Natalia od dzieciństwa była najmilszą z istot. Do dziś nie znam nikogo, kto byłby bardziej życzliwy i szczery. Była zupełnie pozbawiona poczucia zazdrości, zawsze ciepło przyjmowała moje sukcesy, moje nowe rzeczy, chociaż jej rodzina żyła skromniej, a i sama Natalia była skromna.
Jej słowa zabrzmiały dla mnie jak grom z jasnego nieba. Nie mogłam uwierzyć, że Natalia…
– Miałam kochanka. To znaczy, kiedyś… Sama już nie wiem – powiedziała zmartwiona.
Byłam u niej w odwiedzinach. Teraz widujemy się raz na kilka lat z powodu odległości. Jakże się zmieniła – była wychudzona, jej rzęsy sprawiały, że wyglądała na mocno doświadczoną przez los, jej misternie pomalowane żelowe paznokcie były krzykliwe, a na domiar złego, gdy się uśmiechała, rzucał się w oczy jej przedni ukruszony ząb. Wierciła się na krześle przed filiżanką herbaty i co chwilę zerkała na swój telefon.
– Czy Olek wie?
– Dowiedział się miesiąc temu. Żona mojego kochanka do niego zadzwoniła.
– Miesiąc? Od jak dawna…
– Prawie rok – powiedziała bez cienia żalu. – I nie obchodzi mnie Olek, brzydzę się nim. Nie mogłam znieść jego dotyku.
Pracowali w tej samej firmie. Ona jako księgowa, on jako pracownik magazynu. I tu właśnie pojawiła się „miłość”, jakiej Natalia nigdy wcześniej nie zaznała. Okazało się, że z Olkiem to nie było to samo, nie było świeże, nie było prawdziwe, a ona cieszyła się, że zasmakowała prawdziwego uczucia.
– Zatem, gdzie jest teraz Twoja miłość?
– Ze swoją żoną. Bije go i nie pozwala mu nigdzie wychodzić. On się jej boi…
Moje brwi uniosły się pogardliwie.
– Wiem, wiem! – Nastia dodała. – To mięczak, słabeusz. I w ogóle nie jest przystojny, jest łysy…
Pokazała mi zdjęcie: chudy i wysoki, chorowity, łysy… Moje brwi uniosły się jeszcze wyżej.
– Ale ja go tak bardzo kocham! Nic innego nie przychodzi mi do głowy! Nie szukałam go, sam przyszedł, a teraz nie potrzebuję nikogo innego.
– Nie sądzisz, że gdyby to była prawdziwa miłość, byłby teraz z Tobą, a nie ze swoją żoną?
– Jest niezdecydowany, mówię Ci…
– Ale jeśli to naprawdę jest MIŁOŚĆ? Twój kochanek zostawił Cię i jest ze swoją żoną. Pobawił się i uciekł z powrotem na swój statek, a Ty zostałaś z niczym! Nie mogę w to uwierzyć! Ty… Zawsze tak dobra… Czy Olek na to zasłużył?
– Myślisz, że jestem jedyna? Wszyscy zdradzają swoich mężów! I Kasia z salonu fryzjerskiego i Sabina, moja manikiurzystka.
– Cóż, znalazłaś koleżanki, na których możesz się wzorować! – po raz kolejny byłam zdumiona. – A małżeństwo to praca. To nie jest proste i przyjemne. Łatwo je zniszczyć, ale postaraj się zbudować je tak, aby było trwałe.
Moja przyjaciółka obraziła się. Długo o tym rozmawiałyśmy. Potem, w nocy, kiedy kładłam się spać, Natalia wyszła na balkon. Wiedziała, że dziś „jej” ukochany pracuje do nocy. Księżyc oświetlał garaże naprzeciwko okien. Świerszcze ćwierkały. Usłyszałam jej głos. Mówiła cicho, podekscytowana. Zasnęłam przy tych słodkich przemówieniach, a Natalia stała na balkonie do rana.
Ciąg dalszy nastąpi.