Krótkie macierzyństwo

Wiele lat temu rozwiodłam się z mężem, a moja córka i ja przeprowadziłyśmy się do moich rodziców. Rodzice mieli sąsiadkę, ciotkę Matyldę. Była to duża, głośna kobieta, która przeżyła śmierć całej swojej rodziny, dwa nowotwory, a mimo tego nadal była aktywna i cieszyła się życiem.

W tym czasie ciotka Matylda pracowała jako stróż w bursie dla uczniów technikum. Kiedy przychodziła na herbatę, opowiadała różne historie uczniów, w tym dość smutne. Na przykład w bursie mieszkały osierocone dzieci, które po opuszczeniu domu dziecka całkowicie nie przystosowały się do życia. Wszystkie swoje pieniądze wydawały w pierwszych dniach po ich otrzymaniu, dużo piły, a potem głodowały, do tego źle się uczyły.

Kiedyś ciocia przyszła z kolejną historią. Dziewczynka Helena, sierota mieszkająca w bursie miała urodzić. Helena miała zaledwie 17 lat a ojciec dziecka miał 19 lat, oboje mieszkali w bursie, w pokojach 6 – osobowych. Nie mieli pieniędzy, nie mieli krewnych, nie mieli niczego, ale chcieli zostać rodzicami i stworzyć normalną rodzinę. Według opowieści ciotki Helena była dobrą, skromną dziewczyną ze wsi. Ciotka Matylda chciała jej jakoś pomóc.

Wywołałam poruszenie wśród moich koleżanek z małymi dziećmi. Przez dwa tygodnie jeździłam po mieście i zebrałam kilka ogromnych toreb z odzieżą dziecięcą, akcesoriami, butelkami i smoczkami, znalazłam nawet wózek. Wanienkę dla dziecka oddałam swoją. Nie znalazłam tylko łóżeczka, ale ciocia powiedziała, że mogłoby się ono nie zmieścić w pokoju, w którym śpi jeszcze 5 innych dziewczyn. Niektórzy z przyjaciół, którzy nie mają dzieci, postanowili i tak pomóc i po prostu kupili nowe ciuszki, pieluchy i zabawki dla dziecka.

Kiedy Helena, zgodnie z doniesieniami ciotki Matyldy, urodziła zdrowego, 4 – killogramowego chłopca,przywiozłam do bursy wszystkie te rzeczy, które udało mi się zdobyć. Noworodek był zaopatrzony we wszystko, czego potrzebował na co najmniej rok. Perspektywy były dobre, Helenie musiano dać jednoosobowy pokój jakiś czas po wypisie ze szpitala. Tymczasem wróciła do swojego dziewczęcego pokoju w bursie, gdzieczekało na nią pięć piszczących z zachwytu niań.

Około tygodnia po wypisaniu ze szpitala Heleny z dzieckiem ciocia Matylda przyszła ją odwiedzić, jednak ten widok był smutny. ” Uśpiła na zawsze Helenka chłopca ” – powiedziała smutno. Nawet nie od razu zrozumiałam, co to znaczy ” uśpiła na zawsze ” ? Było to tak, że Helena spała, kładąc chłopca pod bok, aby móc nakarmić go w nocy nie budząc się. Piersi Heleny miały bardzo imponujący rozmiar D, który wraz z nadejściem mleka urósł do rozmiaru E. Helena przygniotła dziecko piersią w nocy, które udusiło się i zmarło.

Przez kilka dni płakałam mimo, że stało się to nieznanemu mi dziecku, o które jednak się martwiłam, któremu życzyłam długiego i szczęśliwego życia, tak samo jak i rodzice, którzy chcieli pomóc wyjść im na właściwą drogę. Niestety, stało się najgorsze.

Od tego czasu staram się nie angażować w takie historie. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, przekazuję pieniądze, robię to nawet regularnie, ale nie angażuję się emocjonalnie.

Co się stało z Heleną, Nie wiem. Wygląda na to, że została oskarżona o ” nieumyślne spowodowanie śmierci „, ale nie została umieszczona w więzieniu. Niemal natychmiast po tej historii nasza sąsiadka odeszła z pracy i nie wiem, jak potoczyły się losy naszych bohaterów.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Newskey24
Krótkie macierzyństwo