Nie po to cały rok pracował, żeby cudze dzieci wozić nad morze

– Dlaczego jesteś taka przebiegła? Znowu zawiozłaś swoje dzieci do matki na całe lato, i teraz ona moich nie zabierze do siebie! No dawaj, przyjeżdżaj i je zabieraj! Miej sumienie! – siostra nawet się nie przywitała i od progu zaczęła wykrzykiwać roszczenia.

Szczerze mówiąc, nie dziwię się mamie, dlaczego nie chce przyjmować dzieci siostry. Maria przywozi je w takim stanie, aby matka w pełni się nimi zaopiekowała: zwykle są w podartych ubraniach i w za małych butach.

Co więcej, nie przywozi dzieciom odzieży na zmianę. Jeśli w dzień, w który je przywozi jest ciepło, to dzieci będą miały tylko koszulkę i szorty, a jeśli będzie zimno? ” To nic, kupisz im coś, to w końcu Twoje wnuki ” – powiedziała siostra mamie.  Emerytura matki jest mała, nie ma dodatkowych pieniędzy na ubrania dla wnuków.

W porozumieniu z mamą daję jej pieniądze na żywność, owoce dla dzieci, ubrania, jeśli by z czegoś wyrosły. Bezczelność siostry potępiam: mama i tak przez większość swojego życia inwestowała w nas, swoje dzieci, a teraz chce móc chociaż trochę żyć dla siebie. Oszczędza teraz na wymarzony samochód. Czy po wychowaniu dwóch córek mama powinna również zajmować się wnukami i to nawet przez kilka miesięcy w roku?

– Damian zaprosił mnie nad morze, a dzieci, gdzie teraz mają iść? – siostra nadal się oburzała.

– Weź je ze sobą – wzruszyłam ramionami.

– Chciałam, ale Damian jest przeciwny. Mówi, że nie po to pracował przez cały rok, żeby cudze dzieci wozić nad morze. Czy to moja wina, że mam dzieci i że wychowuję je sama?

Jeśli spojrzeć na to obiektywnie, to tak, to jej wina. Siostra miała męża, mieli dom a ona miała wsparcie zarówno z jego strony jak i ze strony jego rodziny. Siostra jednak tylko wychodziła z przyjaciółmi i wyrzucała w błoto pieniądze męża. Mężczyzna zamiast niej opiekował się młodszym dzieckiem, kiedy to leżało w szpitalu. Siostra wtedy odmówiła wyjazdu do szpitala, bo tam nie można palić. 

Mężczyzna dwa lata temu spakował rzeczy żony i wystawił je za drzwi, a siostra zabrała dzieci i teraz żyje, błagając o pomoc, bo nie potrafi pracować. Damian, chłopak mojej siostry, delikatnie mówiąc, nie podoba mi się: śliski typ, ciągle karci dzieci siostry, w ogóle jest nieprzyjemny. 

Siostra zaczęła namawiać:

– Może Ty z nimi posiedzisz? I tak w domu kręcisz się tylko całymi dniami.

– Pracuję! Nie siedzę w domu – odparłam.

– Jaka to może być praca w domu?

– Skąd Ty niby wiesz, jak wygląda praca? Nie przepracowałaś ani dnia w swoim życiu! Przepraszam, ale nie mam czasu na rozmowę – zaczęłam uporczywie wypraszać siostrę.

Godzinę później zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekran telefonu – numer nieznany. Postanowiłam odebrać – może to nowy klient? Myliłam się, to Damian ” uszczęśliwił mnie ” swoim telefonem.

– Słuchaj, babsztylu! Zabieraj dzieci, mówię po dobroci ! Teraz w nogi i jedziesz na wieś! Bo sam pojadę i je przywiozę ale nie zapewniam, że dostarczę je całe i zdrowe!

Oszołomił mnie ton jego głosu i wyrażenia, jakich używał, dlatego od razu się rozłączyłam. Nie będę z chamami rozmawiać, a tym bardziej wysłuchiwać gróźb i wyzwisk. Postanowiłam za to zadzwonić tak na wszelki wypadek do mamy, aby nigdzie nie wypuszczała moich dzieci.

Siostra zadzwoniła do mnie dwa dni później. Szlochając do słuchawki, powiedziała mi, że Damian pojechał nad morzu z jakąś nieznaną dziewczyną.

– Wszystko przez Ciebie! Zniszczyłaś mi życie! Jak teraz będę żyć bez faceta? Kto nas nakarmi?

Uważam, że lepiej żyć samemu niż z takim Damianem. Ja na miejscu siostry podziękowałabym za uratowanie mnie przed takim chłopakiem.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Newskey24
Nie po to cały rok pracował, żeby cudze dzieci wozić nad morze