Teresa nie była zaskoczona jej wizytą. Rzeczywiście, gdzieś w głębi duszy nawet cieszyła się na nią.
Teresa kiedyś przypadkiem zobaczyła zdjęcie pięknej kobiety na telefonie komórkowym swojego chłopaka, w momencie, gdy on coś jej pokazywał. Na pytanie: „Kim ona jest?”, mężczyzna odpowiedział: „Nie znasz, to koleżanka z pracy”. Kilka dni później wrócił w nocy do domu i zaczął kłamać, że był na jakimś spotkaniu, a Teresa szybko zorientowała się, że był z tą właśnie kobietą.
A teraz, kiedy otworzyła drzwi, dziewczyna z uznaniem spojrzała na gospodynię domu i dopiero wtedy powiedziała:
– Witam. Czy jesteś Teresa? Dziewczyna Szymona?
– Tak – odpowiedziała krótko Teresa.
– A ja jestem Olga – powiedziała i przestąpiła próg. – Przyszłam porozmawiać z Tobą o Twoim chłopaku.
– Wejdź do środka – wykonała zapraszający gest. – Szukałam Cię od dłuższego czasu.
– Mnie? – zatrzymała się w niepokoju. – Jesteś pewna? Skąd mnie znasz?
– Widziałam Twoje zdjęcie na telefonie mojego chłopaka. Wejdź, wejdź, nie bój się.
Kobieta weszła w głąb mieszkania, a Olga za nią.
W pokoju Teresa odsunęła krzesło.
– Siadaj.
Kiedy Olga z niedowierzaniem usiadła na brzegu krzesła, Teresa usiadła na przeciwległym.
– Czy przyszłaś mi powiedzieć, że Ty i mój chłopak macie romans? – Teresa zapytała wprost.
– Tak – Olga z jakiegoś powodu wykrzywiła usta. Najwyraźniej była niezadowolona z faktu, że dziewczyna jej kochanka wyczuła podstęp. – Dlatego przyjechałam – w jej głosie wyraźnie słychać było zadowolenie. – Jesteśmy nowoczesnymi ludźmi i nie chcę grać w gry, w które grali nasi dziadkowie. Wszystkie te przedśredniowieczne tajemnice, rozmowy w ukryciu… Chcę, żeby Twój chłopak… to znaczy mój chłopak dokonał ostatecznego wyboru. I to raz na zawsze.
– Nie rozumiem – Teresa patrzyła na swojego gościa z wyrazem zaskoczenia. – Dlaczego przyszłaś do mnie? On Ci kazał? Na litość boską, zaraz wezmę jego walizkę i spakuję ją. Ja też nie chcę gierek. Zabierz mojego mężczyznę do siebie, to wszystko.
Teresa wstała z krzesła, otworzyła jedną z szafek i wyjęła z niej ogromną walizkę na kółkach. Potem zawahała się, odwróciła i znów spojrzała na kobietę z szacunkiem.
– A tak przy okazji, od jak dawna się spotykacie?
– Od niedawna – odpowiedziała nerwowo Olga, po czym spojrzała na walizkę. – Ale to niczego nie zmienia. I… źle mnie zrozumiałaś. Nie przyszłam na polecenie Twojego chłopaka. Ufam, że on sam zadecyduje.
– Sam zadecyduje? – Teresa uśmiechnęła się krzywo. Zdziwiła się, że ta rozmowa nie działa jej na nerwy. Usiadła ponownie na tym samym krześle. – Więc przyszłaś mi opowiedzieć o swoim związku z nim? Nie chcesz zaszkodzić tym mojemu chłopakowi?
– Cóż, nie! Przyjechałam tu z zupełnie innego powodu. Chcę… błagam Cię, porozmawiaj z nim, pozwól mu już odejść! Pozwól mu odejść od Ciebie do mnie!
– A dlaczego jeszcze tego nie zrobił? – Teresa była rozbawiona. – Dlaczego idzie mu tak wolno?
– Powiedział, że się odważył, ale… – jej głos ucichł. – Ale on wciąż się waha. Wciąż czeka, czegoś się boi. Boi się, że będziesz zdenerwowana. On się Ciebie boi!
– On się boi mnie? – Teresa potrząsnęła głową. – Nie. Zapewniam Cię, że on niczego się nie boi. Może jest po prostu zdezorientowany co do swoich uczuć do Ciebie?
– Nie! – Olga zrobiła wtedy wściekłą minę. – Przez Ciebie się rozchorował! Owinęła smukłe dłonie wokół czoła i zaczęła pocierać palcami skronie. – Nie zadzwonił do mnie ani razu przed wczorajszą nocą. Ani razu! A dziś już dzwoni.
– Wiem… – Teresa wpadła na pomysł. – Weźmiesz jego rzeczy – powiedziała z lodowatym spojrzeniem.
– Nie mogę – Olga nie chciała już dyskutować. – Proszę, powiedz mu prawdę!
– Jaką prawdę?
– Prawdę, że go nie kochasz i pozwalasz mu odejść! Nie kochasz go, prawda?
Teresa zawahała się przez chwilę, po czym potrząsnęła głową.
– Nie…
– Tak mu powiedziałam! Powiedziałam mu!
– Nie, dziewczyno, nie oddam Ci go… Szczerze mówiąc, nie zakochałam się w nim, ale… Po Twojej wizycie… Nie jest tak źle…
– Co ty mówisz? – była wściekła. – On Cię zdradził. Ma nową kobietę na boku, a Ty… Będziesz z nim nadal żyła? Jesteś niepoważna!
– Jak się wystarczająco nacieszy swoją nową zabawką, to się z nią rozstanie… A my się pogodzimy… – Teresa od razu odetchnęła z ulgą i jakoś uwierzyła we własne słowa. – Chodź, oprowadzę Cię.
– Dokąd?
– Do drzwi, a gdzie indziej…
Mężczyzna wrócił dziś wcześnie z pracy, a Teresa cały wieczór śmiała się tajemniczo…