Czy potrzebujesz takiej relacji, za którą musisz płacić?

– Mamma, me ne vado in Polonia – powiedziała Ola wyłączając laptopa. – Zaprosili mnie do siebie.

– Co powiedziałaś o Polsce? – Maria, która drzemała, przerwała jej.

– Moja ciocia i kuzynka zapraszają mnie do siebie.

– Do Polski? – w głosie Marii zabrzmiał niepokój. – Wybierasz się do swojej ojczyzny? Ale czy wrócisz?

– Oczywiście, że tak. Nie martw się. Jeszcze tu wrócę. Zobaczę tylko jak żyją i zapytam o moje dzieciństwo. Nie martw się, zadzwonię do Ciebie.

* * *

Z lotniska Ola pojechała taksówką na dworzec kolejowy i kupiła bilet do miasta swojego odległego dzieciństwa. 24 godziny później spotkała się na dworcu z ciocią Lidią. Stamtąd pojechały autobusem na wieś, do domu jej przodków, gdzie mieszkała teraz ciotka. I oto była, rodzinna wioska.

– Czy coś tu pamiętasz, siostrzenico? – ciocia zapytała Olę.

– Si,- odpowiedziała Ola. – Tak, pamiętam. Były tam krowy, traktory i samochody, dom babci, szkoła.

– Tak było – mruknęła Lidia. – Nie ma już traktorów, krów, ani szkoły! Dom babci i wiele innych domów jest, ale nie ma w nich już mieszkańców. Jedni wyprowadzili się do miasta, a jeszcze inni przenieśli się do wiecznego mieszkania… na cmentarz…

W końcu ciotka i jej siostrzenica dotarły do celu swojej podróży.

Dom jej babci był wciąż taki sam, jak dwadzieścia lat temu, kiedy Ola miała pięć lat. Z wyjątkiem nowego dachu, wykonanego i nowego ogrodzenia nic się nie zmieniło.

* * *

– Wszystkie udogodnienia znajdują się na zewnątrz – i prysznice i toalety. Teraz jest lato, jest ciepło. Nie musimy podgrzewać wody – podgrzewa ją słońce. Nie jest gorzej niż we Włoszech. Mój mąż wkrótce tu będzie – powiedziała ciotka do swojej zagranicznej siostrzenicy. – A z kuzynką zobaczysz się później. Nasza Irenka mieszka w mieście. Przyjedzie jutro, żeby Cię zobaczyć i wtedy będziesz mogła się z nią spotkać.

Po kąpieli ciotka Lidia nakryła do stołu. Usiedli do kolacji.

– Jak się teraz nazywasz? – zapytał mąż cioci po obfitym posiłku. – Jak wcześniej, Ola?

– Tak, możesz mówić do mnie Ola – powiedziała włoska krewna.

– Pewnie zastanawiasz się dlaczego umieściliśmy Cię w sierocińcu jako małą dziewczynkę. Cóż, powiem Ci. Nikt nie pytał nas o zgodę. Kiedy Twoja mama umarła, opieka społeczna przyjechała. Od razu Cię zabrali. Babcia była chora, a ja byłam jeszcze w technikum, nie miałam żadnych pieniędzy. Kto miał mi Cię oddać? Twój ojciec jest obcy, ani babcia, ani ja nigdy go nie widziałyśmy. Twoja matka była uważana za samotnika. Zabrali Cię więc do sierocińca. A później oddali cię do adopcji we Włoszech. Nie pytali Twojej babci i mnie.

* * *

Ola słuchała w milczeniu. Pamiętała ten straszny czas. Przypomniała sobie szkołę z internatem, małe dziewczynki takie jak ona, wszystkie ubrane w takie same ubrania. Wtedy poznała swoich przybranych rodziców, Marię i Daniela.

– Szczerze mówiąc – mówiła dalej – dobrze, że zabrali Cię do Włoch. Twoi nowi rodzice wychowali Cię dobrze i bogato. Nie pozwolili Ci nawet zapomnieć ojczystego języka. Nauczyli cię, przekazali Ci swój biznes. Nie wiadomo, co by Cię tu spotkało, siostrzenico.

* * *

Następnego dnia przyjechała kuzynka Irena. Ola jej nie lubiła. Ciągle pytała, jak może szybko otrzymać włoskie obywatelstwo, jak może znaleźć we Włoszech bogatego męża.

Ola powiedziała swojej kuzynce, że nie powinna szukać męża po grubym portfelu, ale po miłości. Ale Irena tylko machnęła ręką:

– Tak, niech skąpcy zakochują się w skąpcach. Nie jestem aż taka głupia. Chcę lepszego życia.

– To prawda, córko – zgodziła się ciocia Lidia. – Na życie z głodem zawsze jest czas. A mąż powinien być zamożny, aby jego żona i dzieci mogły żyć dobrze i niczego im nie brakowało. Miłość jest tylko do ślubu, a życie jest już do końca…

* * *

Przed kolacją odwiedzili cmentarz. Wspominali mamę i babcię. Potem Ola odpoczywała na werandzie i zasnęła niezauważona. Kiedy obudziła się godzinę później, usłyszała stłumioną rozmowę wśród swoich bliskich.

– Musimy poprosić ją o sto tysięcy dzisiaj – nalegał wuj. – Kiedy jeszcze nie śpi. Potem może nie dać – uczucia rodzinne wygasną.

– Można prosić o więcej – dodaje Irena. – Dla niej to nic, ma swój własny biznes.

– Czy Wy zwariowaliście? – zaprotestowała ciocia Lidia. – Popędzę prosto i poproszę o pieniądze. Pozwólcie jej trochę pożyć. Było nam ciężko przez te wszystkie lata, a teraz jest jeszcze gorzej. Niech obserwuje, doświadczy, wtedy zapytamy. Niech zrozumie, że musi pomóc swojej rodzinie. Wtedy łatwiej będzie o to zapytać. Jesteście chciwi i nic nie rozumiecie…

* * *

– Ciociu Lidio – zawołała Ola.

Rozmowy w domu natychmiast ucichły.

– Tak, Olu? Co, kochanie? – ciocia Lidia odpowiedziała. – Czy już się obudziłaś? Czego chcesz?

– Chcę Cię o coś zapytać. Czy mogę wezwać taksówkę do wioski?

– Oczywiście, że możesz. Ale to jest bardzo drogie. A co się dzieje? Chcesz pójść do miasta, aby się trochę zrelaksować?

– Nie – odpowiedziała siostrzenica. – zadzwoniła Maria. Nie czuje się dobrze. Miała atak serca. Muszę wracać do domu.

* * *

Ola uściskała ciotkę i wsunęła jej w ręce kopertę. Potem wsiadła do samochodu.

– Kuzynko, czy mogę przyjechać do Ciebie? – zapytała Irena.

– Oczywiście, ale nie obiecuję, że będę Cię zapoznawać z bogatymi mężczyznami – odparła Ola, uśmiechając się do kuzynki.

Taksówka ruszyła i pojechała zakurzoną wiejską drogą. Lidia otworzyła kopertę. W kopercie znajdowały się pieniądze w obcej walucie.

– Co to za waluta? – zapytała ciotka, kierując wzrok na samochód, który zniknął w oddali.

– To euro, mamo. A tak przy okazji, ile ich jest?

Kobieta zaczęła liczyć banknoty, poruszając grubymi wargami:

– Czternaście, piętnaście… Piętnaście to po sto.

– Wow! To całkiem niezłe. A więc półtora tysiąca – cieszył się jej mąż. – Ile by to było w naszych pieniądzach, córko?

– Pozwól mi zajrzeć do Internetu, tato – powiedziała Irena, wyciągając swój smartfon.

A po chwili odpowiedziała:

– To jest, moi drodzy, prawie sto trzydzieści tysięcy naszych krajowych pieniędzy.

– Nawet dała więcej, niż chcieliśmy – powiedziała ciocia. – I nie musiałam pytać. Teraz zastanawiam się, kto ma więcej szczęścia w życiu – my czy ta sierota.

* * *

– Ciao, mamma! Sono tornata – powiedziała radośnie Ola, przekraczając próg.

– Ciao, figlia – przywitała córkę Maria. – Już wróciłaś z Polski? Dlaczego tak szybko? Ale bardzo się cieszę, że wróciłaś! Powiedz mi, jak żyje Twoja rodzina.

– Żyje im się dobrze. Ale stali się dla mnie obcy, nie rozumiem ich zbyt dobrze.

– Zapomniałaś polskiego?

– Nie, nie zapomniałem. Ja mówię o innym rozumieniu, mamo…

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Czy potrzebujesz takiej relacji, za którą musisz płacić?