„Czy ona w ogóle Cię karmi?”

Rozmawiałam ostatnio z moją siostrą i narzekała na swoją teściową. Cóż, to święta rzecz marudzić na matkę swojego męża.

Jak mówi, teściowa dodała na Instagramie tylko dwa zdjęcia – te, na których jest jej mąż, a jej z nim nie ma. Siostrze jest przykro, bo zdjęcia pochodziły z jej konta, a nie z konta męża.

Spojrzałam na siostrę: – Oj, Martynka, Martynka. Niech to będzie najbardziej obraźliwa rzecz, jaką zobaczysz od swojej teściowej.

Teściowe – one są różne. Istnieją te dobre, niczym druga matka, i są te anegdotyczne. Tylko uczestnicy tych historii nie są specjalnie zadowoleni.

Weźmy na przykład moją teściową. Wioletta, kobieta z trudnym charakterem, rozmowa z nią jest wyczynem. Ale nie o to chodzi.

U progu naszego małżeństwa, w pierwszym roku po ślubie, usłyszałam rozmowę między mężem a jego matką. Wśród zwykłych bzdur, jak to się żyje i czy wszystko jest dobrze, błysnęło zdanie: – I ona Cię w ogóle karmi?

Bardzo się obraziłam, słysząc coś takiego o sobie. Uwielbiam gotować i gotuję pysznie, a mój mąż zawsze jest zadowolony i najedzony. I nagle takie pytanie.

Wtrąciłam się, mówiąc: – Oczywiście! Karmię go trzy razy dziennie łyżeczką, a na deser daję pierś.

No i co z tego.

Albo to była historia. Pojechaliśmy w trójkę, mój mąż i jego matka, do centrum miasta, żeby sporządzić jakieś dokumenty. Wszystko zalegalizowane, czas było wracać.

A to była zima i strasznie brzydka pogoda. I wtedy moja teściowa powiedziała do syna: – Zabierz mnie do domu, a Katarzyna niech piechotą idzie do domu, żebyś nie spóźnił się do pracy. – Katarzyna to ja.

Mój mąż naprawdę wkroczył do akcji. Dlaczego moja żona ma iść piechotą?! Ja podwiozę wszystkich.

Ale pozostał nieprzyjemny posmak tej sytuacji.

Czy wasze teściowe też Was ranią lub raniły?

Oceń artykuł
Twoja Strona
„Czy ona w ogóle Cię karmi?”