Inga zamarła w przerażeniu, bojąc się poruszyć, kiedy zimny metal dotykał jej szyi. Jej rękę bandyta trzymał boleśnie, przyszpilając do swojego ciała. Mogła tylko zawołać stłumionym krzykiem:
– Aleksander!
Aleksander stał bez ruchu, gorączkowo rozważając swój następny ruch. Każdy niewłaściwy mógł doprowadzić do nieszczęśliwego zakończenia. Potem powiedział głośno do przestępcy:
– Odłóż nóż, zrobię, co zechcesz. Puść ją!
W tym momencie z ziemi podniósł się pierwszy mężczyzna, którego Aleksander wcześniej powalił i uderzył o chodnik. Następny ocknął się „Długi” i zaczął podnosić się na nogi, głośno kaszląc.
– Nic nie chcę, zostało Ci wyjaśnione, że musisz zapłacić za przejazd! Płacisz i wychodzimy, a dziewczyna zostaje z nami, mamy co z nią zrobić.
Aleksander powiedział głosem pełnym niepokoju i gniewu:
– Puśćcie ją!
W tym czasie odwrócił głowę i zobaczył w ciemności sylwetki mężczyzn otaczających „Długiego” i jego bandę.
– Nie ruszać się! Połóż nóż na ziemi, puść dziewczynę! W przeciwnym razie otworzymy ogień!
„Długi”, który otrząsnął się po uderzeniu, powiedział do swojego kolegi:
– Zwariowałeś?! Słyszysz co mówią? Nie zabierzemy dziewczyny! Puść ją albo wszyscy zginiemy.
Mężczyzna rzucił nóż na ziemię, a Inga wykręciła się i oddychając głęboko, podbiegła do Aleksandra. Mężczyźni w cywilu trzymali gang na muszce, a jeden z nich powiedział:
– Idziecie z nami na stację!
„Długi” i jego przyjaciele ruszyli za nimi, ich wygląd nie był już tak wyzywający.
Aleksander przytulał Ingę, gdy podszedł do nich jeden z mężczyzn, którzy zatrzymali gang:
– A więc to Ty? Bardzo dziękuję, już myślałam, że nie zobaczę się z mamą i tatą… – Inga płakała, zmartwienie ostatnich kilku minut sprawiło, że łzy same napłynęły jej do oczu. Aleksander przycisnął ją do swojej piersi, głaszcząc jej miękkie włosy.
Mężczyzna w cywilu, który się przedstawił, zaproponował że odwiezie ich do domu, jednak Aleksander odmówił.
– Sam sobie poradzę, nie masz się o co martwić! Dziękujemy za pomoc!
– Myślę, że powinniśmy razem wrócić do domu, muszę porozmawiać z ojcem Ingi. Za rogiem stoi samochód, chodźcie, zabiorę Was. Dziewczyna jest w szoku, nie należy jej narażać na niepotrzebny stres.
Aleksander spojrzał na Ingę, była blada, wargi jej drżały. Skinął głową i ruszył za nim, trzymając Ingę za rękę.
Aleksander i Inga wyszli za róg, gdzie czekało na nich czarne auto. Mężczyzna w mundurze otworzył im drzwi i wsiedli do samochodu na tylnym siedzeniu. Drzwi się zatrzasnęły, a kierowca wsiadł za kierownicę.
– Pojedziemy najpierw pod adres Ingi, tam poczekasz na mnie pół godziny, a potem odwiozę też Ciebie.
Odwrócił się i zapytał Aleksandra, gdzie mieszka. Ten podał adres ojca, więc znajomy Ingi zmienił trasę, bo Sasza mieszkał w mieście i szybciej było go tam zabrać. Inga powiedziała:
– Nie martw się, nic mi nie będzie. Ten człowiek jest przyjacielem mojego ojca.
Mężczyzna odwrócił się i z przekonaniem powiedział:
– Zabiorę Ingę do domu całą i zdrową, nie martw się! Jest ze mną bezpieczna. Mam córkę w tym samym wieku i znam Ingę od dziecka.
Samochód podwiózł Aleksandra pod samo wejście, wysiadł, pokonał schody i wszedł do mieszkania, wypełnionego zapachem starca. Jego ojciec się obudził, więc Aleksander nakarmił go, opatrzył rany i ułożył na drugim boku.
Po pracy chłopak wyszedł na balkon i zapalił papierosa. Mimo nocy, nie był w stanie zasnąć. Po zaciągnięciu się dymem nieco się uspokoił, jednak strach o życie dziewczyny, którą kochał wciąż nie dawał mu spokoju. Wtedy przyszła mu do głowy pewna myśl:
– Skąd tak nagle pojawili się Ci ludzie z bronią? „Długi” i jego kompania…? Przecież to był ich teren, nikt nie mógł wezwać policji… Chyba, że… Śledzono nas od samego początku…?