Studentka drugiego roku, Sabina, miała dojrzałego i bogatego narzeczonego – z tego powodu była niesamowicie szczęśliwa. Jak miło było wsiąść do drogiego samochodu, jak miło przychodzić na zajęcia w drogich sukienkach – i to wszystko przy pełnych zazdrości spojrzeniach koleżanek.
Już od dziecka zachowywała się w podobny sposób. Chciała Mikołajki, które nigdy się nie kończą. Jednak nie zdawała sobie sprawy, że w oczach jej rodziców pojawiał się strach przed pazernością córki.
– Córko, Mikołaj wszystkim dzieciom rozdaje prezenty, a Ty chcesz tylko dla siebie.
– Ale przecież ma fabrykę, co go to obchodzi ile mi da?
Nie zauważyła, że mama nie ma nowych butów na zimę, ponieważ bawiła się nową lalką. Potem zepsuła lalkę i nie rozumiała, dlaczego mama jest tak zła, że o nic nie dba i nie docenia. Starali się jej przekazać, że rzeczy należy chronić i szanować. Ale ona uważała, że to tylko rzeczy: kupujesz je, używasz i wyrzucasz. Tak powinno być.
Kiedy stała się dorosła, zaczęła wszystko rozumieć, ale to jej nie podobało, ponieważ zawsze trzeba było „dbać, szanować i oszczędzać”, a kiedy wyjechała na płatne studia, to „oszczędzać” było obecne w każdym zdaniu. A ona tak chciała po prostu mieć! Coś swojego, coś pięknego, niepraktycznego, luksusowego.
W jej otoczeniu było wiele dziewcząt, które żyły ze stypendium lub dorabiały, więc nie była gorzej ubrana lub zadbana. Kto w tak młodym wieku wygląda źle? Tym bardziej z jej ogromnymi zielonymi oczami?
Stefan zwrócił uwagę na te zielone oczy, gdy siedziała z przyjaciółmi w kawiarni. Oczywiście nie rzuciła się od razu na jego szyję, ponieważ kawalerów było dość, ale rozmiar jego portfela zawrócił jej w głowie. Zapłacił za nią w kawiarni, kupił ogromny bukiet kwiatów i tęsknił każdego dnia, a w tym celu kupił jej nowy telefon. I tak wszystko się zaczęło. Miała piękne ubrania, drogie kosmetyki, a przede wszystkim eleganckie zdjęcia z różnych restauracji, kompleksów wypoczynkowych i krajów. Żyła.
– Sabina, ale on jest żonaty – powiedziała z troską przyjaciółka. – Rozumiesz to?
– I co?
– Nie planuje się z Tobą ożenić – kontynuowała ze strachem.
– Nie martw się o mnie, tylko o siebie. Widzisz swoją twarz w lustrze każdego dnia.
Powoli nabrała powietrza i pomyślała – co z tego, że jest żonaty? On ją kocha, a z żoną wkrótce się rozwiedzie – dzieci trochę dorosną i to wszystko. Poczeka tyle, ile będzie trzeba. Zna bowiem cenę i widzi zazdrosne spojrzenia przyjaciół. A czy on ją kocha? Tak, oczywiście! Jak można jej nie kochać?
Trzy lata spotkań właśnie minęły. Sabina cieszyła się z każdego dnia i nie myślała o niczym innym. Fakt, że koleżanki z roku zaczęły masowo brać ślub, a koledzy przestali zwracać na nią uwagę, był nieważny, zwłaszcza, że niewiele mogli jej zaoferować. Dlatego zarówno koleżanki, jak i koledzy byli jej obojętni.
– Kotku, a kiedy rozwodzisz się z żoną?
– Niestety, to się nie wydarzy.
– Co?
– Nie wiem, jak to się stało. Bardzo Cię kocham, ale nie mogę porzucić mojego dziecka. Jeszcze nie pojawiło się na świecie, moja żona jest w ciąży.
Sabina szlochała gorzko przez więcej niż jedną noc. Była załamana. Nie widziała nadziei i wyrzucała sobie, jak mogła być tak naiwna. Nie miała nawet z kim podzielić się swoimi doświadczeniami, bo odtrąciła swoich przyjaciół, nawet najlepsza przyjaciółka już do niej nie pisała. Była sama. Próbowała wybić „klin klinem”, ale było to równie trudne. Spotykała się z rówieśnikami, ale nic nie wychodziło z tych znajomości – oczekiwała od nich zbyt wiele. Problem jednak pojawił się gdzieś indziej – przestała być pewna swojej wartości, wyjątkowości i atrakcyjności. Zagubiła się sama w sobie.