Zostawiła dziecko w dworcowej toalecie

Na oknie w damskiej, dworcowej toalecie stało nosidełko z niemowlakiem. Podczas gdy dziecko spało spokojnie, nikt nie zwracał na nie uwagi. Każda kobieta myślała, że matka dziecka w kabinie załatwia swoją potrzebę.

Zamieszanie podniosło się dopiero wtedy, gdy dziecko obudziło się i zaczęło płakać. Jednak w tym momencie nie było w pobliżu wielu czujnych obywateli, a raczej nie było nikogo takiego oprócz Barbary. Kobieta podeszła do nosidełka i zaczęła je kołysać, jednocześnie kierując słowa w stronę kabin:

– Mamo, pospiesz się, dziecko się martwi!

Dzięki kołysaniu dziecko przestało płakać, a Basia postanowiła poczekać, aż matka dziecka wyjdzie z kabiny, aby nie zostawić dziecka na pastwę losu. Minęło dziesięć minut, potem dwadzieścia, ale nikt nie wracał po nosidełko. Barbara postanowiła wyśledzić zajmowaną przez tyle czasu kabinę, zaczęła przyglądać się, kto skąd wychodzi oraz gdzie wchodzi. Wystarczyło pięć minut, by zdać sobie sprawę, że w żadnej kabinie zaginionej mamy nie ma.

Basia szybko zrozumiała, że trzeba zanieść nosidełko z dzieckiem ochronie, tam przez głośniki będą wzywać matkę dziecka. Tylko gdzie jest ten punkt ochrony? Basia wzięła dziecko i poszła go szukać. Dzięki tablicom informacyjnym udało jej się dotrzeć do ochrony dość szybko.

– Dzień dobry! Przyjmijcie tego gościa, znalazłam go w toalecie.

– Kobieto, ukradłaś dziecko i nawet je do nas przyniosłaś?

Miły, wąsaty mężczyzna po trzydziestce próbował żartować.

– Broń Boże, zaraz powiem, jak to się stało…

Barbara powiedziała szefowi ochrony wszystko, co wydarzyło się w toalecie w drobnych szczegółach, a na koniec poważnie dodała:

– Tak teraz myślę, czy przypadkowo zapomniano o dziecku, czy celowo je pozostawiono?

Wąsaty mężczyzna nie spuszczał wzroku z Barbary i łapał każde jej słowo, ale widać było, że myśli o czymś zupełnie innym…

– Jak się nazywasz, zbawicielko dzieci?

– Barbara… nie odpowiedział Pan na moje pytanie!

– Basiu, kochanie, zadzwonimy teraz na policję, oni się tym zajmą i dadzą odpowiedź na to pytanie… a tak nawiasem mówiąc, masz własne dzieci?

– Nie, nie jestem mężatką… a co to ma wspólnego z tą sprawą?

– Jak to co? Absolutnie ma to bezpośredni związek ze sprawą… nie czujesz ? Ktoś z nas musi zmienić pieluchę. Okazuje się, że oboje jesteśmy niedoświadczeni. Ja też nie mam dzieci… jeszcze…

– Tak, masz rację, śmierdzi. Jeszcze trzeba skądś wziąć czystą pieluszkę.

Wąsaty mężczyzna miał na imię Antoni, zaproponował Basi spacer do sklepu, który znajdował się naprzeciwko dworca kolejowego. Poszli, oczywiście, wszyscy razem: Antoni niósł nosidełko i lekko objął kobietę w talii. To był pierwszy spacer przyszłego, szczęśliwego małżeństwa, ale to już inna historia. Teraz należy wrócić do niemowlaka w nosidełku.

Podczas gdy Antoni i Barbara zmienili dziecku pieluszkę, nakarmili go i opiekowali się nim, oddział policji szukał matki, która porzuciła go w toalecie. Pierwszym krokiem było obejrzenie monitoringu, dzięki któremu udało się sporządzić przybliżony portret poszukiwanej. Następnie jej podobiznę rozesłano do konduktorów wszystkich pociągów.

Podobna kobieta przejechała jedną stację i wyszła, chociaż jej bilet został opłacony na dłuższą trasę. Zatrzymano podejrzaną dopiero następnego dnia. Była nieletnią mieszkanką jednej z okolicznych wsi. Zostawił ją chłopak, ojciec dziecka. Nie chciała wychowywać samotnie dziecka, więc obmyśliła plan porzucenia niemowlaka.

Dziewczyna, z jakiegoś powodu pomyślała, że nigdy jej nie znajdą.

– Cóż, tam kręci się dużo ludzi, myślałam, że zniknę w tłumie, o kamerach to wcale nie myślałam…

Oczywiście nie zwrócono matce dziecka. Za takie wykroczenie  z “ automatu “ pozbawia się praw rodzicielskich, będzie także odpowiadać przed sądem. Los dziecka rozstrzygnął się bardzo szybko, pozostało w rękach tej, która go znalazła. Barbara i Antoni zdecydowali, że są po prostu zobowiązani adoptować dziecko, dzięki któremu się poznali.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

 

Oceń artykuł
Twoja Strona
Zostawiła dziecko w dworcowej toalecie