Kiedyś umawiałam się z pewnym mężczyzną. W tym czasie pracowałam w banku i dobrze zarabiałam. On był studentem, nigdzie nie pracował.
Pewnego dnia poprosił mnie o wzięcie pożyczki na zakup laptopa. Byłam oczywiście zaskoczona. Znaliśmy się od dawna, ale nie podobała mi się taka prośba.
Słyszałam już wiele historii o bliskich ludziach, którzy prosili o pożyczkę, a potem znikali i nie płacili.
Grzecznie odmówiłam, mówiąc że nie chcę się zobowiązywać do pożyczki, i przeprosiłam. Oczywiście obraził się i stwierdził, że wcale sobie tak świetnie nie radzę.
Znalazł inną osobę, która zgodziła się wziąć kredyt. Nie wiem, jak udało mu się ją spłacić.
Ale czas mijał i ten sam facet poprosił o pożyczenie 5000 złotych na zakup roweru. To było pięć lat temu, wtedy za tyle pieniędzy można było kupić nawet kilka bardzo fajnych rowerów.
Mimo wahań, zgodziłam się na pożyczenie takiej kwoty. Miałam dobrą pensję, mogłam sobie na to pozwolić, a jego znałam już dłużej.
Kupił rower i przez jakiś czas jeździliśmy na nim szczęśliwie razem.
Co się stało później? Jak pewnie domyślacie się, kilka miesięcy później rozstaliśmy się – i to z jego inicjatywy. Znalazł sobie inną kobietę, prawdopodobnie bogatszą. Czy zwrócił pieniądze? Oczywiście, że nie! I nie wiem dlaczego, ale nawet nie przypomniałam mu o tym.
P.S. Damian, jeśli to czytasz, spłać mi dług! Ja też muszę kupić rower!