Nazywam się Natalia. Dwa miesiące temu moje życie bardzo się zmieniło. Miałam wszystko: wspaniałego męża, córkę Marysię, ukochanego owczarka Oskara. Jednak pewnego wieczoru mój mąż poinformował mnie, że się zakochał i odchodzi ode mnie do tamtej kobiety. Nie kochałam już męża, więc nie sprzeciwiałam się rozwodowi. Rozwiedliśmy się.
Kiedyś położyłam Marysię spać i poszłam na spacer z Oskarem. Na zewnątrz było bardzo zimno, mżył deszcz. Pogoda była obrzydliwa, często zdarza się to pod koniec listopada.
Idąc z Oskarem zobaczyłam, że w parku, na ławce siedzi starsza kobieta. Obok niej na ławce stała mała walizka. Widać było, że kobieta jest bardzo zmarznięta. Podeszłam do niej i zapytałam: czy nie potrzebuje Pani pomocy?
Kobieta rozpłakała się i powiedziała mi, że dziś wieczorem została wyrzucona z mieszkania przez swojego syna. Bardzo mi było żal tej kobiety i zaprosiłam ją do siebie. W domu okryłam ją ciepłym kocem i napoiłam gorącą herbatą. Pani Felicja rozgrzała się i opowiedziała mi o tym, co się stało.
Okazuje się, że Pani Felicja miała już dorosłego syna. Sama go wychowała: mąż zginął w fabryce podczas wypadku. Pani Felicja zrobiła wszystko, aby jej syn nie czuł się gorszy od innych. W tym celu ciężko pracowała, ale syn dorastał na prawdziwego egoistę i zupełnie nie doceniał tego, co robiła dla niego matka. Nigdzie nie chciał pracować, zaczął pić i przyprowadzać do domu koleżków. Dziś wieczorem wrócił do domu z jakąś dziewczyną i kazał matce się wynosić i nie marnować mu życia. Pani Felicja ledwo zdążyła spakować swoje rzeczy.
Położyłam Panią Felicję do łóżka. Rano chciała wyjść, ale zaproponowałam jej zamieszkanie u mnie. Wychodziłabym do pracy, a ona siedziałaby z Marysią i wychodziła z Oskarem. Pani Felicja chętnie zgodziła się na moją propozycję.
Okazało się, że Pani Felicja miała domek za miastem, ale nie było tam ogrzewania. Przez całą zimę i prawie całą wiosnę mieszkałyśmy razem w mieście.
Pani Felicja okazała się być wspaniałą kobietą i miałyśmy ze sobą cudowny kontakt. Stała się moją dobrą przyjaciółką i zastępowała mnie czasami w roli matki. Moja Marysia po prostu ją uwielbiała. Wiosną wszyscy razem pojechaliśmy do domku za miasto. Był bardzo ładny. Wokół był las, w pobliżu było wspaniałe jezioro. Byłam zachwycona pięknem natury. Marysia została w domku wraz z Panią Felicją, a ja przyjeżdżałam do nich na weekendy.
Byliśmy wszyscy bardzo szczęśliwi. Pewnego dnia jej sąsiad, Stanisław, przyszedł do Pani Felicji i zaproponował, że podłączy gaz do domu. Pani Felicja odmówiła, tłumacząc wszystko faktem, że nie ma jeszcze na to pieniędzy. Ale Stanisław zgodził się pożyczyć jej pieniądze. Pani Felicja przystała na tę propozycję i obiecała jak najszybciej spłacić dług.
Wkrótce praca aż wrzała, dzięki czemu w domu szybko pojawił się gaz. Teraz Pani Felicja nie była przerażona już żadnym zimowym chłodem.
Stanisław zaczął zapraszać mnie na spacery do lasu i nad jezioro. Zawsze się zgadzałam: po prostu bardzo lubiłam Stanisława.
Pewnego dnia wróciliśmy ze spaceru i zobaczyliśmy, że młody mężczyzna wchodzi na nasze podwórko. Był pijany i krzyczał na całe podwórko:
– Gdzie ona jest? Gdzie jest ta paniusia? Ona Cię nie potrzebuje! Ona po prostu chce odebrać Ci ten dom! Nie pozwolę! To mój dom, podobnie jak i mieszkanie! To moja spuścizna!
Zdaliśmy sobie sprawę, że do Pani Felicji przybył jej niepocieszony syn. Mało mu było mieszkania, postanowił matce zabrać też dom. Stanisław wyciągnął go z podwórka i porozmawiał z nim po męsku.
Powiedział mu, że jestem jego żoną, a Pani Felicja już dawno sprzedała ten dom nam. A pieniądze oddała na dom dziecka.
– Dlaczego powiedziałeś mu, że jestem Twoją żoną?
– Ja po prostu od dawna chcę, żeby tak było! Zgodziłabyś się zostać moją żoną ?
Uśmiechnęłam się. W oczach miałam łzy – to były łzy szczęścia.
Tak zmieniło się moje życie w ciągu sześciu miesięcy: pojawiła się wierna przyjaciółka i nowy mąż, który bardzo kocha mnie i moją córkę. Jestem bardzo szczęśliwa.