– Weź go i sama wychowuj – synowa Agata włożyła dziewięciomiesięcznego wnuka Urszuli w jej ręce.
– Oszalałaś? Pracuję przecież, kiedy mam się nim zajmować ? – krzyknęła za odchodzącą Agatą.
Ta nie oglądając się za siebie odpowiedziała:
– Rób jak chcesz, to już nie moja sprawa. Niech teraz ojciec się nim zajmie.
Urszula z szeroko otwartymi oczami patrzyła, jak synowa wsiada do taksówki. Spojrzała na wnuka – słodko sobie spał. Pocałowała go delikatnie w czoło i zaniosła do domu.
Kiedy syn przyprowadził Agatę po raz pierwszy do ich domu, Urszula ją polubiła. Piękna, zadbana, widać też było, że jest zakochana w Marku – jej synie. Spędzili wtedy miło wieczór – wypili trochę wina, porozmawiali o pogodzie. Gadali o wszystkim i o niczym. Jedno tylko niepokoiło Urszulę – że Marek był okropnym kobieciarzem. Nie wiedziała, po kim on to ma, bo ona sama przez ponad trzydzieści lat nigdy nie przyłapała męża na zdradzie. Najprawdopodobniej przeszły na niego geny jakiś naprawdę odległych przodków.
Co zaskakujące, Marek chyba także na poważnie zakochał się w Agacie. Jeszcze przed ślubem rozstał się ze wszystkimi swoimi kochankami. Urszula się ucieszyła, ponieważ w końcu skończyły się nocne telefony do Marka. Często go karciła za to, że dawał tym dziewczynom numer na telefon stacjonarny, na co ze śmiechem odpowiadał, że tak mu jest wygodnie, bo zawsze mogła powiedzieć, że nie ma go w domu, a kiedy nie odbierał komórki, to wtedy obrażały się na niego.
Po ślubie młodzi zaczęli żyć osobno. Urszula nie wtrącała się w ich małżeństwo – sama od młodości nie znosiła swojej teściowej i nie chciała taka być dla swojej synowej. Jednak kiedy jej syn zaczął nocować w domu rodzinnym, zrozumiała, że coś jest nie tak. Na wszystkie pytania Urszuli wzruszał ramionami i mówił, że to nieważne, że po prostu trochę się pokłócili. Matczynego serca nie da się oszukać, więc pojechała do mieszkania młodych, aby dowiedzieć się, co się stało.
Powitała ją zapłakana Agata. Na wszystkie pytania kobiety odpowiedziała tylko, że: “ Twój syn mnie zdradził na moich oczach i to z moją przyjaciółką, a ja jestem z nim w ciąży ! “ i rozpłakała się. Urszula, w głębi duszy gotując się ze złości, uspokajała Agatę. W domu już za to dała upust swojemu gniewowi, Marek oberwał po całości. Wtedy najwyraźniej coś do niego dotarło i udało mu się pogodzić z Agatą.
Gdy wychodziła z dzieckiem ze szpitala, Marek powitał ją kwiatami i szampanem. Mężczyzna z dumą trzymał na rękach małego Antosia i widać było, jak pęka z dumy. Urszula dwa razy w tygodniu chodziła do wnuka. Pomagała Agacie i pozwalała jej się wyspać. Antoś bardzo szybko rósł, zachwycając babcię, dziadka i oczywiście rodziców. Kiedy Urszula z mężem miała okazję, by wyjechać nad morze, wyjechała, będąc spokojna o rodzinę syna.
Wczoraj dopiero co przyjechali, a rankiem już mieli taką niespodziankę ! Urszula weszła do domu i podała wnuka mężowi.
– Nasza synowa zostawiła nam wnuka. Jak będziemy dalej żyć ? Przecież oboje pracujemy – mąż wziął na ręce przebudzonego wnuka i powiedział:
– Weź urlop, w pracy zrozumieją. Wnuk będzie musiał u nas zamieszkać, coś wymyślimy.
Minął rok. Antoś już biegał i ciągle był w ruchu. Agata wyjechała gdzieś z nowym mężczyzną. Marek również okazał się bezwartościowym ojcem – tylko przychodził, chwilę pobawił się z dzieckiem i szybko wychodziło. Jego syn nazywał “ tatą ” dziadka, a “ mamą “ babcię. Mąż często tak dokuczał Urszuli:
– Od kiedy jesteś znowu matką, jakby odmłodniałaś.
Na co kobieta odpowiada zalotnie:
– No tak, przecież znowu jestem młodą matką w wieku pięćdziesięciu pięciu lat.
Tak sobie żyją, mając nadzieję, że rodzice chłopca pójdą kiedyś po rozum do głowy.