Rodzice, nadszedł czas, abyśmy się pożegnali

Danuta i Wiesław w odświętnym nastroju przygotowywali się na przywitanie syna, który miał powrócić z uniwersytetu, na którym dziś miał otrzymać dyplom ukończenia studiów. Miał pojawić się za około godzinę, a późnym popołudniem obiecali pojawić się także krewni, aby uczcić to wielkie wydarzenie.

Drzwi wejściowe otworzyły się znacznie wcześniej.

– Oj! – wykrzyknęła Danuta widząc syna – Olek już wrócił! Dlaczego tak wcześnie?

– Tak się stało, mamo. Byłem pierwszy na liście. Jak tylko wydali dyplom, to poszedłem, nie zostawałem na te wszystkie honorowe głupoty.

– Gdzie jest nasz bohater? Daj mi go przytulić – Ojciec uściskał syna – Chodź, pokaż swoją przepustkę do wielkiej przyszłości.

– Oto ona… – Syn zwyczajnie wręczył ojcu dyplom – Masz…

– Wow, z wyróżnieniem! – Chórem zawołali oboje rodzice.

– Z wyróżnieniem, z wyróżnieniem… – skrzywił się jakoś Olek – Czy to wszystko? Czy wypełniłem swoją misję? Czy spełniłem Wasz kaprys?

– Wykonałeś to… – przytaknęła uśmiechnięta mama – Zrealizowałeś…

– Teraz mogę być wolny?

– Nie, chłopcze! – pokiwał przecząco głową ojciec – Teraz zaczyna się zabawa. Rozmawiałem z przełożonymi. Nie będę Cię dłużej dręczył, mam dla Ciebie niespodziankę, ucieszysz się. Jesteś zatrudniony w naszej firmie jako specjalista ds. audytu. Będziesz jeździł po kraju, po naszych oddziałach, sprawdzał ich działalność finansową. Nie bez powodu studiowałeś finanse i rachunkowość. Od razu mówię, że pensja jest bardzo dobra, ale niestety nie od razu, podwyżka będzie gdzieś za rok. Jestem pewien, że niedługo mnie prześcigniesz. Jak Ci się podoba taka perspektywa? Powiedz coś, no chodź, podziękuj ojcu.

Gdy ojciec to wszystko mówił, Olek był ponury.

Danuta natychmiast zauważyła zmianę, która zaszła na twarzy syna i niespokojnie zapytała:

– Co się z Tobą dzieje?

– Nic… – odpowiedział niemrawo syn, potem spojrzał na ojca – Tato, a kiedy rozmawiałeś ze swoimi przełożonymi, zastanawiałeś się, czy chcę iść w Twoje ślady?

– To znaczy? – ojciec nie zrozumiał – Czy możesz mieć jakąś alternatywę?

– A nie? – pytaniem na pytanie odpowiedział syn.

– Nie rozumiem… – Ojciec spojrzał na syna ze zdziwieniem – Co jeszcze możesz robić, oprócz zajmowania się finansami? Ty, synu, masz teraz taką specjalizację. Nie, oczywiście możesz pójść być gdzieś zwykłym księgowym czy nawet sprzedawcą sklepowym, ale jeśli dostaniesz pieniądze na talerzu, czy naprawdę odwrócisz od niego nos?

– Nie chcę zajmować się finansami tato – Olek pierwszy raz w życiu spojrzał ojcu w oczy tak odważnie – Nienawidzę tego kierunku i uniwersytetu, który ukończyłem.

– Co się z nim stało, zwariował?  – Wiesław spojrzał na żonę, jakby szukał u niej wsparcia – Dlaczego studiował przez pięć lat? Płaciłem za niego cały czas niemałe pieniądze. Dlaczego chodziłeś na uniwersytet? – Ojciec spojrzał na syna – Dlaczego ?

– Spełniałem Twoją wolę rodzicielską – wzruszył ramionami syn – Zgrzytałem zębami, ale to robiłem. Z mojej głupoty obiecałem Ci to. Jak to mówią: ” Facet dał słowo – facet dotrzyma słowa ” ? Więc powstrzymywałem się, a teraz możesz wziąć mój dyplom i go podziwiać.

– Synu, co Ty mówisz? – drżącym głosem powiedziała Danuta – Myśleliśmy, że lubisz się uczyć.

– Mamo! – krzyknął nagle syn – Wiesz… oboje wiecie, że kochałem coś zupełnie innego – Olek pokazał ręką na ogromną, szklaną gablotę, która wypełniona była modelami samolotów. Modele te zbierał i wykonywał własnoręcznie, poświęcając temu zajęciu cały swój wolny czas – To właśnie kocham i zawsze będę kochać.

– Mówisz poważnie? – Na twarzy ojca pojawiła się pogarda i obrzydzenie – Naprawdę chcesz spędzić całe życie nad tymi drobiazgami? Co z nimi zrobisz? W Internecie za grosze sprzedasz?

– Nie, tato. Jutro pójdę do fabryki, w której produkują samoloty. Dzwoniłem już do działu kadr i powiedziano mi, że mnie przyjmą.

– Jako kogo Cię tam zatrudnią? – Na twarzy ojca pojawił się głupi, zdezorientowany uśmiech – Będziesz księgowym? Będziesz wypłacał pieniądze pracownikom?

– Nie, tato. Podejmę pracę na pochylni, jako monter, monter maszyn latających.

– Mówisz poważnie? – spytał ojciec – Będziesz prostym pracownikiem?

– Najprostszym.

– Ciekawe, ile Ci zapłacą?

– Nie obchodzi mnie to.

– Synu… – Danuta miała łzy w oczach. – To nie jest obiecujące zajęcie… masz wyższe wykształcenie… w naszej rodzinie wszyscy to finansiści…

– Nie chcę być finansistą! – stanowczo powiedział Olek – Nie chcę!

– Czego nie chcesz?! – nagle nie znoszącym sprzeciwu tonem powiedział ojciec. – Nie pozwolę Ci zrujnować sobie życia, nie po to wydałem na Ciebie tyle pieniędzy. Pamiętaj, że dopóki mieszkasz w tym domu, będziesz robił to, co Ci powiem, rozumiesz?

Rozumiem – kiwnął głową chłopak – Zatem tato, czas się pożegnać.…

W pokoju zapadła grobowa cisza.

W tej ciszy Olek wszedł do swojego pokoju, a dwie minuty później wyszedł z niego z małym plecakiem na ramieniu.

– Zatrzymam się póki co u przyjaciół – powiedział – Z fabryki mam dostać potem pokój pracowniczy. Dziękuję za wszystko…

– Synu! – krzyknęła Danuta i rzuciła się, by zatrzymać syna, ale spotkawszy się z jego zdecydowanym spojrzeniem zamarła na miejscu.

– Wszystko będzie dobrze, mamo. Obiecuję Ci to.

 

I Olek wyszedł z domu…

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Rodzice, nadszedł czas, abyśmy się pożegnali