Miotła niezgody

Marcin i Natalia żyli ze sobą już od pięciu lat. Były to dobry i szczęśliwy czas. Marcin otrzymał mieszkanie od państwa z racji że był wychowankiem domu dziecka. Było to ładne, jednopokojowe mieszkanie, usytuowane na trzecin piętrze w budynku w nowej dzielnicy. Zarówno Marcin jak i Natalia mieli z niego blisko do pracy. Samochód kupili za pieniądze, które otrzymali z okazji ślubu. Teściowa pomogła urządzić się młodym w mieszkaniu. Dzieci jeszcze nie mieli, pora, by zaczęli się o nie starać, ale nie czuli jeszcze szczególnej presji.

Ostatnio nad ich rodziną wisi jakaś czarna chmura. Natalia zrobiła się nerwowa, czepia się każdego słowa. Cóż, może coś jest nie tak u niej w pracy. Marcin, który przeszedł ” piekło ” sierocińca uczył się jeszcze stosunków międzyludzkich. W pracy idzie mu dobrze, a Natalia pracuje w centrum gospodarczym, w którym pracują praktycznie same kobiety – cóż, zdarza się.

W sobotę minie pięć lat, odkąd są razem. Boże, jak to zleciało ! Jak tak dalej pójdzie, to życie minie im tak szybko, że nim się obejrzą, to będą obchodzić już srebrne gody. Marcin myślał o tym wszystkim, robiąc jednocześnie porządki w mieszkaniu – nie bał się żadnej pracy, był do niej przyzwyczajony. Natalia poszła do fryzjera, więc obowiązki domowe spadły na niego. Po wyszorowaniu kuchni i łazienki na błysk, odkurzył pokój i przypomniał sobie: ” Trzeba kupić kwiaty Natalce ! ” . Wyskoczył z domu jak oparzony, a po drodze spotkał sąsiada Ernesta.

– Gdzie tak pędzisz, bracie?
– Po miotłę – śmieje się Marcin.
– Po jaką miotłę? – zdziwił się Ernest.
– Nie no, mamy dziś rocznicę, to już pięć lat, od kiedy z Natalką żyjemy razem, więc trzeba kupić kwiaty.

Fala wybuchowa

Natalia wracała z salonu fryzjerskiego z zakupami w rękach.
– Och, patrzcie, idzie sprawczyni całej uroczystości – zawołał siedzący na ławce Ernest – a Marcin kupił o taaaaką miotłę ! To jest gość !
– Jakią miotłę ? – zapytała kobieta.
– Kwiaty, kwiaty – wyjaśniły babcie wiecznie siedzące na ławce i wszystkowiedzące.
– Dlaczego miotłę ?! -zapytała Marcina Natalia – Dlaczego tak powiedziałeś?
-To są tylko słowa, żartowałem – usprawiedliwiał się skonfudowany facet.

Natalia już od progu zaczęła krzyczeć w stronę męża:

– Więc miotła jest dla mnie, czegoś lepszego i większego jestem niegodna ? Szkoda, że naprawdę miotły nie kupiłeś, mogłabym chociaż na niej polecieć !
– Uspokój się, Natalia, to był tylko żart – próbował ją uspokoić Marcin.
Gdzie tam, wciąż się wściekała – krzyczała, tupała nogami. Cały ten ” koncert ” słyszały staruszki na ławce, Ernet i wiele innych osób. Natalia pokrzyczała, popłakała, aż w końcu zamilkła. To bywa jeszcze gorsze, bo potrafi nie odzywać się całymi tygodniami. Ugotuje, posprząta, ale wszystko to zrobi bez słowa, wtedy lepiej do niej bez kija nie podchodzić. Wszystko zostało zepsute jednym, nieostrożnym słowem. Marcin również poczuł się urażony, włożył czapkę na głowę i wyszedł z mieszkania. Poszedł do sklepu, kupił piwo, wędzoną rybę i przyszedł do Ernesta.
– Ty, bracie, wybacz mi, zepsułem Ci całe święto ! Nie spodziewałem się, że Natalia nie zna się na żartach – tłumaczył się Ernest.
– Daj spokój, co się stało, to się stało, już nic nie da się zrobić – westchnął Marcin.
Siedzieli długo w kuchni, pili piwo i rozmawiali. Marcin próbował później wejść do domu, ale Natalia go nie wpuściła, więc musiał wrócić do Ernesta. W niedzielę także nie otworzyła mu drzwi i Marcin nocował w biurze, w pracy. W poniedziałek doszło do wypadku – Marcin spadł z drugiego piętra albo przez swoją nieuwagę, albo ktoś mu w tym „ pomógł „.  Trafił do szpitala, gdzie leżał ze złamaną nogą i ręką. „Chociaż mam gdzie mieszkać ”- Marcin stwierdził z czarnym humorem. Zasnął, a kiedy otworzył oczy, zobaczył siedzącą teściową.

Nieoczekiwana radość

– Jak się masz? – zapytała.
– Lepiej dzięki waszym modlitwom.
– Nie przejmuj się ! Nigdy nie wtrącałam się w Wasze życie, zawsze podziwiałam Waszą miłość, i do czego to doszło ! –  teściowa pokręciła głową – Skarciłam Natalię, wszystko jej wytłumaczyłam i między Wami będzie już dobrze.
– Nie rozumiem, co z nią się dzieje. Albo krzyczy, albo płacze, już nie mam siły – skarżył się gorzko zięć.
– Natalia spodziewa się dziecka, dlatego tak się zachowuje – zaśmiała się teściowa.
– Jak to dziecka ?! Nic nie wiedziałam !
– Natalia chciała Ci to powiedzieć w rocznicę przy stole, a tu ta miotła… – wyjaśniła mu teściowa.
Marcin był podekscytowany, szczęśliwy i nie wiedział, co robić.
– Uspokój się ! Jest tutaj Twoja Natalka, nie powinna się denerwować, a siedzi cała we łzach, zawołasz ją ?- pyta teściowa.
– Już tu jestem – Natalia stała w drzwiach z opuchniętymi oczami i czerwonym nosem.
– Natalko, chodź do mnie – zawołał Marcin zachrypniętym głosem.

Razem zaczęli płakać, ale już ze szczęścia.

– Dzieci ! No po prostu dzieci ! – teściowa machnęła ręką. – Zaraz trójka dzieci będzie płakać !
Teściowa wstała i wyszła po cichu, a Marcin i Natalia nie zauważyli tego – ogłuszeni szczęściem pojednania oraz wiadomością o dziecku nie potrzebowali już nikogo więcej, tylko siebie. Radość i kłopoty czasami chodzą w parze.

Oceń artykuł
Twoja Strona
Miotła niezgody