Historia jest taka. Kiedyś, 13 lat temu, mój mąż i ja rozstaliśmy się. Zostałam sama z dziećmi w wieku 12 lat i 4 lat. W tym czasie udało mu się mieszkać z różnymi kobietami i mieć dwóch kolejnych synów w różnych rodzinach.
O mieszkaniu: Kiedyś dostaliśmy je jako młoda rodzina, ale z jego miejsca pracy (tam w zarządzie pracowała jego matka, pomogła). Dokumenty były na niego, chociaż wszyscy byliśmy zameldowani.
Życie byłego męża się nie ułożyło, mieszka z matką, okresowo znajdując nową rodzinę, a następnie wracając. Nie pracuje. W ogóle. Oznacza to, że nie można było liczyć na alimenty.
Pewnego dnia przyszedł do naszego domu pijany, przestraszył dzieci i powiedział, że ma prawo tu mieszkać. Po tym, następnego dnia zagroziłam mu — albo złożę wniosek o alimenty, długi zostaną podliczone i pójdzie siedzieć, albo zostawi nam mieszkanie i nigdy więcej się o nie nie ubiega.
Muszę powiedzieć, że mieszkanie jeszcze nie jest sprywatyzowane, jakoś nie było czasu ani dodatkowych pieniędzy na tę sprawę.
Ogólnie rzecz biorąc, dogadaliśmy się, były przepisał na mnie umowę a sam wpisał się do matki. Na tym się skończyło.
Wychowywałam dzieci, on balował. Nikt nikomu nie wchodził w życie. Powiedzieć, że ciężko mi było przez te lata to nic nie mówić. Czasami w domu jedliśmy tylko gotowane ziemniaki z kiszoną kapustą, nawet nie było pieniędzy na olej.
Zapomogi wypłacane dzieciom nie były wówczas wysokie, w fabryce pensje były opóźniane. Czasami próbowałam prosić byłego o pieniądze, kiedy już zupełnie nie dawałam rady – na szkolne obiady dla dzieci lub na wycieczkę, gdzie szli wszyscy koledzy z klasy, odpowiedź była jedna – ‘’nie pracuję, skąd mam wziąć pieniądze’’.
Sama sobie radziłam. Moja mama niewiele mogła pomóc, jej też opóźniali wypłaty.
Wychowywałam więc dzieci zadłużona. A w ostatnich latach weszłam w kredyty, teraz przez kolejne trzy lata spłacać. Ale dzieci dorosły. Starszy mieszka w innym mieście, ma tam rodzinę. Najmłodszy ma wkrótce 18 lat, pójdzie do wojska. Tymczasem dorabia tam, gdzie może – dachy, ogrodzenia i takie wszelkiego rodzaju sprawy budowlane. Utrzymuje się sam.
W tym mieszkaniu, o którym mowa, teraz mieszka moja matka. Ja mieszkam w jej domu. Dom jest duży, wymaga dużo pracy, a mama już nie daje rady sama. Dlatego tak postanowiłam.
Tak się złożyło, że młodszy syn postanowił zamieszkać z babcią ze strony ojca. Oczywiście w trudnych latach nam pomagała, ale jakoś dziwnie. Nie dawała pieniędzy ani produktów, ale kupowała drogie prezenty dla dzieci.
A co jeśli wydam na siebie! Nie ma nic do jedzenia w domu, dla dzieci z drogimi gadżetami. Byłam i tak z tego zadowolona, ja nie mogłem im nic kupić.
Generalnie syn i babcia ze strony ojca mają dobre relacje. Ponadto jego dziewczyna mieszka blisko, a miejsce w mieszkaniu babci jest. Syn wyremontował pokój i zaczął tam mieszkać. Przypomnę, że ma wkrótce 18 lat.
Niedługo potem, po kolejnym nieudanym życiu rodzinnym, były mąż wrócił do matki na utrzymanie. Jak zwykle nigdzie nie pracuje i prawie codziennie pije.
Tak pijanego spotkałam go ostatnio na ulicy. Rozmowa brzmiała mniej więcej tak:
– Syn mieszka teraz ze mną?
– Można tak powiedzieć.
– Więc nie muszę płacić alimentów! Oznacza to, że układ z mieszkaniem znika. Teraz ty musisz mi płacić alimenty!
– Po pierwsze, syn jest już dorosły i sam zarabia. Po drugie, nie mieszka u ciebie, ale u swojej babci. A po trzecie, sam nie możesz się utrzymać, a co dopiero syna. Ja za to jestem finansowo i moralnie zaangażowana w jego życie!
– Przecież i tak nie mieszkasz w mieszkaniu! Zostawiłem je tobie i dzieciom, a nie twojej mamie!
Mieszkam w domu mojej mamy! W dużym i dobrym! Nasze dzieci go potem dostaną!
Doskonale rozumiem, że teraz nie może ubiegać się o mieszkanie, ale obawiam się, że kiedyś pijany tam przyjdzie, przestraszy matkę.
Nie mam już pomysłu, co robić.
Zapraszamy do obejrzenia filmu