Chcę opowiedzieć jedną straszną sytuację, która przydarzyła mi się w pociągu w grudniu 2011 roku. Jechałam do innego miasta na studia. Pociąg był ładny, nowy, z przedziałami. Moimi towarzyszami podróży byli dwaj mężczyźni i jeden młody facet.
Faceci natychmiast wyciągnęli alkohol, a ja wspięłam się na górną półkę. Jeden z nich wcześniej pokazał mi swój paszport – mówił, że ma dziś urodziny i że odszedł ze służby.
Ogromni, napakowani, łysi, z tatuażami i szalikami pewnego klubu piłkarskiego, kompletny zestaw. Na początku zachowywali się normalnie. Potem, kiedy się położyłam, jeden z nich zaczął mnie wyciągać, mówią, żebym zeszła do nich na drinka, że ma urodziny itp.
Odmawiałam ale do nich to nie docierało. Powiedziałam, że jeśli zejdę i posiedzę z nimi przez pół godziny – to czy pozwolą mi się przespać. Powiedział: “oczywiście”, uśmiechając się. Zeszłam. Przedział był otwarty, konduktorka przechodziła, zobaczyła nas, przywitałam się.
Potem postanowili zapalić. Jeden z mężczyzn zaproponował również temu facetowi, poszli. Mówię temu, który ma urodziny, że dziękuję bardzo, jeszcze raz gratuluję ale idę spać. A on usiadł obok i położył mi ręce na kolanach. Serce stanęło mi w gardle.
Mówię: “proszę zabrać ręce, czuję się niekomfortowo”. Patrzył mi w oczy przerażającym spojrzeniem — “boisz się mnie”? Powiedziałam, że nie, ale czuję się niekomfortowo. On ciągnął – “boisz się”?
Jeszcze coś powiedziałam i zaczęłam wstawać. Zamknął przedział zaraz po wyjściu tych dwóch, więc w tej samej chwili poczułem się nieswojo, odwraca się do mnie i mówi — “Jeśli zaczniesz krzyczeć, chociaż wydasz dźwięk — zabiję cię”.
Pamiętam to do teraz, przedział jest zamknięty, on to mówi. Próbuję poderwać się do wyjścia. Powtarza mi – “siedź cicho, powiedziałem ci”. I wychodzi z przedziału. Biegnę do konduktorki, a jej nie ma. Mam już atak paniki w środku.
Gdy przychodzi konduktorka zaczynam domagać się przeniesienia do innego przedziału. A ona do mnie: „co mi tu opowiadasz, przechodziłam i widziałam, jak z nimi pijesz!”. Byłam wtedy bardzo młodą studentką, ale wyglądałam na 15 lat, a ta pani mi to mówi!
W panice dzwonię do mojego chłopaka, tłumaczę wszystko konwulsyjnie, próbuje mnie uspokoić, sam się denerwuje. Zaczął dzwonić do swoich przełożonych, obiecali wysłać policję na najbliższym przystanku. Sieć telefoniczna znika. Droga, pociąg.
W międzyczasie żądam kierownika pociągu albo policjanta. Kobieta próbuje mnie uspokoić. Już krzyczę: żądam spotkania z szefem pociągu, nie wrócę do tego przedziału. W rezultacie kierownik usłyszał mnie z sąsiedniego przedziału (lub przeszedł, nie pamiętam). Wysłuchał mnie, powiedział, że oczywiście będziemy szukać innego miejsca.
A do tych typów nikt nawet nie podszedł! W tym przedziale były moje rzeczy, boję się. Mówię, że chcę do innego wagonu. W rezultacie przenoszą mnie do tego samego, ale do przedziału dla dziewcząt na końcu wagonu.
Zabrałam swoje rzeczy (wraz z kierownikiem), ten dziwak patrzył na mnie z taką złością. W rezultacie na przystanku wszedł jeden policjant, mój chłopak pomógł, postawił na nogi wszystkich, których można było, a to był pociąg nocny, dwuminutowy przystanek.
Właśnie zaczęłam opowiadać jąkając się sytuację, wbiega konduktorka — i mówi policjantowi, że pociąg odjeżdża, u nas wszystko jest w porządku i do widzenia.
Wszystko to usłyszały dziewczyny, do których zostałam przeniesiona. Okazało się, że są zapaśniczkami i jadą z zawodów. Nalały mi szklankę whisky. Wzięłam łyk i już trochę się uspokoiłem. Długo rozmawiałyśmy.
Słyszę, że ktoś chodzi po sąsiednich przedziałach, ludzie zaczynają się oburzać, krzyczeć, a potem nasze drzwi otwierają się trochę (były zamknięte na taki zatrzask, jak to w pociągach) i widzę połowę jego twarzy i białą koszulkę! Szukał mnie we wszystkich przedziałach. Przestraszyłyśmy się, zamknęłyśmy, dziewczyny mówią, że jakby co to mnie obronią.
Co więcej, inni pasażerowie też zaczęli już narzekać konduktorce na tych obrzydliwców. Ale! Nie zostali wysadzeni. Rano bałam się wyjść. Bałam się, że mnie śledzą. Pamiętam doskonale, jaki był zły.
W końcu wszystko skończyło się dobrze, wysiadłam z pociągu i szybko pobiegłam na metro. Jak wróciłam do domu cały dzień odchodziłam od tego, co się stało. Po tym przypadku, jeśli jechałam sama, zawsze brałem sobie bilet na pierwszą klasę – tak bezpieczniej.
Czy w twoim życiu zdarzały się groźby, w jakich okolicznościach? Jak zareagowałaś? Opowiedz swoją historię.