Pamiętam moje dzieciństwo. Mama dawała mi dziesięć złotych i wysyłała mnie do sklepu. Musiałem kupić mleko, chleb, paczkę masła, a za resztę mama pozwalała mi czasami kupić sobie lody. Wystarczało mi na wszystko, a potem szczęśliwy, z lodem w ręku, wracałem do domu.
Kiedy miałem 15 lat, ojciec dawał mi dziesięciozłotowy banknot i wysyłał do sklepu. Kupowałem wszystko, co było potrzebne i nadal zostawała mi reszta na lody. W drodze do domu jadłem kubek lodów i byłem szczęśliwy. Potem szedłem na różne koła zainteresowań, które były bardzo interesujące, a przede wszystkim można było z nich korzystać całkowicie bezpłatnie.
Minęło pięć lat. Byłem już studentem. Uczyłem się dobrze, dostałem nawet stypendium. Wziąłem 10 zł, poszedłem do sklepu i kupiłem za to chleb, serek topiony, piwo, kiełbasę i wciąż z reszty wystarczało mi na lody.
Minęło 5 kolejnych lat, wówczas już pracowałem. Kiedy otrzymywałem pensję, mogłem nadal dobrze się obkupić za te dziesięć złotych, chociaż prawdą jest, że wtedy zamiast lodów kupowałem sobie już papierosy albo gazetę.
Uważam, że wtedy w kraju było bardzo stabilne, nic się nie zmieniało. Każdego roku było to samo – taka ” stagnacja ” i ” nuda ” ! W telewizji ciągle pokazywano programy o budowniczych, kosmonautach i lotnikach. Przestępców osadzano w więzieniach, ludzie czytali książki, słuchali Mozarta i Czajkowskiego.
Wszyscy studenci wiedzieli, że po ukończeniu uniwersytetu na pewno znajdą pracę w swojej specjalizacji, ogólnie ludzie byli pewni jutra. Ceny były takie same od lat, bezrobocia nie było, człowiek mógł sam zbudować swoje życie i osiągnąć prawie wszystko bez znajomości i koszachtów. Jakże to wszystko było nudne i przewidywalne !
Potem to się skończyło i okazało się, że prawie wszyscy tęsknimy za tymi wspaniałymi, nudnymi czasami…