Ostatnie słowa mamy

Kiedy mama była w siódmym miesiącu ciąży, czułem cały ból, całą beznadziejność istnienia. Krzyczałem do mamy, żeby mnie nie rodziła. Byłem już zmęczony leżeniem i doświadczaniem wszystkich obciążeń życia przez te wszystkie dni, kiedy moja matka była chora. Płakała i cierpiała. Jeśli takie jest życie, to go nie chcę. Nie chcę być nieszczęśliwy jak mama. Chciałbym nigdy nie poczuć całej tej goryczy, całego tego chłodu i biedy, którą doświadczyła mama. Niestety, dwa miesiące później zostałem wyjęty z mojej matki, ubrany w małe ubranko i powiedzieli do mnie:

– Mateuszek, uti – uti – kazali siedzieć mi cicho i ssać smoczek.

Mówili bądź robili coś jeszcze poza “ uti – uti “ ? Tak, szczypali mnie po policzkach, co mnie bolało. Czy ona czuła to samo ? Czułem ból, smutek, osamotnienie, niezrozumienie. Potem miałem to każdego dnia, miesiąc po miesiącu i stało się to dla mnie powszechne jak oddychanie.

Zacząłem przyzwyczajać się do ich rąk, do bólu, smutku, samotności i do niezrozumienia.

– Mamo? – kiedy powiedziałem jej imię, uśmiechała się i cieszyła. Znam to uczucie, jest przyjemne i komfortowe dla mamy. Zacząłem często mówić jej imię, żeby czuła się dobrze. Nie chciałem widzieć jej łez – żyłem tylko po to, aby zobaczyć uśmiech mamy i radość jej samotnej duszy. Nie mam taty. Wyjechał daleko, do nieba, ale w porządku, odrodzi się jako nowy chłopiec, ukochany syn lub córka i on także zobaczy uśmiech mamy. Pewnie też będzie chciał uśmiechać się do niej każdego dnia.

Gdyby nie mama, nie chciałbym chodzić po tym świecie. Jestem tutaj tylko ze względu na mamę, podążam za nią wszędzie. Wyciągam do niej rączki i uśmiecham się do niej, szepczę jej imię i proszę o przytulenie.

Pewnego dnia zaczęła bardzo mnie krzywdzić – krzyczała na mnie, biła mnie i raniła. Nie wiem, dlaczego to robiła… Kocham ją, dlaczego ona to robi ? Dlaczego mnie uderza… Może nadużywałem jej imienia. Zacząłem od bólu bardzo, bardzo płakać i chciałem, żeby przestała mnie krzywdzić, ale im częściej płakałem, tym częściej mnie biła.

Miałem zaledwie dwa lata, kiedy byłem już w stanie chodzić i biegać za mamą wszędzie. Prosiłem o jedzenie – muszę dużo jeść, żeby urosnąć, ale ona po prostu tego nie rozumiała i cały czas była zła.

Pewnego dnia spacerowaliśmy i przechodziliśmy przez ulicę. Pobiegłem za mamą, mama szła z przodu. Nie nadążałem za nią swoimi małymi nogami. Uderzył mnie jakiś człowiek swoim dużym samochodem i upadłem. Nie bolało mnie wcale, leżałem i uśmiechałem się, a potem nawet śmiałem.

– Mamo, mamo… – szepnąłem. Zrobiło się tak zimno, szczególnie w nogi, aż ich nie czułem. Przestałem czuć także ręce. Nagle wielu ludzi zebrało się wokół mnie, trzymali się za głowę i płakali. Co się stało ?

– Mateuszek… – szepnęła mama i po raz pierwszy od wielu dni przytuliła mnie i również płakała – to były łzy bólu, często je widywałem. Ale dlaczego ona płacze ? Nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo płakała, nigdy wcześniej aż tak nie było. Nie płacz mamo… Myślałem, że nigdy nie przestanie, wylewała z siebie oceany łez.

Potem moje oczy zaczęły się zamykać. Nie chciałem zasnąć, a jednak to zrobiłem. Ostatnią rzeczą, którą usłyszałem przed odejściem, były słowa mojej mamy:

– Wybacz.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Ostatnie słowa mamy