Dwa miesiące przed moimi kolejnymi urodzinami zaczęłam dzwonić do rodziny i przyjaciół by poinformować ich, że tym razem nie planuję organizować swoich urodzin i dlatego nikt nie zostanie zaproszony.
Ludzie reagowali bardzo różnie – jedni z zainteresowaniem pytali co w takim razie planuje a inni nie rozumieli dlaczego i byli oburzeni z powodu mojej decyzji.
Nie przejęłam się tym jednak. Uczciłam mój dzień w najprzyjemniejszy możliwy sposób. Wraz z mężem wybraliśmy się na długi spacer po mieście i romantyczny obiad w restauracji, a wieczorem z kieliszkiem wina zasiedliśmy do oglądania komedii.
Prawdę mówiąc, im jestem starsza tym bardziej rozumiem, że tak naprawdę nie potrzebuję do szczęścia tłumów gości.
Dlaczego nie chcę organizować hucznych imprez? Mam ku temu kilka powodów.
Znudziły mi się gruntowne porządki na tę okazję.
Mimo, że na co dzień mam w domu czysto to przed każdym większym spotkaniem czekało mnie wielkie sprzątanie. Jakimś cudem gdy przychodzili goście zawsze znajdowali jakieś niedociągnięcia.
Nie mam ochoty spędzać całego dnia w kuchni.
Gotowanie dla tylu gości zajmuje mnóstwo czasu a ja zostaję z tym sama. Nie mam pomocy wśród moich gości, a spędzanie całego dnia w ten sposób nie należy do moich ulubionych rozrywek.
Gdy wszyscy rozchodzą się do swoich domów ja zostaję z bałaganem.
Najpierw biegasz po mieście, robisz zakupy, gotujesz a później jeszcze czeka Cię sprzątanie tego całego bałaganu. Odkurzanie, zmywanie, wycieranie naczyń – to wszystko spada na jubilata. A co to za przyjemność być kucharką, kelnerką i sprzątaczką w dniu własnego święta?
To jest moje, prywatne święto.
Urodziny to święto osoby, która je obchodzi. Powinna więc poświęcić go głównie sobie a nie tłumom gości.
Nie chcę spędzać tego dnia z ludźmi, których mało znam.
Oprócz moich najbliższych są też osoby, które widuję raz w roku a i tak czują się obrażone jeśli ich nie zaproszę. Wolę uniknąć ich obecności tylko po to by ich zadowolić. Niech sobie plotkują, mnie już to nie obchodzi.
Nie masz nastroju? To tylko Twoja sprawa!
Bez względu na to czy są to urodziny czy zwyczajny dzień to mam prawo do złego samopoczucia. Nie chcę by mi wmawiano, że mam udawać zadowoloną tylko dlatego, że odwiedzili mnie goście.
Nie żałuję, że swoje urodziny spędziłam w tym roku w ten sposób. Wręcz przeciwnie. W przyszłym roku też z przyjemnością wybiorę towarzystwo mojego męża zamiast tłumów znajomych i dalszych krewnych.