Odejście Darii było niespodziewane dla wszystkich, którzy ją znali. Jak to możliwe, że wczoraj obchodziła urodziny, a dziś odeszła? Ale cóż zrobić, serce jest takie, że nigdy nie wiadomo, kiedy się zatrzyma… Franciszkowi szczerze współczuto i wspierano słowami.
I nagle, na stypie wszyscy obecni dowiedzieli się kolejnej zaskakującej wiadomości – Franciszek ma wnuczkę…
Nina okazała się bystrą i rzeczową dziewczyną. W rzeczywistości zorganizowała ona pogrzeb Darii. Franciszek nie mógł pogodzić się z odejściem żony. Bez końca przecierał zapłakane oczy i powtarzał tylko: „Daria, dlaczego odeszłaś? Jak ja teraz będę żyć bez Ciebie?”
Jak przebiegało dziewięć dni po śmierci żony, Franciszek słabo pamiętał. Przez te wszystkie dni zapijał żal alkoholem. Nina rozumiała stan dziadka i nie szczędziła pieniędzy na „dziadkowe lekarstwo”. Dziesiątego dnia po śmierci Darii wnuczka zamieszkała na stałe z dziadkiem. Franciszek nie stawiał oporu, a raczej cieszył się, że ma żywą osobę u swego boku.
Dwa miesiące po wprowadzeniu się do mieszkania dziadka, Nina po raz pierwszy zaczęła mówić o spadku. Pewnego wieczoru ugotowała obiad i zaprosiła dziadka do stołu. Nalewając kieliszek, powiedziała:
– Chodź, dziadku, wypijmy za nas. Żeby wszystko było z nami dobrze, bo życie toczy się dalej.
Franciszek wspierał swoją wnuczkę, choć niezbyt entuzjastycznie:
– Tak, wypijmy za nas…
Po chwili, kiedy Franciszek był już spragniony jedzenia i alkoholu, Nina kontynuowała:
– Słuchaj dziadku, a gdybyś mnie zameldował w swoim mieszkaniu na stałe… Co o tym myślisz?
– Tak zrobię, – odpowiedział bez wahania. – Dlaczego nie? Chcę się tylko spotkać z moją córką? Kiedy Twoja matka nas odwiedzi?
– Mówiłam Ci, kiedy. Zapomniałeś, dziadku? Przyjeżdża na Sylwestra. Zróbmy wszystko przed Nowym Rokiem: zameldowanie i spadek. Pojutrze wezmę dzień wolny, Ty i ja pójdziemy do urzędu i do notariusza. Umowa stoi?
– Tak – odpowiedział Franciszek i pospiesznie odszedł od stołu.
Rano, gdy tylko wnuczka zatrzasnęła za sobą drzwi, Franciszek rzucił się do swojego starego telefonu. Zakładając okulary, wyszukał numer telefonu Antoniny. Znalazłszy ją, nacisnął przycisk. Dźwięk dzwonka był wyraźny i głośny. Wreszcie usłyszał znajomy głos:
– Witam, słucham. Z kim rozmawiam? Franciszek? Och, zagubiona duszo, witaj! Jak się masz?
Mężczyzna bardzo się ucieszył, słysząc głos Antoniny. Zawsze była dla niego życzliwa i dobra. A teraz potrzebował tej życzliwości szczególnie – był niespokojny i pośpiesznie, łapczywie, odezwał się do słuchawki:
– Antonino, myślę, że naprawdę jestem tą… zagubioną duszą… Tak, jestem zagubioną duszą… Pochowają mnie. Jutro podpiszę swój testament…
Antonina stanowczym, niemal rozkazującym głosem powstrzymała jego panikę.
– Powoli, uspokój się i mówmy w kolejności! Co się stało? Opowiedz mi!
Franciszek opowiedział w skrócie o wczorajszej rozmowie z wnuczką Niną.
– Wszystko jest jasne – podsumowała Antonina. – O której godzinie przyjeżdża wieczorem? O siódmej? W porządku, poczekaj na mnie. Dowiedzmy się, kim jest Twoja wnuczka Nina…
Antonina przybyła do Franciszka o wpół do siódmej.
– Skąd wiesz, że to Twoja wnuczka? – zapytała Antonina, przyjaciółka zmarłej żony. – Jaki ma na to dowód?
– Zdjęcie od Marii, z którą się znałem – odparł z wahaniem. – Zna moje imię i nazwisko…
Antonina prawie się roześmiała:
– Zdjęcie, imię i nazwisko – to nonsens. Franciszek, nie jesteś już małym chłopcem, a zachowujesz się jak pięciolatek. Twoje imię, nazwisko i stan cywilny mogła poznać wszędzie – w każdym urzędzie. Czy to ta kobieta na zdjęciu, z którą jesteś?
– Tak, to chyba ona. To prawda, zdjęcie jest małe i amatorskie… Ale ogólny zarys twarzy jest podobny. Nie miałem nikogo poza żoną i tą Marią. Kto mógłby się znaleźć na tym zdjęciu, oprócz Marii?
– Każdy, Franciszku – odpowiedziała Antonina. – Minęło już ponad pół wieku. To nie musiała być Maria, to mogła Ci się wydawać Maria. Twój mózg i pamięć zniknęły… Jesteś teraz starym człowiekiem… Ty, jak my wszyscy, starzejesz się… Zrozumiałe…
Antonina nie zdążyła dokończyć, zatrzasnął się zamek w drzwiach – to była wnuczka Nina. Weszła do pokoju i była zaskoczona obecnością Antoniny. Witając swojego gościa, Nina zwróciła się do dziadka:
– Czy coś się stało, dziadku? Jesteś chory?
Mężczyzna poruszył się w fotelu, ale nie miał czasu odpowiedzieć na pytanie wnuczki. Antonina odpowiedziała:
– Witaj, Nina, jeśli naprawdę jesteś Niną… Tak, coś się stało. I właśnie o to chcemy Cię zapytać. Kim jesteś i jakim prawem tu jesteś?
Nina wcale nie była zaskoczona tonem i pytaniem Antoniny. Najwyraźniej dziewczyna od razu zorientowała się, o co stara kobieta szykuje się zapytać. Antonina kontynuowała:
– Po pierwsze, pokaż nam swój paszport. Chcemy wiedzieć, jaką jesteś wnuczką.
– Jasne – Nina zgrzytnęła zębami. – Załóż okulary, szybko! Pokażę Ci wszystko…
Te słowa były przedostatnimi, które wypowiedziała na głos. Następną rzeczą, którą zrobiła, było szybkie włożenie swoich rzeczy do walizki. Zatrzymała się w korytarzu, odwróciła się do staruszków i powiedziała ostatnie zdanie:
– Żegnaj, dziadku. Szkoda, stary głupcze, że nie miałam czasu wysłać Cię do Twojej ukochanej żony…
Potem Nina wyrzuciła klucze z przedsionka na środek pokoju i wyszła z mieszkania.
– To wszystko, Franciszku – powiedziała Antonina, podsumowując. – Historia z ukochaną wnuczką dobiegła końca. Teraz żyj i nie przejmuj się, ale nie bądź naiwny, bo jeszcze jakiś krewny się pojawi…
Od sześciu miesięcy, dwudziestego piątego dnia każdego miesiąca, na cmentarzu zachodnim pojawia się wysoki, starszy mężczyzna. Podchodzi do jednego ze świeżych grobów i zatrzymuje się. Następnie starannie wyciera chusteczką fotografię na krzyżu, całuje ją i płacze. Po chwili wzruszenia siada zmęczony na ławce. Siada, rozmawia w milczeniu o czymś i wychodzi.
To jest Franciszek. Przyjeżdża do swojej żony Darii.
Nadal mieszka sam, ale przyjaciele o nim nie zapominają. Dzwonią, czasem odwiedzają. Najczęściej Antonina – czasami mężczyźnie wydaje się, że jest ona najbliższą mu osobą na tym świecie. Rany serca długo się goją. Szczególnie u osób starszych. Być może wszystko się ułoży i Franciszek z Antoniną będą razem. Ale to już będzie inna historia.
Dziękuję za przeczytanie! Obserwuj nas, aby nie przegapić moich nowych historii. Mam nadzieję, że kolejne historie nie zawiodą optymistów.