” To nie jest Twoje dziecko, nie mogę już Cię okłamywać „ – Pewnego ranka znalazłem taką notatkę na poduszce obok siebie.
Po przebudzeniu czułem się tak, jakbym w końcu się wyspał – po raz pierwszy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, czyli od momentu, kiedy urodził się nam syn. Dziecko często płakało w nocy, a my na zmianę usypialiśmy go, zatem oboje nie spaliśmy wystarczająco dużo. Tego ranka byłem pełen sił i rozpierał mnie dobry nastrój, gdy nagle zauważyłem tę notatkę.
Szczerze mówiąc, na początku nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się dzieje i trzy razy przeczytałem to, co było tam napisane. Potem rozejrzałem się i zobaczyłem, że w mieszkaniu nie ma rzeczy ani żony, ani syna. Ogarnęła mnie panika i postanowiłem dowiedzieć się, co się dzieje i dlaczego niczego wcześniej nie zauważyłem.
Pierwszą rzeczą, którą naturalnie zrobiłem, było wybranie numeru Ilony w telefonie komórkowym, jednak nie mogłem się do niej dodzwonić. Wtedy postanowiłem bez zapowiedzi udać się do teściowej, myśląc, że najprawdopodobniej u niej zastanę żonę wraz z synem. Po wzięciu wolnego w pracy ruszyłem w drogę. Teściowa mieszkała we wsi znajdującej się nie tak daleko od naszego miasta, ale trzeba było tam jechać i tak około czterdziestu minut.
Jej matka Agnieszka, dowiedziawszy się, że Ilona opuściła dom, zaprzeczyła, że żona z synem u niej przebywają i wpuściła mnie do środka, abym upewnił się, że naprawdę w domu nikogo poza nią nie ma. Byłem bardzo zdenerwowany, ponieważ nie wiedziałem już, gdzie mam szukać żony. Teściowa nalała mi herbaty i zaczęła uspokajać:
– Wojtek, a dzwoniłeś do jej przyjaciółek ? Może u nich przenocowała…
Teściowa miała rację, trzeba było zadzwonić do przyjaciółek Ilony. Szybko wypiłem herbatę, pożegnałem się z kobietą i poszedłem do furtki. Kobieta krzyknęła jeszcze za mną:
– Zajrzyj jeszcze do Andrzeja, swojego przyjaciela. Z tego co wiem, mają ze sobą naprawdę bardzo dobry kontakt…
Zatrzymałem się na chwilę, a potem wszystko zaczęło mi się układać w całość: moja żona naprawdę była zbyt miła dla mojego najlepszego przyjaciela. Jeśli to nie moje dziecko, to może jego? Postanowiłem od razu pojechać do Andrzeja.
Uporczywie dzwoniłem do mieszkania przyjaciela, nerwowo czekając na otwarcie. Andrzej otworzył drzwi z taką miną, jakby czekał na mnie i gestem zaprosił do środka. Natychmiast usłyszałem płacz synka w pokoju i wszystko zrozumiałem. Moim pierwszym pragnieniem było uderzyć Andrzeja, ale powstrzymałem się. On wtedy powiedział:
– Nie, to nie tak, jak myślisz. Wejdź, musimy poważnie porozmawiać.
Ilona siedziała w pokoju z synem w ramionach i płakała, a na mój widok szepnęła:
– Przepraszam… chciałam jak najlepiej, ale nie mogę z tym żyć…
– Czy ktoś mi wytłumaczy, co się dzieje?
Spojrzałem na żonę, a potem na przyjaciela, ale oboje milczeli. W końcu Andrzej podał mi jakieś dokumenty, które zacząłem uważnie je czytać. Na pierwszym formularzu medycznym było moje imię, nazwy badań, które przeszedłem, kiedy z Iloną staraliśmy się o dziecko, a na ostatnim moja diagnoza: niepłodność…
– Ale jak to…
– O nic teraz nie pytaj, tylko czytaj dalej, a wszystko zrozumiesz.
Poniższe dokumenty mówiły, że moja żona została sztucznie zapłodniona, a mój najlepszy przyjaciel Andrzej był dawcą nasienia. Teraz wszystko było jasne, oprócz jednego: dlaczego Ilona odeszła do Andrzeja…
– Przepraszam, to ja to wymyśliłem, kiedy Ilona podzieliła się ze mną problemem. Nie chciała, żebyś wiedział o swojej niepłodności. Chciała dać Ci dziecko, więc zaoferowałem, że będę dawcą nasienia. Niestety, hormony i ciężki poród dały w konsekwencji załamanie psychiczne… Naprawdę chcieliśmy, abyś był szczęśliwy… Jeśli możesz nam wybaczyć i przyjąć syna, Ilona oczywiście wróci do domu.
– A jeśli nie, będziecie mieszkać razem ?
– Wojtek, no co Ty ! To twoja kobieta ! Z pewnością pomogę Ilonie jako biologiczny ojciec, ale nic więcej…
– Ale narobiliście ! Co teraz mam z Wami zrobić ?
Przytuliłem przyjaciela, żonę i syna,a potem wszyscy siedzieliśmy i płakaliśmy…
– Dziękuję Wam, moi drodzy, jesteście mi najbliżsi ! Co ja bym bez Was zrobił ! Można by pewnie wszystko to jakoś inaczej urządzić, ale co się już stało, to się nie odstanie ! Ilona, spakuj się, wracamy do domu, a Ty, Andrzeju szykuj się na chrzciny, którę będą już niebawem. Teraz na pewno musisz już być ojcem chrzestnym !