Chociaż jestem dorosłą i samowystarczalną kobietą, nie mogłam powstrzymać łez.

Kiedy usiadłam na ławce, żeby złapać oddech po długim spacerze z psem, w polu widzenia pojawiła się kobieta z małym synem. Oboje spacerowali, a chłopiec wyglądał na nie więcej niż pięć lat, a może nawet trochę młodziej.

Usiedli na ławce naprzeciwko mnie i chłopiec spojrzał niespokojnie w dół, po czym podniósł głowę i zapytał głosem pełnym smutku:

– Mamo, dlaczego wszyscy mają tatę, a ja nie? Dlaczego? Czekam na niego, a on odszedł. Jestem zmęczony czekaniem. Odpowiedz mi, proszę.

Kobieta natychmiast zmarszczyła brwi, pochyliła się bliżej swojego synka i przytuliła go.

– Synu – powiedziała kobieta. – Widzisz, Twój ojciec umarł. Żyje teraz na chmurze i codziennie na Ciebie patrzy. Raduje się z nami wszystkimi Twoimi sukcesami i opłakuje chwile Twoich niepowodzeń. Po prostu go nie widzisz, ale on zawsze tam jest. Kiedy ciepły promień słońca dotknie Twojego małego różowego policzka lub gdy łagodny wiatr go załaskocze, wita Cię tata.

Chłopiec podniósł głowę, mocno przytulił matkę i spojrzał w niebo. A tam, jak w bajce, promień słońca wyjrzał zza chmur prosto na malucha.

Byłam bardzo zdziwiona i nie mogłam powstrzymać łez, a mój pies wydawał się to wszystko rozumieć – szczerze spojrzał na nich i nie zaskomlał. Nie żądał już więcej spaceru. W ciszy łączyliśmy się w bólu z chłopcem.

Oceń artykuł
Twoja Strona
Chociaż jestem dorosłą i samowystarczalną kobietą, nie mogłam powstrzymać łez.