Koleżanka mojej córki przychodzi do nas od razu po szkole. Jej matka odbiera ją o dziewiątej. Nie miałabym nic przeciwko temu, ale nigdy nawet nie rozmawiałam z jej rodzicami, a gdy się spotkałyśmy, jej matka nawet się ze mną nie przywitała.

Po szkole od razu przychodzi do nas koleżanka z klasy mojej córki, nie zanosi nawet tornistra do domu. Nie śpi do późna. Nie mogę poprosić jej, żeby wyszła, chociaż wszyscy jesteśmy zmęczeni i chcemy odpocząć.

Wiktoria mówi, że nudzi się w domu, bo jej rodzice są w pracy do wieczora. Dlatego przychodzi do nas, by odrabiać lekcje i bawić się z Alą.

Dziewczynka je z nami, jestem już przyzwyczajona do gotowania więcej, ale nadal mi się to nie podoba. Musimy kupować więcej smakołyków, owoców, słodyczy, a nasz budżet rodzinny nie jest z gumy. Nie jesteśmy bogatymi ludźmi.

Oczywiście wielu zacznie mi wyrzucać, że pieniądze nie są najważniejsze. Macie rację, kiedyś zapraszano wielu gości do domu na obiad lub wizytę, ale teraz mamy inne czasy.

W ten sposób dorastałam. Mogłam wtedy pójść do każdego i poprosić o herbatę. Czasami nasi sąsiedzi częstowali mnie ciastkiem, kompotem lub lemoniadą. Wszyscy odwiedziliśmy się wzajemnie, ale nasi rodzice nauczyli nas pewnych zasad. Nawet dzieci wiedziały, że nie mogą przychodzić do innych bez zapowiedzi i zbyt często.

Moja mama często karmiła wszystkie dzieci, które do nas przychodziły, a potem razem sprzątaliśmy stół. Ta sytuacja była raczej normą niż wyjątkiem, jednak nikt tego nie nadwyrężał, ponieważ rozumieliśmy, że nie można stwarzać rodzicom dużych trudności.

Jesteśmy wychowywani inaczej. Mój brat i ja często biegaliśmy do naszych kolegów czy koleżanek, gdy chcieliśmy coś zjeść, ale rozumieliśmy, że nie możemy zostawać do wieczora. Kiedy dorośli wracali z pracy, rozstawaliśmy się, bo wiedzieliśmy, że chcą odpocząć w ciszy, popracować nad obowiązkami domowymi i porozmawiać.

Dlatego dziwi mnie zachowanie rodziców Wiktorii. Nawet z nami się nie witają. Próbowałam porozmawiać z matką dziewczynki, ale to było tak, jakbym mówiła do ściany. Szczerze, zaczęłam się o nią martwić. Jak można nie podziękować za gościnę, nie zapytać, jak zachowywało się jej dziecko w gościach?

Teraz nie wiem, co zrobić. Moja córka przyjaźni się z Wiktorią, mają świetny kontakt. Zabronić jej przychodzić? Ale czy przypadkiem nie wyrządzę krzywdy tej dziewczynce? Czy nie jesteśmy jedynym domem, gdzie może się udać? Co, jeżeli jesteśmy jej najbliżsi?

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Koleżanka mojej córki przychodzi do nas od razu po szkole. Jej matka odbiera ją o dziewiątej. Nie miałabym nic przeciwko temu, ale nigdy nawet nie rozmawiałam z jej rodzicami, a gdy się spotkałyśmy, jej matka nawet się ze mną nie przywitała.