Norbert nazywany jest małym królem. Nic dziwnego: dwie samotne babcie, mieszkające obok wnuka, urządzające wyścig o uwagę Jego Królewskiej Mości. Kiedy Lena urodziła Norberta, babcie już zaczęły konfrontację przez telefon.
– Weroniko, przepraszam, ale wózek – to był pierwotnie mój pomysł i ja go kupię! Ty zawsze narzekasz na swoją emeryturę, więc kup coś tańszego. Na urodziny możesz kupić łóżko dla dziecka, a ja jeszcze pracuję, stać mnie na to! – powiedziała jedna z babć.
– Kto się skarży? Tak, powiedziałam, że moja emerytura jest niewielka, ale nie jestem aż tak biedna, stać mnie na wózek! – babcia Weronika była oburzona. – Wózek kosztuje więcej niż Twoja średnia emerytura, a pamiętaj, że Twoja najstarsza córka jeszcze nie wyszła za mąż, więc oszczędzaj na jej posag.
– Ona pracuje na własną rękę, poradzi sobie! A ja mam wnuka! – babcia Nina odpowiedziała jej.
– Ja też mam wnuka! Od mojego jedynego syna! – babcia Weronika krzyknęła do słuchawki i wyłączyła telefon.
Wózek został kupiony wspólnie, ale żadna z babć nie była zadowolona z takiego prezentu – każda chciała być jedyną obdarowującą. Obie nawet doprowadziły do niepotrzebnej sprzeczki, widząc śpiącego Norberta.
– O, mój Boże! – wykrzyknęła babcia Weronika. – To kopia jego ojca! Po prostu mój Igor jako dziecko, tak jak on!
– Nieprawda! Wygląda zupełnie jak nasza rodzina! Ma taki sam nos jak wszyscy chłopcy w naszej rodzinie!
– W porządku, wystarczy! – Igor przerwał kłótnię. – Wszystkie dzieci wyglądają tak samo, w przyszłości okaże się do kogo jest podobny.
Igor jechał z żoną i synem oraz dwiema babciami na tylnym siedzeniu, kiedy chłopiec został wypisany ze szpitala. Słyszał, jak babcie szeptały między sobą ze złością, do którego krewnego podobny jest ich wnuk. W domu obie babcie rozpakowywały dodatkowe prezenty i chwaliły się, kto ma jaki fajniejszy, droższy i bardziej potrzebny. Każda starała się prześcignąć drugą.
Pod względem wolności i wygód Igor i Lena mieli wszystko: babcie były gotowe rozerwać się na strzępy, byle tylko każda z nich mogła posiedzieć z Norbertem lub zabrać go do swojego domu. Każda z nich cieszyła się, gdy konkurentka była zajęta, ale najgorzej było, gdy obie babcie zostawały z wnukiem.
– Jak Ty trzymasz takie małe dziecko? Musi mu się odbić po owsiance! Daj mi go!
– Dlaczego tak nim potrząsasz, jakbyś chciała wytrząsnąć jego duszę? Daj mi go!
– Nie zrobię tego! Wolałabym położyć go w jego łóżeczku, niż oddać Tobie. Najbezpieczniejszy jest zawsze w moich ramionach!
– Twoje ramiona są zmęczone, moje są silne! Daj mi go, powiedziałam!
Obie przyniosły torty dla rocznego dziecka – babcia Weronika sama upiekła prawdziwe arcydzieło, a babcia Nina zrobiła specjalne zamówienie u cukiernika z przeróżnymi figurkami. Na urodziny przyjechały prawie jednocześnie, gniewnie na siebie patrząc i położyły swoje torty przed dzieckiem – by wybrał ten, który podoba mu się najbardziej. Norbert z miną znawcy oderwał kawałek ciasta z jednego, z drugiego i natychmiast się rozpłakał – chciał, by przytuliła go mama.
– O nie, babcie, to Wasze wychowanie! – powiedziała Lena. – Oswoiłyście go z tym, że wciąż jest noszony w ramionach, a ja jestem zmęczona. Przesadzacie z tym rozpieszczaniem!
To było rzeczywiście za dużo: Norbert z dnia na dzień stawał się coraz bardziej bezczelny i grubszy, za co wielkie ukłony dla jego babć. Słowo „daj” wypowiadał częściej niż słowo „matka”, a to „daj” było rozkazem dla obu babć. Kiedy dziecko miało trzy lata, rodzice nagle zdali sobie sprawę, że ich wolność osobista może zrujnować życie dziecka i że konieczne jest oddzielenie go od babć. Ale było już za późno – zarówno babcia Weronika, jak i babcia Nina były gotowe zmiażdżyć czołgiem własne dzieci, żeby mieć wnuka, nie wspominając o tym, jak były o siebie zazdrosne.
– Lena, dość tego. Dobra wiadomość – przenosimy się do innego miasta. Sprzedajemy to mieszkanie, bierzemy tam kredyt hipoteczny, szybko go spłacimy, mam tam też perspektywy pracy. Ja już nie mam siły walczyć z matkami, muszę ratować swoje dziecko – powiedział kiedyś Lenie Igor.
Tak też się stało, choć był to wielki cios dla obu babć. Widząc rodzinę na peronie, wyły jak wilki przy księżycu, prawie tłamsząc Norberta ramionami. Maluch z wielkim trudem wymknął się z objęć swoich bliskich i uciekł do przedziału, by tam zajadać się wszelkimi słodyczami od swoich babć.
– I co, udało Ci się? – babcia Nina mruknęła, gdy pociąg już odjechał. – Ty jesteś powodem, dla którego wyjechali! Zamiast ciągle pędzić do Norberta, będziesz bardziej sumienna w przygotowywaniu swoich uczniów do egzaminów, nie będziesz się nudziła na emeryturze!
– Jesteś po prostu zła, bo ja będę miała zajęcie, a Ty nie wiesz co zrobić z wolnym czasem! – mruknęła Weronika. – I zobacz, w kogo zamieniłaś swojego wnuka! „Masz tu trochę cukierków, masz tu trochę ciasta!” Wykupiłaś całą piekarnię! Powinnaś zrobić to, co ja, tylko owoce i jagody, żeby nie przytył!
– Daj spokój, pamiętam Twój tort na roczek Norberta! Był taki tłusty, samo masło i bita śmietana – nawet chudy by przytył – powiedziała z oburzeniem babcia Nina. – Ja kupuję mu owoce, oczywiście!
Kobiety nie rozmawiają ze sobą od dwóch miesięcy. Nie widzą sensu, by się komunikować, skoro mały król odjechał – nie ma dla kogo konkurować! Ale pewnego dnia babcia Weronika zadzwoniła do babci Niny.
– Nina, cześć, kiedy masz czas wolny? – jej głos był pełny nadziei.
– Dlaczego? – babcia Nina zaniepokoiła się. – Na pewno za miesiąc.
Babcia Nina kłamała, miała zamiar mieć urlop w lipcu, ale był jeszcze koniec kwietnia.
– Za kilka dni jadę odwiedzić nasze dzieci. Pakuję prezenty i inne rzeczy. Dzieci już się zadomowiły, choć nadal mieszkają w wynajętym mieszkaniu, ale możemy je odwiedzać. Może masz coś do przekazania?
To był nóż w plecy dla babci Niny. Jak to jest, że nie mówiąc nic, rywalka już jedzie! Jeszcze gorzej było, gdy trzy tygodnie później, po przyjeździe, babcia pochwaliła się, jak to ona i jej wnuk świetnie się bawili, jak to chodzili po centrum rozrywki i do kawiarenki dla dzieci. Babcia Nina nie mogła doczekać się urlopu, aby móc swoimi opowieściami utrzeć nosa Weronice.
Od tego czasu minęło dziesięć lat. Obie babcie nie zmieniły swojego zachowania – biegają do Norberta jedna po drugiej, jak najszybciej, przynoszą prezenty w niezliczonych ilościach, a potem chwalą się sobie nawzajem. Ale Norbert jest już zupełnie inny: to postawny i smukły nastolatek, uprawiający sport i marzący o karierze wojskowej. Jest zażenowany nadzorczą opiekuńczością babć i próbuje wychodzić z domu z przyjaciółmi, jak tylko babcie się pojawiają. Rodziców należy pochwalić: szybko zabrany od babć wnuczek wyrósł na dobrego i nieskażonego chłopca.