Ciekawe przypadki, które wydarzyły się na działce

Są ludzie, którzy lubią jeździć do domku letniskowego, bo odpoczywają tam duszą i ciałem. Już końcem zimy na parapetach w ich mieszkaniach można zobaczyć wiele doniczek i filiżanek z nieznaną zielenią. Nie jest to jasne tylko dla tych, którzy się tym nie interesują, a amatorscy ogrodnicy wiedzą, co rośnie w doniczce i kiedy będzie trzeba to posadzić.

Inni jeżdżą na działkę, aby odpocząć od życia w mieście, urządzić grilla, spędzić czas z przyjaciółmi.

Oto kilka interesujących przypadków, które przydarzyły się w domkach letniskowych takim ludziom.

W naszej rodzinie mamy bardzo długą tradycję – w każdy weekend zbieramy się w naszym domku letniskowym. Wszyscy z rodziny, którzy mieszkają w naszym mieście przyjeżdżają co tydzień. Także Ci, którzy mieszkają daleko, tylko oni trochę rzadziej. Zdarza się, że zbieramy się całą, wielką rodziną. Wydaje się wtedy, że ktoś wyprawia wesele, ponieważ jest nas około 70 osób. Siadamy przy wielkim stole i opowiadamy sobie nawzajem, co się u nas ostatnio wydarzyło od czasu, kiedy ostatni raz się widzieliśmy.

Po babci został mi dom, który znajduje się daleko poza miastem. Jest tam bardzo duży ogród, w którym rosną jabłonie. Babcia co roku orała ziemię i sadziła różne warzywa – ziemniaki, buraki, marchew, pomidory, paprykę i wiele innych. Pracuję, więc nie mogę często tam jeździć. Jabłonie kwitną tam same, ale w ziemi nie było sadzone nic od roku. Nie mam czasu i nie bardzo chcę. Czasami hałaśliwym towarzystwem zbieramy się tam tylko po to, by usmażyć mięso i odpocząć.

Co nie zajrzę do szklarni, widzę, że wszystkie rosnące tam ogórki są pogryzione. Kiedyś zobaczyłam, jak nasz kot wchodzi tam i je gryzie.

Pytam mamę, dlaczego co roku sadzi tyle w swoim ogrodzie. W końcu to trudna praca, wiosną – posadź, jesienią – wykop, a zbiory są tak duże, że nie ma wystarczającej siły ani czasu, aby je przetworzyć. Niektóre warzywa rozdaje sąsiadom. Moim zdaniem łatwiej jest kupić to wszystko w sklepie.

Tego lata w domku letniskowy miał miejsce zabawny przypadek. Z umywalki ustawionej przed domkiem zaczęło znikać mydło. Pewnego ranka wyszedłem, aby może przyłapać złodzieja na gorącym uczynku. Widzę, że sroka przyleciała, złapała kawałek i odleciała. Po co jej mydło, co z nim robi?

W każdy weekend staram się jechać na działkę, aby odpocząć. Okazuje się, że co tydzień mam małe wakacje. Odpoczywam tam psychicznie i fizycznie. Mogę pokopać grządki i poleżeć w hamaku. Tak bardzo podoba mi się w moim domku, że mogę być tam sam przez cały weekend, nie potrzebuję nikogo.

Każdy miał na pewno tak, że kiedy coś naprawiał lub robił coś podobnego, miał nagle wielu doradców. Kiedy jednak zaczynał kopać ziemniaki, z jakiegoś powodu nikt nie mógł wtedy pomóc.

W dzieciństwie z innymi dzieciakami gotowaliśmy kaszę, do której dodawaliśmy ziemię, piasek i różne zioła. Pewnego dnia przy takim gotowaniu sąsiadka powiedziała mi, że jeśli je się liście z rośliny babki, nigdy nie zachoruje. Mam już 30 lat i czasami zrywam liście z tej rośliny i je jem. Rzeczywiście, w dzieciństwie babcia na działce zjadała wszystkie babki wzdłuż drogi.

Przez całe dzieciństwo towarzyszył mi zapach jaśminu, moja babcia go kochała. Pod oknem rośnie mały krzew tej rośliny. Pewnego dnia spacerując po parku podeszłam do niego, powąchałam i natychmiast przeniosłam się w czasie kilka lat wstecz. Do czasów, w których pachniało pysznie babcinymi pasztecikami, a ja chodziłam boso po ogrodzie.

Z rodziną kupiliśmy domek letniskowy. Myślałam, że latem pojedziemy tam z przyjaciółmi, żeby odpocząć, a zimą owinięta w koc, usiądę przy piecu i będę drzemać. Pojechaliśmy odnowić działkę, ale przed tym – na targ. Patrzę, sprzedają sadzonki. Podeszłam więc, zaczęłam wybierać. Tak dużo kupiłam, że musiałam wezwać męża na pomoc. Teraz mam cały ogród, w którym rośnie wszystko, co tylko możliwe – ogórki, pomidory, cukinie, dynie, kukurydzę. Krótko mówiąc, teraz prawie nie ma czasu na odpoczynek.

W dzieciństwie, odwiedzając babcię na wsi, zbieraliśmy się z innymi małolatami i biegaliśmy – bawiliśmy się tak od rana do wieczora na zewnątrz. Na szczęście było wiele dzieci. Pewnego dnia sąsiad powiedział nam tajemnicę, że w jego ogrodzie był kiedyś zakopany skarb. Zasugerował, żebyśmy go znaleźli, nawet dał mapę. Przeszukaliśmy cały ogród, ale nie znaleźliśmy skarbu. Potem sąsiad podziękował nam cukierkami. Gdy dorosłem, zrozumiałem pomysł sąsiada.

Przyjechaliśmy z rodzicami na działkę, ojciec postanowił postawić tam ogrodzenie. Rozłożyliśmy deski, gwoździe, narzędzia. Teraz trzeba było zmierzyć odległość, okazało się, że nie wzięliśmy taśmy mierniczej. Zwróciliśmy się do sąsiada z prośbą o jej pożyczenie, była bardzo stara, ale nadal działała dobrze. Zacząłem mierzyć z ojcem, ja trzymałem za koniec, on rozciągał ją na odpowiednią odległość. Jakie było nasze zdziwienie, gdy trzeba było zapisać pomiary, a na taśmie mierniczej nie ma było wypisanych centymetrów. Śmialiśmy się długo, ze starości na taśmie wszystko się po prostu starło.

Wiosną kupiłem nasiona do sadzenia dyni, pomyślałem, że to będzie na Halloween dobra niespodzianka dla wszystkich. Posadziłem, zadbałem, a dynie wyrosły wielkości pomarańczy i nie chciały dalej rosnąć. Zapytałem o to sąsiada, który jest zapalonym ogrodnikiem. Wyjaśnił, że to dekoracyjna odmiana dyni i więcej nie urosną.

Zobaczyłam dużą cukinię u babci na grządce, zerwałam ją i przywiozłam do domu. W domu poprosiłam mamę, żeby usmażyła placki z cukinii. Mama się roześmiała, bo okazało się, że to ogórek.

Na naszej działce rosła mała jabłoń, ale każdej wiosny cieszyła nas swoim kwitnieniem. Zapytałam kiedyś męża, ile ta jabłoń ma lat. Mąż się zaczął zastanawiać. Po chwili usłyszeliśmy trzask i zobaczyliśmy naszego syna 9 – letniego syna, biegł przez cały ogród z czymś w rękach. Gdy podbiegł, zobaczyliśmy w jego rękach wypiłowaną część jabłoni. Powiedział, że w szkole właśnie się tego uczą, jak na podstawie pierścieni na pniu drzewa określić jego wiek.

U babci w domku letniskowym zauważyłem, że przez szczelinę w ogrodzeniu wyszły na naszą część owoce arbuza. Co tydzień przyjeżdżałem tam z babcią, uciekałem pod ogrodzenie, siedziałem i obserwowałem przez długi czas jak rośnie. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy pewnego dnia odkryłem, że to wcale nie arbuz, ale dynia.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Ciekawe przypadki, które wydarzyły się na działce