siedzieliśmy w kuchni, piliśmy herbatę i wspominaliśmy dzieciństwo oraz młodość. Izabela opowiadała, jak trudno jej było w domu dziecka, a Mateuszek kręcił się obok, pokazując mi swoje zabawki i książki. Przez chwilę wyobrażałem sobie, że obok Izabeli nie było żadnego innego mężczyzny, a ja jestem kochającym mężem i ojcem, także jej nienarodzonego jeszcze dziecka.
– Jurek, dziękuję Ci za wszystko – powiedziała wtedy kobieta – gdyby Dariusz był taki jak Ty… pewnie byśmy się nie rozwodzili.
– A co z…
– Dziećmi ? Nic, wychowam je sama, jestem silna. Jurek, naprawdę dam radę. Tyle, że męskiej ręki czasami brakuje w domu – powiedziała ze smutkiem Izabela.
– Więc zadzwoń, jeśli chcesz, zawsze Ci pomogę, tym bardziej, że teraz zostaję już tutaj na stałe, nigdzie się stąd nie ruszam…
Stało się tak, że później się pobraliśmy, a Mateuszek był już jak mój syn. Dwa miesiące po tym, jak razem zamieszkaliśmy, na świecie pojawiła się jego siostra. Zrobiłem remont w domu, prawie codziennie spacerowaliśmy, często chodziliśmy także do kina i do parku.
– Wujku Jurku, bądź moim tatą – powiedział kiedyś Mateuszek, patrząc na mnie poważnie. Nie znalazłem od razu odpowiedzi, ale przez cały ten czas zdążyłem się już tak przywiązać do chłopca, że w ogóle nie wyobrażałem sobie życia bez niego.
Kiedy pojechałem odebrać Izabelę ze szpitala z córeczką, już nie miałem żadnych wątpliwości. Po kilku miesiącach dałem dzieciom swoje nazwisko.
Od pięciu lat wracam po pracy do ciepłego i przytulnego domu, do dzieci i kochającej żony. To szczęście które sprawia, że nie potrzebuję niczego więcej.