Kiedy mama po porodzie po raz pierwszy zobaczyła maleńką córkę, bezapelacyjnie zrzekła się dziecka.
– Po co mi taka straszne dziecko, sporządźcie dokumenty do domu dziecka!
Były to słowa wypowiedziane nie przez licealistkę, ale doświadczoną pod każdym względem kobietę ” po trzydziestce „. Bizneswoman przywykła do władzy i podporządkowywania sobie innych, była głową rodziny.
Gdzieś tam obok był mąż – byleby tylko nie przeszkadzał. Z nim sprawa nie była nawet omawiana.
Matka nigdy nie zapytała o dziewczynkę, postanowiła skończyć z dziećmi raz na zawsze, czym niesamowicie “ ucieszyła “ swojego męża.
Po wypisaniu ze szpitala znów zajęła się karierą, a kwestia dzieci została po prostu zamknięta.
Danusia dorastała zupełnie inaczej niż matka, jeszcze w śpioszkach zaglądała rówieśnikom w oczy i próbowała się z nimi komunikować. Na swój sposób, szczerze i z radością. Jeśli się śmiała, wszyscy w pobliżu nie mogli się nie uśmiechnąć. Jeśli ktoś płakał, zaczynała też marszczyć brwi i nadymać usta…
Kiedy trochę dorosła, nie można jej było od siebie oderwać. Danusia uwielbiała przytulać wychowawców. Gładziła po włosach i lgnęła do drugiego człowieka całym ciałem. Jej matka była po prostu emocjonalną żebraczką, która nigdy nie poczuła ani nie zrozumiała, czym jest miłość, w szczególności miłość dziecka.
Wszystkie dzieci są dla nas jak rodzone. Oczywiście w domu dziecka trudno jest otoczyć je rodzinnym ciepłem i uwagą, ale wszyscy staraliśmy się robić jak najwięcej dla nich robić.
Ponad dwa lata później wydarzył się cud. Tata przyszedł do Danusi, a sześć miesięcy później zabrał ją ze sobą. Dziewczynka uśmiechała się i nie opuszczała taty na krok, a kiedy się z nami żegnali, spojrzała na nas i ukryła się w ramionach ojca.
Nieco później przyszła do nas nowa żona taty Danusi, powiedziała, że nie nigdy wybaczył biologicznej matce tej decyzji, niemal natychmiast złożył wniosek o rozwód. Przeprosiła, że wcześniej nie zabrali dziewczynki, ale ona dowiedziała się o niej dopiero po pewnym czasie.
Danusia dorasta z dwoma starszymi braćmi. Nie często, ale odwiedza nas, mówi o tacie, mamie i chłopcach, którzy nie wiedzą, jak bawić się lalkami.
Dzięki Bogu, na dziewczynkę pobyt w domu dziecka nie miał wpływu. Rodzina jest dla niej najważniejsza. Z przyjemnością daje braciom i rodzicom swoje rysunki oraz inne rękodzieła i kocha ich całym swoim małym, dobrym sercem.