Celowo zabierał dziewczyny do restauracji, aby skłonić je do płacenia i rozwinąć swoją odwagę.

W wieku 26 lat Piotr nagle zdał sobie sprawę, że kobiety go nie lubią. Niby wszystko z nim jest w porządku, nie jest dziwakiem, ma wyższe wykształcenie, ale jak zaczyna się z nimi komunikować, to jest to kompletna katastrofa. Uciekają, marszczą brwi. Nie lubią go, to wszystko.

Próbował korzystać z portali randkowych, jednak nie było tam nikogo interesującego. Były tylko wyzwolone kobiety, boty i profesjonalistki.

Piotr rozumiał, że jest, delikatnie mówiąc, nieudacznikiem w sprawach miłosnych. Podczas gdy niektórzy jego koledzy z łatwością umawiali się z różnymi dziewczynami, zmieniając je jak rękawiczki, on po prostu pędził z bukietami, a w zamian za to dostawał pogardę.

Zaczął googlować w Internecie – co tam. I natknął się na stronę poświęconą związkom.

Tam „doświadczeni” mężczyźni uczyli młodych, jak nie bać się kobiet, jak nawiązywać znajomości, jak kokietować i jak rzucać. Cena zabawy – dwa tysiące. Żaden problem, Piotr miał dobrą pensję, wypłacił ją bez problemu. Dostał guru-mentora, który wysłał mu listę zadań: jak pokonać strach, kobiety nie liczą się jako królowe i wreszcie zacząć żyć pełnią życia.

Pierwsze zadanie było mu dobrze znane, jak zawsze w takich przypadkach – proszenie kobiet o numery telefonów na ulicy. Dzień na zebranie kilku numerów, nieważne jak. Kiedy zbierze się pięćdziesiąt, wtedy można iść dalej.

Oczywiście, Piotr był przerażony. W pierwszej chwili język uwiązł mu w gardle, nogi się zatrzęsły, oblał go zimny pot. Ale potem nauczył się i nawet mu spodobało mu się. Podchodził do kobiet bez obaw, jeśli odmawiały, to do diabła z nimi. Jedne mówiły, że nie, a drugie dawały swój numer telefonu. W ciągu trzech tygodni wyrobił normę, jednocześnie uczęszczając na treningi w weekendy. Oczywiście nie dzwonił do nich, jak byłby w stanie oddzwonić do pół setki kobiet? One na pewno się po tym zbiorą, ale ile razy on też został porzucony?

Następnie przeszedł do kolejnego etapu programu: zaproszenia do kawiarni. Ta sama zasada. Tylko sztuczka polega na tym, że na koniec kolacji musi zażądać, aby dziewczyna zapłaciła za siebie. Czy będzie marszczyła czoło, marudziła, płakała – wszystko jedno. Po prostu ma być nieugięty i trzymać się planu.

Piotr przyprowadzał dziewczyny do kawiarni. Zaczynał od małych kroków – tak, że każdy sam płacił za kawę. Czasami dziewczyny płaciły bez problemu, czasami unosiła się brew. Ale nie było żadnych problemów. Zdał egzamin z powodzeniem. I wtedy guru powiedział: „No to teraz zaproś dziewczynę do restauracji”.

Znalazł jakąś dziewczynę, studentkę i zaprosił do droższego lokalu. Powiedział: – Wybierz to, na co tylko masz ochotę. Dziewczyna się rozpływała. I oczy jej się ociepliły. Atmosfera była tak przyjemna, że wkrótce powstałaby para. Jednak Piotr nie tylko jadł smaczne danie, on był na misji. Przy wyjściu poprosił o rachunek dla dwójki osób.

Dziewczyna podkrążyła oczy, zadrżała. Westchnęła: – Zostanę bez pieniędzy do końca miesiąca. Ale Piotr stał twardo na swoim stanowisku – tego nauczył go guru. Dziewczyna nie miała wyjścia, zapłaciła.

Piotr trafił na jej czarną listę. Jednak on się cieszył. W ten sposób oszukał kobietę. Teraz już niczego się nie bał, a randki z kandydatkami były tańsze. Szkolenie w zakresie relacji było kosztowne, a przed jeszcze wiele zadań. Nie stać go na opłacenie ich wszystkich, ale tutaj oszczędzał pieniądze.

Mężczyzna był z siebie dumny, miał dobry start! Nie bał się już kobiet. Z niecierpliwością czekał na to, co jeszcze wymyśli guru. Ale jego zachowanie napawa mnie obrzydzeniem. Kobiety nie są do tresury. A traktowanie żywego człowieka jak przedmiotu, niezależnie od płci, nie jest miłe. Dziewczyny nie zasługują na to…

Powiedziałam mu: Piotr, na takim podejściu do ludzi nie da się zbudować szczęścia. To jest jakiś rodzaj oszustwa i konsumpcjonizmu. Ale on się sprzeciwiał: przecież tak robią dziewczyny, prawda? Miałem tyle porażek, tyle odrzuceń… Teraz nie zawracam sobie tym głowy, traktuję je tak samo i płacę tą samą monetą.

Czy Piotr ma moralne prawo do takiego działania? Co o tym sądzisz?

Oceń artykuł
Twoja Strona
Celowo zabierał dziewczyny do restauracji, aby skłonić je do płacenia i rozwinąć swoją odwagę.