– Ogólnie rzecz biorąc, ojciec powiedział mu tak: “ Nie mogę zabronić Ci małżeństwa z Sandrą, jesteś już dorosły, ale w takim razie połóż na stole klucze do mieszkania i samochodu. Tak będzie sprawiedliwie. Będziesz mógł żyć swoim życiem, zbudujesz wszystko sam, uczciwie, od podstaw…” – Pięćdziesięciopięcioletnia Irena Raczyńska powtórzyła słowa mężczyzny.
– A syn co na to ? Położył klucze na stole, czy co ?
– Położył… trzy miesiące temu i zablokował nas z ojcem wszędzie. Wieści o nim dowiadujemy się teraz przez krewnych… Mówią, że się ożenił, a wesela jako takiego nie było. Wynajęli kawalerkę, mieszkają tam z Sandrą i jej najmłodszym dzieckiem…
Jedyny syn Ireny i jej męża, Zdzisława, ma dwadzieścia siedem lat. Ich rodzina jest dość zamożna, a synowi dali wszystko: dobre wykształcenie, samochód na ukończeniu uniwersytetu, a kilka lat temu Michał otrzymał od rodziców klucze do swojego mieszkania z jedną sypialnią.
– W dzisiejszych czasach młody człowiek potrzebuje pomocy na start! – wyjaśniła Irena – Kiedy on by się tego dorobił, skoro młodzi specjaliści po studiach dostają małe wynagrodzenia?! Żyć zawsze chciałoby się normalnie, nawet w młodości, a nie w zapluskwionym lokum, tylko w fajnym, wyremontowanym mieszkaniu.
Trzeba powiedzieć, że Michał nie jest zepsutym i rozpieszczonym chłopakiem pomimo faktu, że jest jedynakiem. Jest wdzięczny rodzicom, pracuje, podróżuje, spotyka się z przyjaciółmi – krótko mówiąc, żyje zwykłym życiem młodego człowieka. Irena nie mogła się doczekać, kiedy będzie miał stałą dziewczynę. Rok temu w końcu to się stało.
Niestety, rodzice nie cierpią dziewczyny Michała i nie da się tego ukryć.
– Bo to nie jest kobieta, tylko już… babcia ! – prawie płacze Irena Raczyńska – Jej najstarszy syn ma dwadzieścia jeden lat, jak to jest? Zaraz będzie miała wnuki !
– To ile ona ma lat ?
– Trzydzieści siedem ! Jest dziesięć lat starsza od Michała. Wyobrażasz sobie, że ma już takiego dużego syna? Z obliczeń wynika, że urodziła go rozpoczynając pierwszą klasę szkoły średniej. Czego zatem można spodziewać się po takiej kobiecie, co ?
Oprócz najstarszego syna Sandra ma również młodszego, pięcioletniego.
– Urodziła i nie wiadomo kogo jest ten syn, dziecko nigdy ojca nie poznało – wzdycha Irena – Z dzieckiem też jest coś nie w porządku. Nie znam szczegółów, ale widziałam go kilka razy i gołym okiem to widać. Dziecko ma pięć lat, a prawie jeszcze nie mówi i w ogóle, jest na poziomie rozwoju rocznego dziecka!
Przed poznaniem Michała Sandra mieszkała w pustym mieszkaniu swoich znajomych i od czasu do czasu podejmowała się dorywczych prac zarobkowych: myła podłogi, brała udział w płatnych ankietach, wyprowadzała psy. Zarabiała jakieś grosze, nie tracąc jednak przy tym optymizmu. Jej najstarszy syn, po tym, jak urodził się najmłodszy, zamieszkał u ojca, a następnie przeniósł się do akademika, w którym mieszka do teraz.
– Od normalnej matki dziecko w wieku piętnastu lat nie ucieknie ! – twierdzi Irena Raczyńska, chociaż możliwe jest, że syn Sandry wyprowadził się do ojca po prostu dlatego, bo ten miał więcej pieniędzy.
– Michał wyciągnął ją praktycznie z ulicy, bo w tamtym czasie wyrzucono ją z dzieckiem z mieszkania ! – mówi Irena Raczyńska – Niby tylko wynajął jej pokój. Potem raz wpadliśmy do syna, patrzę, a w przedpokoju cała ściana jest pomazana flamastrem, prawie wtedy padłam ! Zatem najmłodsze dziecko Sandry już rządziło całym domem !
Rodzice wielokrotnie mówili Michałowi, że absolutnie nie podoba im się jego wybór, ale kategorycznie sprzeciwili się temu dopiero kilka miesięcy temu, kiedy dowiedzieli się, że syn i Sandra złożyli wniosek do Urzędu Stanu Cywilnego. Syn przyszedł zaprosić ich na ślub, ale usłyszał ultimatum.
– Powiedzieliśmy, że razem z ojcem stanowczo sprzeciwiamy się temu ślubowi, a jeśli to zrobią, to niech sami sobie radzą w życiu. Mieszkanie i samochód muszą wtedy także zwrócić!
Jak można było dowiedzieć się od innych, życie Michała jest teraz nie do pozazdroszczenia. Sandra nie pracuje, młody mężczyzna zaczął mieć problemy w pracy, a rodzina za coś musi być wykarmiona, dziecko trzeba utrzymać i zapłacić za mieszkanie.
– Zobaczymy, jak długo wytrzyma ! – zastanawia się Irena.
***
Czy normalnym jest w celach wychoawaczych odebranie tego, co wcześniej zostało podarowane ?
Kiedy syn był posłuszny, to mógł korzystać z majątku rodziców, a kiedy się im przeciwstawił, to powinien im oddać mieszkanie i w ogóle pozostać z niczym ? A może inaczej – skoro już mu coś podarowali, to nie powinni żądać zwrotu tych dóbr ?
Szczerze mówiąc, nie wygląda to zbyt dobrze.
Po czyjej stronie Wy jesteście i co o tym myślicie?