Ani mój mąż, ani koleżanki nie rozumieją mojego zachowania. Co więcej, z mężem wciąż się kłócimy, oboje patrzymy inaczej na tę sprawę. Uważam, że mam rację, jestem pewna, że większość zrobiła by tak, jak ja.

Moja teściowa potrzebuje kosztownej rehabilitacji. Jeden z lekarzy ostrzegł, że jeśli nie zdecyduje się na nią teraz, jest szansa, że ​​będzie miała problemy z poruszaniem się. Oznacza to, że potrzebuje wsparcia już teraz.

Rodzice męża mają pieniądze, ich emerytury są wysokie, mają też  oszczędności i nieruchomości, ale z jakiegoś powodu teściowa zwróciła się do syna (mojego męża) o pieniądze. Nawet nie poprosiła, tylko po ogłoszeniu kwoty dała jasno do zrozumienia, że ​​nie mamy innego wyjścia, jak tylko jej pomóc.

Mój mąż  ma jeszcze młodszego brata. Dziwnym trafem teściowa o nim bezpiecznie zapomniała.

– Jest młodszy, skąd weźmie  takie pieniądze?

Są inni krewni, ale teściowa z jakiegoś powodu jest przekonana, że ​​musimy zapłacić wszystko i bez wymówek.

Nie chcę dawać jej tych pieniędzy, moja teściowa jest mi obca, mimo tego, że jest matką mojego męża.

Nasze relacje nie są zbyt dobre. Mówimy sobie tylko “cześć”, „do widzenia” i tak dalej, zwłaszcza że mieszkamy w różnych miastach. Mąż czasem sam do nich jeździ.

Mój mąż nie wie, co robić. Zdaje sobie sprawę, że mama potrzebuje pomocy, ale my nie mamy takiej kwoty.

Mamy oczywiście oszczędności, ale to są pieniądze na edukację naszego syna i nie chcę ich dawać. Nie po to mój mąż i ja oszczędzaliśmy na wszystkim, aby teraz wziąć i oddać.

Powiedziałam mu, jakie mam zdanie, a on wszystko rozumie. Jednak próbuje mi też udowodnić, że „jest synem, kto jeszcze pomoże rodzicom?”.

Mówię mu, że nie jest sam ze swoimi rodzicami. Teściowa ma też rodzeństwo, niech pomogą. Teściowie mogą też sprzedać mieszkanie, które od tylu lat jest wynajmowane.

Ja wolę pomóc mojej matce, a nie obcej kobiecie, która nigdy nie powiedziała mi miłego słowa i robiła wszystko, co w jej mocy, abyśmy z mężem nie zamieszkali razem!

Z tego powodu zaczęły się nasze nieporozumienia z mężem. Ogólnie powiedziałam mu:

– To twoja matka, jesteś za nią odpowiedzialny. Ja nie muszę dawać pieniędzy. Jeśli chcesz, oddaj połowę naszych oszczędności. Nie dotykaj mojej części, to dla naszego syna!

Powiedziałam o tym koleżankom w pracy. One też podzieliły się na dwa obozy. Niektóre nie rozumieją, dlaczego rodzina się nie zjednoczy, wtedy wymagana kwota zostałaby zebrana szybko i nikt nie odczułby tego, że się dołożył. Inni zastanawiają się, jak w ogóle mogę myśleć o czymkolwiek innym – konieczna jest pomoc i koniec.

A ja mam syna w ostatniej klasie. Jest utalentowanym dzieckiem, a uniwersytet, na którym chce studiować jest płatny. Oddamy pieniądze teraz, a potem co? Jeśli teściowa żałuje, że sprzeda mieszkanie w trosce o swoje zdrowie, to na pewno nie sprzeda go ze względu na wnuka.

Powiedzcie mi, czy nie mam racji w tej sytuacji?

Oceń artykuł
Twoja Strona
Ani mój mąż, ani koleżanki nie rozumieją mojego zachowania. Co więcej, z mężem wciąż się kłócimy, oboje patrzymy inaczej na tę sprawę. Uważam, że mam rację, jestem pewna, że większość zrobiła by tak, jak ja.