– Cześć, Aniela – rozległ się głos tuż przy jej uchu, a czyjaś ręka spoczęła na jej ramieniu. Aniela wzdrygnęła się i rozejrzała. Przed nią stała zaniedbana kobieta i cieszyła się w szczerbatym uśmiechu.
– Przepraszam, ale musiała się Pani pomylić – odpowiedziała ostro Aniela, szarpiąc ramieniem.
– Aniela, no co Ty robisz ? Jestem Marta, Marta Tarczyńska. Siedziałyśmy razem w jednej ławce w drugiej klasie szkoły średniej. Aż tak bardzo się zmieniłam? – kobieta zapytała z obrazą.
Aniela była zdezorientowana, pamiętała Martę ale jako szkolną piękność, a to, co stało przed nią, pięknością nie było.
– Martam miło Cię widzieć ! – uśmiechnęła się mocno – Jak żyjesz?
Marta się ucieszyła i odpowiedziała: – No wreszcie mnie poznałaś. Żyję dobrze i – mrugnęła okiem – mam co jeść, co pić, czego więcej potrzeba mi do szczęścia ?!
Aniela czuła się niekomfortowo. Stały przed jej biurem, jej koledzy wychodzili z budynku, wpatrując się zdziwieni w ich stronę.
– Miło było Cię widzieć, Marta, ale muszę już iść – podjęła próbę ucieczki, jednak jej się to nie udało, bo Marta, jak pająk próbowała owinąć ją w swoją sieć, doskakując do niej i łapiąc ją za rękę.
– Aniela, dokąd idziesz? Nie widziałyśmy się tyle lat. Chodźmy tam przynajmniej na ławkę, powspominajmy szkolne lata – prosiła Marta.
Lena spojrzała na nią i zgodziła się, ale na pójście do kawiarni, a nie na ławkę.
– Chodźmy tam, proszę – Marta powtórzyła, jakby się zacięła – Aniela, wiesz, jestem całkowicie spłukana, nie mogę nawet zamówić sobie szklanki wody.
Aniela machnęła ręką i powiedziała:
– Chodź, ja stawiam !
Usiadły przy stole, Aniela zamówiła sok. Kiedy czekały na zamówienie, Aniela zapytała:
– Marta, przepraszam, że pytam, ale jak doszłaś do takiego życia? Gdzie to wszystko, co było, przepadło ? W mojej gestii nie leży ocenianie ludzi, ale tak, zmieniłaś się i to nie na lepsze. Wyglądasz, jakbyś miała sześćdziesiąt lat, a byłaś najpiękniejsza w szkole.
Marta uśmiechnęła się i powiedziała:
– Chcesz, żebym Ci wszystko opowiedziała?
Aniela skinęła głową, wyrażając chęć posłuchania jej historii.
– Bo to zamów mi coś mocniejszego – z takim życiem jak moje, sok nie pomoże.
Po wypiciu trochę kaszlała, aż w końcu zaczęła:
– Cóż, słuchaj, moja droga. Od dzieciństwa wszyscy powtarzali mi, jaka to nie jestem piękna. Nie będę też ukrywać, że kochałam przeglądać się w lustrze. Pamiętasz, jak chłopcy biegali za mną !? Ale gdzie im do takiego piękna jakim była ? Ja wtedy tylko księcia z bajki potrzebowałam, byłam głupia. Teraz, po wielu latach, zdałam sobie sprawę, że w człowieku najważniejsza jest dusza. Niech by i był brzydki, ale miły i serdeczny. Z takim, życie to czysta przyjemność.
Jednak ja wybrałam przystojniaka, by pasował do mnie, chłopak był jak malowany. Miał na imię Patryk. Mówię w czasie przeszłym, ponieważ już go nie ma. Poznałam go na dyskotece. Pamiętasz, jakie były wtedy lata? Liczyły się pieniądze i prestiż, Patryk był jedną z takich osób – dorobił się, nie musiał liczyć pieniędzy. Miał eleganckie auto, jadał w restauracjach na co dzień. No i do tego był tak niesamowicie przystojny ! Miał powyżej dwóch metrów wzrostu, ciemne włosy i brązowe oczy, wyglądał jak fotomodel.
On też zwrócił na mnie uwagę. Nie uwierzysz, ale kiedy szliśmy razem, ludzie się za nami oglądali. Niektórzy mówili, że jesteśmy idealną parą. Miesiąc później mi się oświadczył, a ja zgodziłam się bez wahania.
Mieszkaliśmy razem przez sześć miesięcy i do tego czasu żyło się nam dobrze. Prowadził bardzo lukratywny biznes, zarabiał na nim dużo pieniędzy. Potem zaczął znikać z domu, przez kilka dni mogło go nie był, bawił się gdzieś, oczywiście także w towarzystwie innych kobiet. Miałam tego dość i zbuntowałam się. Pewnego wieczoru stałam przed drzwiami samochodu i krzyczałam, że jeśli znowu pojedzie, to nie wpuszczę go do domu. Odsunął mnie delikatnie, ale ja nie zastanawiałam się długo, wsiadłam do środka i powiedziałam, że w takim razie pojadę z nim. Spojrzał na mnie w taki sposób, że nigdy tego nie zapomnę i kazał mi spieprzać.
Ostatnie, co pamiętam, to że naciskam na hamulec, ale on nie działa. Potem już tylko pustka. Obudziłam się dopiero w szpitalu. Miałam rękę w gipsie i zmasakrowaną twarz. Pytam o męża, powiedzieli, że leży w sąsiedniej sali. Poszłam do niego w nocy, mimo, że kręciło mi się w głowie, ale chciałam zobaczyć mojego ukochanego. Spał, miał też zagipsowaną nogę. Potrząsnęłam go lekko za ramię, otworzył oczy i zaczął krzyczeć – zapomniałam o bandażach na swojej twarzy. Za moment przybiegła pielęgniarka i zapędziła mnie z powrotem do mojej sali.
Kiedy zdjęli mi bandaże, prawie serce mi się zatrzymało. Moja piękna twarz okazała się być obrzydliwa. Nos miałam praktycznie zmiażdżony, koszmar. Kiedy Patryk wyszedł ze szpitala i zobaczył mnie w takim stanie, po prostu mnie zostawił. Po tym, jak się rozwiedliśmy, zaczęłam dużo pić, szybko stoczyłam się na dno. Po roku od rozstania Patryk już nie żył – usiadł kiedyś pijany za kierownicą, drugi raz nie uciekł już przed śmiercią.
Teraz już praktycznie nie piję, tylko czasami dla poprawienia humoru. Faceta sobie znalazłam, znowu takiego, żeby do mnie pasował. Jest brzydki, ale troszczy się o mnie. Tak właśnie żyję – Zakończyła tym swoją historię i wypiła setkę.
Aniela, kiedy wróciła do domu, pierwszą rzeczą, którą zrobiła, było sięgnięcie po album ze zdjęciami. Znalazła tam zdjęcie Marty i długo na nie patrzyła. Była piękna, nawet bardzo, ale jej życie nie było tak bajkowe, jak prawdopodobnie sobie wymarzyła. Dobrze mówią, że tak naprawdę mało jest pięknych ludzi i że ważne jest tylko to, aby szczęście dopisywało.