Nie jest tajemnicą, że urodzenie dziecka to połowa sukcesu, drugie pół to jego wychowanie i zapewnienie mu wszystkiego, czego potrzebuje! To jest wyczyn!
Nie każda rodzina może nadążyć za apetytem producentów towarów z branży dziecięcej. Bez względu na to, czego by nam nie mówili z niebieskich ekranów telewizora, jakby nas nie zapewniali o tym, jak dobrze żyjemy, to wśród moich znajomych nie ma jeszcze ani jednego milionera. Jest za to coraz więcej zwykłych pracowników, którzy żyją od wypłaty do wypłaty, z pożyczkami i kredytami hipotecznymi. Jeśli już któryś z nich decyduje się na dziecko, tak jak ja, to oczywiście musi sobie zadać pytanie: czy będę mieć je za co ubrać, nakarmić i wyedukować ?
Przeciętny wydatek w sklepach dla dzieci bezwstydnie dąży do kwoty tysiąca złotych. Wniosek nasuwa się więc sam – dziecko jest kosztowną przyjemnością.
Co więc robi większość ludzi, jakie są opcje? Zarabiaj 50 lat, stań na nogi, oszczędzaj, po prostu nie rozmnażaj się?
Bardzo podoba mi się nowoczesny trend przekazywania rzeczy z rąk do rąk. Prawie nic nie kupuję mojemu dziecku! Kiedy tylko powiedziałam znajomym, że jestem w ciąży, ze wszystkich stron spadła na mnie lawina ubrań dla dzieci, worki z małymi ubrankami, zabawkami, bucikami, wózkami, łóżeczkami, krzesełkami, wanienkami i kosmetykami dla dzieci.
Nie zdążyliśmy wykorzystać połowy z tego, co nam przekazano. W rzeczywistości kupuję mojemu synowi tylko pieluchy i jedzenie! Moim zdaniem jest to dobre i właściwe, to taka rozsądna oszczędność. W pierwszym roku życia dziecko rośnie tak szybko, że po prostu nie ma czasu na ” zużycie ” rzeczy i mogą wylądować w piwnicy lub gorzej na – śmietniku, gdyby nie zostały przekazane następnemu dziecku.
W tym samym czasie pieniądze, które trzeba byłoby wydać na wszystkie te rzeczy, można odłożyć na przyszłość, na edukację, na letnie wakacje, na zdrowie, ale nie na to. Bardzo fajnie, że jest taka wzajemna pomoc, taki klubu wzajemnej pomocy. Z kolei rzeczy, które stały się dla nas za małe, pierzemy, ostrożnie wkładamy do toreb z podpisanym rozmiarem i oddajemy je nowym dzieciom! A Wy bierzecie rzeczy z drugiej ręki?