Od dzieciństwa nie lubię Sylwestra – musiałam pomagać mamie, podczas gdy tata i brat siedzieli przed telewizorem. Jedzenia przygotowywano tak wiele, że można było wojsko karmić i to przez tydzień. Dwie miski nóżek w galarecie, wiadro sałatki jarzynowej, kolejne 33 sałatki i tyle samo przekąsek. Dwie blachy ciasta, ale to samo nie wystarczy, na gorąco podawano pierogi i pieczone ziemniaki.
Tona jedzenia po 3 – 4 dniach była wyrzucona. Ze łzami w oczach patrzyłam, jak owoce mojej pracy zostają spłukane w toalecie. Łzy ocierałam czerwonymi od soku z buraków dłońmi.
Potem zaczęło się życie z teściową i znowu gotowanie. W rodzinie męża do sylwestra zaczynają przygotowywać się już tydzień przed, Gotują to, co można zamrozić, np. ryż. Tak, ugotowany ryż w torebce przetrzymują w zamrażarce, tak samo jak ugotowane buraki i marchew. Wiadro gołąbków gotują i wystawiają na balkon, potem można odłamać kilka kawałków, odgrzać i zjeść, i tak przez cały styczeń.
Kiedy mój mąż i ja zaczęliśmy mieszkać sami, zdecydowałam, że nasz pierwszy, wspólny sylwester i nowy rok będzie bez gotowania. Przygotuję tylko lekkie przekąski i szampana. Niestety, nie wyszło, ponieważ przyjechali goście – teściowie z młodszym synem i córką.
Musiałam ugotować coś awaryjnie dla 6 dorosłych osób. Zmywanie stosu naczyń, przynoszenie wszystkiego wszystkim, dbanie o gości. To nie był odpoczynek, a ciężka praca. Tak było dwa lata z rzędu. Spodobało im się to, nie musieli w końcu niczego robić w domu – ” Nie jestem tutaj gospodynią, Natalia, zrób nam… „.
Na ostatniego sylwestra nie zaczęłam niczego przygotowywać, chociaż powiedziano nam: ” przyjedziemy do Was ponownie “. Wyrwałam mężowi telefon i powiedziałem, że mamy plany na Sylwestra i że nie będzie nas w domu.
Nie obchodziło ich to i przyjechali 31 grudnia o 18, kiedy stylizowałam włosy i robiłam makijaż, a mój mąż prasował sobie garnitur. W lodówce były tylko puste półki, nie chciało się nam stać w dzikich kolejkach po małą siatkę jedzenia.
– Dokąd idziecie? Zostawicie gości?
– Nie zapraszaliśmy Was, mało tego – powiedzieliśmy, że nie będzie nas w domu – malowałam oczy, nie zwracając uwagi na niezadowolonych.
– To co w takim razie z sylwestrowym stołem? Nic nie jest gotowe, nie zdążymy sami wszystkiego zrobić! Natalia, tak się nie robi!
Milczałam, a ci ludzie nie rozumieli, że w gości przyjeżdża się tylko wtedy, kiedy są zaproszeni.
Mój mąż i ja wyszliśmy, wyprowadzając “ gości “ o wpół do ósmej wieczorem. Mieliśmy dwa bilety do restauracji, w której był bankiet z programem rozrywkowym na całą noc i darmowy alkohol. Kosztowało to tylko 300 złotych za jedną osobę. Można było się bawić bez brudnych naczyń, gotowania i sprzątania, wrócić do czystego mieszkania i położyć się spać.
Krewni męża nie kontaktowali się z nami do kwietnia. Kiedy nadeszło lato, znów byliśmy dobrzy, wybaczono nam i obdarzono nas łaską, abyśmy jeździli pomagać im na działce. Lato upłynęło na radosnym zbiorze plonów z grządek, ale nie moje lato, a lato męża.
Jesienią, już po wszystkich zbiorach, mój mąż i ja ponownie znaleźliśmy się na drugim planie u teściowej. Do początku grudnia zostawiła nas w spokoju, ale pierwszego dnia świąt zadzwoniła i zapytała, gdzie spędzamy tego sylwestra. “ Poza domem, mamo, poza domem ”. Trzeciego dnia przyjechała, z dwiema torbami.
– Tak, mamy groszku 5 puszek, kukurydzy 5 puszek, kiełbasy wędzonej 3 patyki, sery mamy dwa: ser topiony i ser polski. Natalia, sprzątaj wszystko, co tak stoisz – rozkazał mi gość kontynuując rozpakowywanie swoich bezdennych toreb – Szproty, sardynki, gulasz, dwie puszki ananasa, 7 kilogramów ziemniaków.
– Co to ma być?
– Was i tak nie będzie, to My u was posiedzimy. Danuta z Raciborza przyjedzie z córką. Co tak patrzysz? Rozłóż to wszystko i tak, aby nie pomieszały się z waszymi produktami, w przeciwnym razie jeśli się pomylisz, będziesz musiała je później odkupić.
Nie kłóciłam się, ale nie ruszyłam zakupów, poszłam do pokoju i zadzwoniłam do męża, niech to sam rozwiąże.
– Może będziemy świętować w domu? Mama sama wszystko przygotuje – mąż zaczął namawiać.
– Sam zostań w domu, ja nie bez powodu kupiłam sobie sukienkę – odpowiedziałam flegmatycznie – nie będę Cię na siłę taszczyć do restauracji.
Teściowa została wyproszona godzinę później, gdy mąż przyszedł z pracy. Mój dzień pracy kończy się wcześniej. Teściowa zostawiła produkty, a mąż, ulegając namowom matki, obiecał pomyśleć o pozostaniu w domu.
Wczoraj kupiłam sobie bilet na sylwestra do tej samej restauracji. Mąż się waha, bo nie chce mnie puścić samej, ale kłócić się z matką też nie chce. Pójdę sama, nic nie stracę, a potem nie posprzątam mieszkania ani nie zmyję naczyń po gościach. Niech posprzątają po sobie albo kupią jednorazowe naczynia.
Lubią obfite uczty – proszę, ja im nie zabraniam. Proszę tylko, aby nikt mnie w nie nie wrabiał. Nie lubię sylwestra i to nie jest przestępstwo, bo wszyscy ludzie są inni. Nie narzucam im swojej opinii, dlaczego więc oni próbują to robić? Według nich nie mam prawa pozbawiać ich dodatkowych rąk do pracy.
Z mężem czy bez męża – nie obchodzi mnie to, i tak spędzę ten dzień tak, jak chcę, niech cała rodzina się nawet na mnie obrazi.