32 lata małżeństwa nie są gwarancją wspólnej starości.

Sylwia siedziała na fotelu, trzymając na kolanach zdjęcie ślubne. 1989, Sylwia ma tu 25 lat, Maks 28, oboje młodzi i piękni! Zdjęcie było oprawione w ramkę ze szkłem. Łzy kapały wprost na szybę, wspomnienia były ciężkie. Sylwia za jednym zamachem rzuciła zdjęciem w ścianę, a odłamki rozsypały się po pokoju. Przestraszony Mruczek wbiegł pod łóżko, widać było tylko, jak nerwowo merdał ogonem w tę i z powrotem. Sylwia współczuła biednemu kotu, wzięła zwierzę i mocno przycisnęła do siebie.

– Mruczek, zostaliśmy tu sami! Absolutnie, absolutnie sam! To jest koszmar! – wzięła głęboki oddech i znów zaszlochała. Kot mruczał i uciekał z powrotem pod łóżko, dając wyraz swojemu oburzeniu na zachowanie swojej pani.

Kiedyś, 34 lata temu, Maks podrywał Sylwię i to ją denerwowało! Sylwia czesała sobie na głowie okazałą grzywkę, utrwalała ją lakierem Prestige, nakładała czarny cień do powiek, rajstopy, spódniczkę mini i szła z koleżankami na dyskotekę. Wszystko to robiła dla punka Maćka, który w ogóle nie zwracał uwagi na dziewczynę, tylko kochał się w grubej Lenie, bezczelnej i zadziornej. Z kolei Maks był zupełnie inny – był klasycznym pięknisiem, „wersją katalogową”. Dziewczyny podkochiwały się w nim, ale on był trochę przestarzały w swoich manierach.

– Pozwól, że poproszę cię do tańca – mówił i to mnie bardzo irytowało. Kto tak mówi? „Chodź, zatańczmy!” – to jest właściwa rzecz do powiedzenia, bez żadnego „pozwól mi”.

– Nie pozwolę na to! – powiedziała Sylwia, szukając wzrokiem Maćka, ale ten już tańczył ze swoją Leną. – Chodź, idziemy!

Od roku próbowała zbliżyć się do Maćka, zanim Lena dowiedziała się o planach Sylwii. Potężna dziewczyna przygwoździła koleżankę do ściany, odbyła poważną rozmowę i ta musiała zmienić plany. Sylwia przerzuciła się na Maksyma, coraz bardziej zaczynał ją interesować – przynosił jej najnowsze kasety magnetofonowe (sam nagrywał u miejscowego disc-jockey’a), zabierał do salonów wideo i kawiarni. To było bardzo ciekawe i nawet nie nudne, jak się wcześniej wydawało. Umawiali się na randki, zakochali się, wzięli ślub. Oto zdjęcie.

Sylwia wzięła miotłę i zmiotła drzazgi. Rozerwała zdjęcie na dwie połowy tak, aby rozdzielić parę młodą. Ale potem wzięła taśmę, skleiła zdjęcie i włożyła je do albumu ślubnego. Po co rozdrapywać pamięć? Co możemy później pokazać naszym dzieciom? Nie ma teraz albumów ze zdjęciami i prawdziwych zdjęć, wszystko jest na smartfonach, a stare albumy są jak relikwie.

Z potomków, tylko córka Anna i dwie wnuczki, żyją daleko i szczęśliwie w pełnej rodzinie. Zięć Staszek jest bardzo dobry, niech Bóg da im szczęście. Gdyby Sylwia była egoistką, zadzwoniłaby do Anny i jej córka zaraz by przyjechała. Ale dlaczego ona ma siedzieć u stóp matki i też cierpieć? Jej córka ma własne dzieci, którymi musi się opiekować, nie powinna być odrywana od rodziny. Ponadto, Sylwia nie jest chora, ona po prostu ma złamane serce, i lepiej będzie, gdy Anna nie będzie wiedziała. Dowie się później, gdy będzie już po wszystkim.

Anna urodziła się w 91 roku. Maks był szczęśliwy – chciał mieć córkę. Ale to był czas deficytów i biedy, trudno było żyć i jakoś sobie radzić. Trudno było kupić pralkę, do sklepu była długa droga, o pieluchach nie było wtedy mowy. Życie zaczęło działać im na nerwy – zaczęli się kłócić. Dzięki dyplomowi inżyniera Maks pracował wszędzie, od ładowacza po ochroniarza. Kiedyś prawie się rozwiedli, ale w porę się powstrzymali – miłość i mała córeczka.

Dopiero na przełomie wieków wszystko stało się łatwiejsze – kolega Maksa ze szkoły załatwił mu pracę w dużej firmie budowlanej.  Wszystko się ustatkowało, wszystko było w porządku, córka dorosła, wyszła za mąż za oficera w wieku 22 lat, pojechała z nim na służbę. Ale jakoś wraz z odejściem Anny życie układało się coraz gorzej. Pusto czy coś, nie było nawet z kim porozmawiać: mąż w pracy, dobrze koledzy i dobrze przyjaciele tylko w weekendy, ale nadal nie było spójności w rodzinie!

Maks był zawsze na swoich budowach, jeździł po nich z jakąś panią „od zaopatrzenia”, o której zawsze wspominał w rozmowach na ten temat:

– Elżbieta dziś pomyliła obiekty, wpisała materiał w niewłaściwe miejsce i przynajmniej dział księgowości się zorientował, bo inaczej wszyscy mielibyśmy kłopoty!

W sumie, nie tylko w pracy, Elżbieta była obecna wszędzie – Maks często do niej oddzwaniał. W 2019 roku odbyła się impreza firmowa, na którą zaproszono wszystkich najważniejszych ludzi z firmy budowlanej oraz ich małżonków. Maks był z Sylwią, ale ta Elżbieta była sama! Ona nie miała bratniej duszy! Serca kobiety nie da się oszukać i Sylwia od razu poczuła jakąś rywalizację z tą Elżbietą. Tym bardziej, że ta ciągle próbowała porozumiewać się z Maksem lekko i naturalnie, po swojemu, co było nieprzyjemne! Wyczuwało się w niej coś drapieżnego, krwiożerczego, jakby nie zauważała obecności Sylwii i zachowywała się bezwstydnie.

Od tego czasu wszystko jakoś się popsuło. Sylwia nękała męża swoją zazdrością, prosząc, żeby zmienił pracę albo nie pracował z Elżbietą. Ale Maks uparcie twierdził, że to tylko praca i obowiązki. Dwa lata cierpienia i podejrzeń, a jeszcze w maju 2021 roku wszystko stało się jasne (Maks wyznał wszystko) – cóż, on nie kocha Sylwii, nie chce nikogo dręczyć – ani siebie, ani jej, ani Elżbiety.

– Mam sześćdziesiąt lat i jestem głupcem! Nie zrobiłaś mi nic złego, ale zrozum, że mam dla Elżbiety takie samo zamiłowanie jak Ty kiedyś dla Maćka. Przez trzy lata chodziłem za Tobą, a Ty doskonale o tym wiedziałaś! Jak możemy dalej żyć? Nic nas już nie wiąże, więc dlaczego mamy tak cierpieć?

Tak, nie było żadnego szoku, wszystko było przedawnione, wszyscy się okłamywali i udawali, że w to wierzą.  Odszedł, ale nie podjęli jeszcze decyzji o rozwodzie. Sylwia szlochała przez tydzień, turlając się po łóżku. Zapominała nakarmić Mruczka i nalać mu wody. Dobrze, że jest na emeryturze, nie musi się nigdzie ruszać. O wszystkim wie tylko jej najlepsza przyjaciółka. Dotychczasowe rady są bezużyteczne: „Zajmij się sobą, zrób coś!”. Cóż, jaka jest inna rada? Nie można tak po prostu wyłączyć pamięci! Niestety, nie można!

***

Dziękuję za przeczytanie! Subskrybujcie kanał, aby nie przegapić innych historii.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

 

Oceń artykuł
Twoja Strona
32 lata małżeństwa nie są gwarancją wspólnej starości.