– A co mamy na obiad? – zapytałam wnuczkę, wchodząc do kuchni i karcąc się w myślach za zapominalstwo: zostawić portfel w domu!
Sama kupiłabym jedzenie, ugotowała, wnuczkę nakarmiła… nie tym razem: kiedy Asia, mama Rity, zadzwoniła, zebrałam się i pobiegłam do przedszkola. Dobrze, że klucze do ich mieszkania miałam w torbie.
***
Klucze do mieszkania dał mi syn za pełną zgodą Asi. Syn jest kolejarzem, często w podróży. Rodzice Asi mieszkają daleko. Sąsiedzi są nowi, syn i żona niedawno kupili duże mieszkanie, nikogo nie znają. Klucze zostały wydane na wszelki wypadek, który właśnie nastąpił.
Syn był akurat w podróży służbowej. Asia zadzwoniła. Powiedziała, że ją brzuch rozbolał w pracy, została zabrana do szpitala, nie wiadomo, jak długo tam zostanie. Poprosiła abym odebrała wnuczkę z przedszkola, już uprzedziła wychowawcę.
Tak się zmartwiłam, że nie zabrałam ze sobą ani portfela, ani okularów. Natychmiast pojechałem do przedszkola, w kieszeni miałam drobne, wystarczyło na przejazd. Rita została mi oddana, wszystko było w porządku.
Przez całą drogę z przedszkola wnuczka opowiadała, jaką niesmaczną potrawę podano na obiad. Skarżyła się, że jest głodna. Więc pierwszą rzeczą, kiedy dotarliśmy do domu, było zajrzenie do kuchni.
Kiedy syn jest w domu, Asia jest wzorową gospodynią. Jednak ja zdaję sobie sprawę z jej małego sekretu: kiedy mąż jest w pracy, Asia nie zawraca sobie głowy polerowaniem domu. Uważam to za słuszne. Najważniejsze jest to, że ona i dziecko czują się komfortowo. Gdy syn jest w domu, w mieszkaniu nie ma ani drobinki kurzu. W inne dni naczynia mogą stać w zlewie, walają się rzeczy, a śmieci się gromadzą. Lekki bałagan, nic strasznego.
Asia wie, że ja wiem. Kiedy Rita się urodziła, mój syn znowu wyjechał w podróż służbową, zaoferowałem Asi pomoc. Powiedziała mi wprost, że podczas nieobecności małżonka pozwala sobie się zrelaksować.
– Chętnie, ale czuję się przed Tobą niezręcznie: nie mam posprzątanego domu – wyznała.
Roześmiałam się: co za drobiazg! Nie ma powodu do niepokoju. Co więcej, mój syn jest przyzwyczajony do obowiązków domowych, będzie musiał – posprząta i umyje. Najważniejsze, że są szczęśliwi, reszta to takie bzdury.
Syn zawsze chwali ją za porządek, a my puszczamy do siebie oczka.
Przepraszam, rozproszyłam się.
***
Weszłyśmy z wnuczką do kuchni, zaczęłyśmy szukać czegoś jadalnego. Patrzę — na kuchence stoi garnek, z czerwonymi zaciekami po bokach. Od razu stało się jasne, że Asia gotowała barszcz. Myślałam, że zapomniała go schować do lodówki. Postanowiłem zobaczyć, powąchać, czy można wziąć go pod uwagę. Tylko wyciągnęłam rękę, wnuczka zawołała:
– Babciu! Nie dotykaj garnka! Ona jest tatusia!
Garnek taty? Coś nowego!
Nie dotknęłam. Otworzyłam lodówkę, znalazłam tam ryż z kurczakiem i warzywami, nakarmiłam wnuczkę.
Asia przyjechała po trzech godzinach. Lekarze powiedzieli jej, że zapalenie błony śluzowej żołądka leczy internista. Opowiedziała mi o “garnku taty”:
– Poprosiłam go, żeby umył naczynia, wszystko umył, zapomniał o garnku. Tam zostało jeszcze około jednej czwartej barszczu, nie udało nam się dojeść. Kazałam mu wylać i umyć. Zapomniał! Następnego dnia też zapomniał! I trzeciego dnia zapomniał! A potem wyjechał w podróż służbową. Teraz garnek na niego czeka, dla zasady.
Czeka to czeka. Asia decyduje, kto i kiedy w jej domu myje garnki. Jeśli coś podejrzanie pachnie, to nie moja sprawa, nie mieszkam tam.
Synowa zamówiła dla mnie taksówkę, zapłaciła, chociaż zaczęłam się z nią kłócić, że dojadę autobusem do domu. Wnuczka nie chciała mnie puścić, prosiła babcię, aby nocowała z nią.
***
Syn wrócił dwa tygodnie później. Garnek wciąż czekał, jednak na balkonie i owinięty w trzy siatki. Umył, co miał zrobić. Następnym razem na pewno nie zapomni.
Asia jest mądrą żoną: mąż musi być stale wychowywany, aby się nie rozleniwił i nie usiadł jej na szyi: u niektórych mężczyzn ręce degradują w zastraszającym tempie, a wnuczka potrzebuje normalnego ojca.
Też tak myślicie?