Wychowałem córkę. Z powodzeniem poślubiła bogatego młodego mężczyznę. Żyli razem dobrze, ponieważ Daria mogła robić, co tylko chciała. Często znikała w salonach kosmetycznych, jeździła na wycieczki, wakacje za granicę, kupowała sporo drogich ubrań, a jednocześnie nie pracowała.
Dziwnie było to oglądać. Jak można odpoczywać od odpoczynku? Ale najważniejsze było to, że to wszystko lubiła. Nawet do prac domowych zatrudniała gospodynię. A kiedy zapytałem o wnuki, Daria nie chciała słuchać i dosadnie wyraziła swoje oburzenie.
Wkrótce zmarła moja żona. Życie stało się samotne, więc mój zięć, widząc smutek w moich oczach, zaproponował przeprowadzkę do ich dużego domu. Jeden wolny pokój miał osobne wejście od ulicy, więc się zgodziłem.
Po prostu nie byłem gotowy na samotne życie. Od tego czasu w weekendy starałem się czymś zająć: pójść do parku, teatru czy na wystawę. A zięć uprzejmie pomagał mi z biletami. Dlatego jestem mu nieopisanie wdzięczny za wszystko i chciałem, aby był szczęśliwy w pełnej rodzinie. Chociaż sama córka nie myślała o potrzebie uzupełnienia rodziny, bo była zbyt zajęta.
Pewnego dnia dostałem list od krewnych i dowiedziałem się strasznej wiadomości: moja siostrzenica miała ciężki poród, a lekarzom udało się uratować tylko dziecko.
Chłopiec od pierwszych dni życia został bez matki, a ojciec chciał go oddać do domu dziecka, bo był pewien, że sam nie poradzi sobie z wychowaniem.
Słysząc to, ogarnęła mnie fala emocji i przeżyć. Później postanowiłem poprosić córkę, żeby zabrała do nas małego Mateuszka. Ale tak jak się spodziewałem, nie chciała mnie słuchać.
Dlatego kolejnym krokiem było ubieganie się o adopcję przeze mnie. Niestety mój wiek mi na to nie pozwalał.
I znowu zacząłem naciskać na moją Darię. Powiedzieć, że bardzo prosiłem, to nic nie mówić. Już bezpośrednio błagałem, ale nie było pozytywnej reakcji.
Potem poszedłem w drugą stronę – zwróciłem się do jej męża. On z kolei obiecał załatwić sprawę. Za kilka dni nasz dom był już remontowany dla nowego członka rodziny.
A po niedługim czasie zięć przywiózł naszego Mateuszka.