– Kiedy zabierzesz nas do siebie na zawsze? – spytała pięcioletnia Ania, zaglądając mi w oczy

Nawet nie wiem, dlaczego poszłam do tej wróżki. Może dlatego, że sama nie wiedziałam, co mam zrobić.

– Zrobisz wspaniałą rzecz, Agnieszko  Wszystko Ci się uda. Nawet w to nie wątp.

– Skąd wiesz, jak mam na imię?

– Ja i moje karty wiemy o Tobie wszystko! Nie wątp w to, co robisz! Nie słuchaj męża. Rób tak, jak Ci serce podpowiada! – powiedziała wróżka i zaśmiała się.

– Chciałam zapytać.…

– Nic Ci dziś więcej nie powiem. Wszystko, co musisz wiedzieć, już ci dzisiaj zdradziłam, a wszystkiego innego wkrótce się sama dowiesz! – powiedziała wróżka.

Podziękowałam jej i wyszłam. Nie poszłam do domu. Skierowałam się tam, gdzie ostatnio zacząłem chodzić bardzo często – do sierocińca. Tam ciągnęło mnie z niesamowitą siłą.

Przywitałam się z wychowawcą i poszłam dalej. Wszyscy mnie tu znali. Poszłam do grupy młodszych dzieci. Natychmiast podbiegła do mnie dziewczynka i chłopiec. Karol i Ania. Byli bliźniakami. Wszystkie inne dzieci nadal bawiły się spokojnie.

Chłopak mnie przytulili, a Ania patrząc mi w oczy zapytała:

– Kiedy nas zabierzesz do siebie na zawsze?

– Jeszcze nie mogę, moi mili. Na razie zabieram Was tylko na weekend.

– To też jest super! Chodźmy się ubrać! – powiedział Karol do siostry.

Wracaliśmy do domu bardzo szczęśliwi. Szłam i myślałam o tym, jak zaskoczony będzie mój mąż Antoni tym, że przyprowadziłam dzieci do domu na weekend.

Rzecz była w tym, że bardzo chciałam adoptować Anię i Karola. Antoni był temu przeciwny. Obawiał się, że nie poradzimy sobie z tak dużą odpowiedzialnością.

Kiedy weszliśmy do domu, Antoniego nie było. Na stole w kuchni leżała notatka: „ Wyjechałem na jeden dzień w podróż służbową. Jutro będę w domu. Nie mogłem się do Ciebie dodzwonić. Całuję “.

Sprawdziłam telefon. Antoni dzwonił do mnie sześć razy. Postanowiłam nie oddzwaniać. W końcu był w drodze – wtedy źle się rozmawia.

Kiedy dzieci i ja zaczęliśmy się rozbierać, ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je i zdrętwiałam. Na progu stała moja teściowa. Bardzo się bałam. Nie wiedziała, że chcę adoptować dzieci z domu dziecka. Nie wiedziałam, jak się z tym poczuje.

– Wow! A kto to nas odwiedził? – powiedziała Halina uśmiechając się.

– To Karol i Ania, są bliźniakami. Zaprosiłam ich na weekend. Mieszkają w domu dziecka – nabrałam odwagi i wyznałam prawdę teściowej.

– To fantastycznie. Nie przyszłam do Ciebie z pustymi rękami. Jakbym przeczuła, że będziesz miała gości! Przyniosłam Ci smaczne, domowe pierogi. Upiekłam także ciasto z jabłkami i wiśniami. Będziecie jeść, dzieciaki?

– Będziemy! – krzyknęli Karol i Ania

– Świetnie! Idźcie umyć ręce i do stołu! – z uśmiechem powiedziała teściowa.

Byłam bardzo zaskoczona jej zachowaniem. Wszyscy razem z wielką przyjemnością zjedliśmy pierogi. Potem wypiliśmy herbatę i zajadaliśmy się pasztecikami.

Sprzątnęłam ze stołu, a dzieci poszły pobawić się do pokoju.

– Agnieszka, a Ty poważnie chcesz zabrać te dzieci z sierocińca? Co o tym myśli Antoni?

– Tak, bardzo chcę adoptować Karola i Anię. Antoni jest przeciwny, boi się takiej odpowiedzialności, a ja lubię te dzieciaki. Od ponad roku mieszkają w domu dziecka, ponieważ ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym. 

– Jesteś dobrym człowiekiem, w pełni Cię popieram. Pomogę ci we wszystkim, a Antoniego postaram się namówić, o to nawet się nie martw! – zapewniła mnie teściowa.

Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje.

– Nie dziw się tak i nie patrz na mnie tak zaskoczonymi oczami. Ja też adoptowałam Antoniego. Miał wtedy dwa lata. Jest bardzo miły i dobry, przyjmie dzieci. Jeśli dzieci z domu dziecka są odpowiednio wychowywane, wyrastają z nich bardzo dobrzy ludzie. Tylko nic nie mów Antonimu. Nie wie, że nie jestem jego biologiczną matką. Dlaczego miałby to wiedzieć? Kocham go jak rodzonego syna. Wcześniej nigdy nawet nie myślałam o adopcji dziecka, ale pewnego dnia szłam obok sierocińca. Dzieci bawiły się na zewnątrz. Zobaczyłam Antoniego i od razu wiedziałam, że to moje dziecko, więc adoptowałam go i wychowałam jak rodzonego syna. Jest dobrym człowiekiem, na pewno pokocha dzieci. Wiem to! – powiedziała teściowa.

Potem teściowa poszła do domu. Wykąpałam dzieci, obejrzeliśmy bajki i poszliśmy spać. W niedzielę z podróży służbowej wrócił Antoni. Był bardzo zaskoczony, gdy zobaczył dzieci, ale od razu zaczął się z nimi bawić. Ja w tym czasie robiłam obiad. Kiedy skończyłam gotować i poszłam zawołać wszystkich do kuchni, zobaczyłam jak Antoni leży na kanapie, a Ania i Karol leżeli obok niego. Czytał im bajki, a dzieci uważnie go słuchały.

Trzy miesiące później udało nam się adoptować Karola i Anię.

Antoni bardzo szybko przyzwyczaił się do dzieci, a one do niego. Wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi. Teściowa jest również bardzo zadowolona. Z wielką przyjemnością nam pomaga, spędza czas z dziećmi, piecze im różne ciasta, ciasteczka, babeczki. Taką mamy teraz wspaniałą rodzinę.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Newskey24
– Kiedy zabierzesz nas do siebie na zawsze? – spytała pięcioletnia Ania, zaglądając mi w oczy