Antyczne lustro w wąskiej, posrebrzanej ramie zajęło wreszcie miejsce nad toaletką. Projektantka wnętrz, Irena, rozejrzała się z zadowoleniem. Być może był to ostatni szlif w tworzeniu idealnego, inspirowanego francuskim stylem wyposażenia mieszkania jej klientki. Daria zadzwoniła do Ireny trzy miesiące wcześniej, prosząc o pomoc przy urządzaniu mieszkania. Irena z radością się zgodziła.
Po sprecyzowaniu wymagań, projektantka przystąpiła do pracy.
Długo szukała lustra, aż w końcu zobaczyła idealne na jednym z wysypisk śmieci. Irena nie miała w zwyczaju przynosić rzeczy ze śmieci, ale to lustro było zbyt dobre, a mogło też zaoszczędzić pieniądze jej klientki.
Irena wzięła serwetkę i jeszcze raz przejechała nią po schludnej, eleganckiej ramie. Kobieta uśmiechnęła się kokieteryjnie do siebie, mrugnęła, a potem poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Było to tak wyraźne odczucie, że rozejrzała się dookoła. Za nią nie było nikogo. Irena odwróciła się z powrotem i zaczęła oglądać pokój przez swoje odbicie.
– Wydawało się, że… Trzeba odpocząć, dziś jest za gorąco!
Kiwnąwszy do siebie głową, kobieta wyszła z pokoju, po drodze wykręcając numer do swojej klientki i informując, że mieszkanie jest gotowe. Daria była zachwycona, podziękowała projektantce i obiecała przyjść wieczorem, aby ocenić wykonaną pracę…
…
Szczupły, zadbany mężczyzna, w garniturze z czasów hucznych balów i rozpaczliwych pojedynków, przyglądał się uważnie i z chytrym uśmiechem pokojowi. To było to. Pokój wyraźnie należał do kobiety, wszystko w nim było eleganckie i wytworne. Jeremi uwielbiał takie salony, bywał w nich kiedyś częstym gościem. Za co zresztą został ukarany.
Jeremi, miłośnik romansów i łamania kobiecych serc, wykorzystywał swój urok, łatwo nawiązywał kontakt z kobietami, zwłaszcza młodymi, czarował je, bawił się, a potem porzucał, znalazłszy nowy obiekt dla swoich przyjemności. Mężowie wyzywali go na pojedynek, ale sami ginęli, ojcowie przeklinali go, chowając zhańbione córki za dębowymi drzwiami swoich posiadłości, ale Jeremi nie bał się niczego.
I wtedy młody człowiek nie miał już szczęścia. Zaczął zalecać się do córki pewnego nietowarzyskiego starca, mieszkającego w tajemniczym domu za wysokim płotem. Dziewczyna, pozbawiona balów i innych rozrywek, natychmiast topniała pod wpływem romantycznych zalotów. Jeremi bawił się z nią przez długi czas, kusząc, drażniąc i podziwiając młodą istotę, ale po sześciu miesiącach miał już tego dość i poznał na balu nową piękność. Biedna dziewczyna płakała przez wiele dni i nocy. Plotka głosiła, że postradała zmysły.
Jeremi zdążył już o niej zapomnieć, gdy dowiedział się, że ojciec owej niewiasty postanowił się z nim rozliczyć. Oczy starca rozbłysły tajemniczym, czerwonawym ogniem, a jego usta zadrżały,
Reszta była jak z bajki.
Wściekły ojciec przyłożył lustro do twarzy przestraszonego Jeremiego, a posrebrzana rama odbijała blask zapalonych świec.
– Spowodowałeś zbyt wiele problemów na tym świecie! – syczał gniewnie. – Już czas, żebyś sobie poszedł!
Młody człowiek chciał wybiec przez drzwi salonu, by ukryć się przed swoim gościem, ale nie zdążył. Lustro zdawało się go paraliżować, przybijając go do miejsca, nie pozwalając mu ruszyć palcem.
– W tym lustrze będziesz ukryty na zawsze. Nie skrzywdzisz innej dziewczyny. Będziesz dręczony widząc ich piękno, będą uśmiechać się uroczo do swojego odbicia, nie zauważając Cię. Ale nigdy, posłuchaj mnie, nigdy nie złamiesz już żadnego serca.
Jeremi zniknął, a wraz z nim starszy człowiek. Sługa, który wszedł, rozejrzał się po pokoju i ze zdziwieniem stwierdził, że nikogo nie ma. Tylko na małym dębowym stoliku stało lustro, które pojawiło się znikąd.
Służący wzruszył ramionami i wyszedł.
Minęło wiele lat. Lustro podróżowało po świecie, było sprzedawane na aukcjach, kradzione i przekazywane w spadku. Antyczny przedmiot odbijał wiele piękności, ale żadna z nich nie wiedziała, że po drugiej stronie, ze szkiełka wypełnionego magią, patrzy na nią smutny młodzieniec, któremu odmówiono przebaczenia. Nie zestarzał się, nie żył… On tylko czuł – żal do siebie, złość na starca, zazdrość do tych, którzy całowali te wszystkie piękne obrazy, które on mógł podziwiać tylko przez szkło.
A teraz lustro, przebywając długą drogę, dotarło do mieszkania Darii, trzydziestoletniej samotnej kobiety.
Jeremi czekał z niecierpliwością, aż jej pani wreszcie przejrzy się w lustrze. Tak uroczy, elegancki wystrój wnętrza mógł należeć tylko do równie uroczej damy.
Klucz zagrzechotał w drzwiach, odezwały się kroki i weszła do pokoju.
Mężczyzna zmrużył oczy, żeby lepiej się jej przyjrzeć. Zawsze patrzył na kobiety jak malarz na obraz, lekko mrużąc oczy, zasłaniając jedno oko i przekrzywiając głowę.
Daria, w surowym biznesowym stroju, szybko rozejrzała się po pokoju, zawołała projektantkę, sucho podziękowała jej za pracę i wyszła.
Młody człowiek był zdumiony. Nikt nigdy nie ignorował swojego odbicia w lustrze tak bardzo jak ona. Wyglądało to tak, jakby kobieta celowo unikała go, odwracała wzrok,
Jeremi wzruszył ramionami.
– Cóż, więzienie nauczyło mnie cierpliwości! – pomyślał ponuro.
Daria pojawiła się dopiero wieczorem. Postawiła kilka bibelotów na półkach, na stole położyła czasopisma i książki. Żadnych kosmetyków, flakonów z perfumami czy biżuterii, a tym bardziej podziwiania siebie.
Dopiero rano przejrzała się w lustrze, przeczesała włosy, poprawiła plakietkę z nazwiskiem na bluzce i zniknęła.
Jeremi tylko otworzył usta. Nigdy nie widział tak udręczonej, bladej i smutnej młodej damy. Jakby „wyłączono” ją od środka, pozostawiając jedynie działającą skorupę.
To było dziwne i bardzo smutne. Czy od tej pory w lustrze będzie się odbijać tylko ta kobieta? Jeremi zasmucił się.
– Co sądzisz o mieszkaniu? – siedząc przy stoliku w kawiarni, Irena uważnie obserwowała twarz Darii, aby uchwycić jej stosunek do przeprowadzonego remontu.
– Och! Wszystko jest idealne! Dziękuję bardzo! Wszystko mi się podoba..
– Jak Ci się podoba lustro nad stołem w salonie? Bardzo dobrze pasuje, prawda?
– Lustro? O, tak. Jest cudowne!
Daria oddała Irenie ostatnią część zapłaty, pożegnała się i szybko wyszła z kawiarni.
Irena potrząsnęła głową. Kobiety takie jak Daria zawsze zamawiają coś eleganckiego i romantycznego, ale nigdy nie potrafią tego docenić. Jakby zamarzły, zamieniły się w Królową Lodu.
Takie kobiety jak Daria czuły wzywający je płomień, starały się otaczać zmysłowymi, eleganckimi rzeczami, ale nie dały się ponieść sercu, które samo w sobie jest w stanie uszczęśliwić noszących to wszystko.
Daria ciężko pracowała, a poza domem przebywała bardzo rzadko. Jeremi widywał ją, jak przychodziła późno w nocy, opadała na kanapę, oglądała telewizję i piła wino wyczerpana. Każdego dnia kieliszek czerwonego wina był jej stałym i jedynym towarzyszem. Jakże młodzieniec chciał dzielić te wieczory z dziewczyną, rozśmieszać ją i patrzeć jak się uśmiecha, zaskakiwać i zawstydzać zauważając lekki rumieniec na jej policzkach… Ale on mógł tylko patrzeć.
Pewnego dnia Daria zaprosiła swoich przyjaciół do siebie. Jeremi po raz pierwszy zobaczył ją rozmawiającą i śmiejącą się. Dziewczyna pokazała gościom wnętrze, oprowadziła ich po pokojach, a następnie wszyscy zasiedli do stołu ustawionego w salonie.
Mężczyzna już dawno przyzwyczaił się do tych nudnych biesiad bez polki i walca. Ale tutaj było jeszcze bardziej przygnębiająco.
Daria została odciągnięta przez towarzystwo, choć sama zaprosiła gości do siebie, odpowiadała na pytania z zakłopotaniem, starała się nie spotykać wzroku mężczyzn. A potem ze smutkiem patrzyła przez szparę w drzwiach, jak wysoki, przystojny mężczyzna całuje jej przyjaciółkę.
Jeremi widział smutek, głęboki, jak burza, jak mgła, którą rozproszyć może tylko silny, niespodziewany wiatr.
Daria nie umiała się podobać, czarować, była zbyt skamieniała. Jeremi nigdy nie lubił tego typu kobiet, ale dziś, z braku zajęcia, a może posłuszny niejasnym nakazom sumienia, postanowił pomóc pani z lustra.
I Jeremi zaczął działać.
Stary człowiek, który go przeklął, nie pomyślał o tym, że w snach świat szkieł może przecinać się z rzeczywistością. Właśnie to wykorzystał przebiegły mężczyzna.
Daria poszła późno spać. Po uprzątnięciu stołu i umyciu naczyń, długo pisała coś na komputerze, przeglądała jakieś papiery, wzdychała i przecierała zaczerwienione oczy.
Wreszcie dziewczyna, siedząc na kanapie, zasnęła.
…
Stała na brzegu morza. Daria natychmiast rozpoznała to miejsce. W pobliżu był domek jej matki, z jabłoniami i kiściami winogron zwisającymi z dachu pergoli. Dziewczyna westchnęła głęboko. To było JEJ miejsce, tylko tutaj stawała się naiwna jak dziecko, mogła się śmiać, stawała się żywa. Za nią rozległy się czyjeś kroki. Daria odwróciła się. Mężczyzna szedł po gorącym piasku. Wyluzowany chód, przystojny garnitur, zmysłowe spojrzenie. Daria była zakłopotana i chciała odejść, ale wtedy nieznajomy zapytał ją, czy dziewczyna zna jakieś dobre miejsce na artystyczne szkice.
Daria wskazała duży głaz na piaszczystym brzegu. Widok na plażę i morze był niesamowity.
Mężczyzna skinął głową z wdzięcznością.
– Przepraszam, jak masz na imię? – krzyknął za nią.
Daria udawała, że nie słyszy pytania…
Myślała o nieznajomym przez cały następny dzień. Nigdy nie miała tak realistycznych marzeń. Kobieta przyznała się przed samą sobą, że podoba jej się ten mężczyzna. Było w nim coś czarującego, drażniącego i łatwego…
Spotykali się co wieczór. To było tak, jakby Jeremi otwierał małe drzwi, wchodził w marzenia swojej pani i uczył ją, jak być kobiecą i piękną. Przypadkowo spotykał się z Darią w sklepie, a u szefów bronił jej, stojąc przerażony przed dyrektorem, sprawiając, że Daria zaczynała doceniać samą siebie. To było trudne. Kobieta, jak ślimak, chowała się w swojej skorupie przy każdej okazji.
Na początku Jeremi chciał tylko z nią flirtować, wciągnąć ją w swoją sieć, podporządkować ją sobie, jak wszystkie inne kobiety w jego poprzednim życiu, ale nie potrafił. Jakoś nie mógł jej okłamać, kusząc i wykorzystując słabość swojej ofiary. Nie, nie z nią. Po prostu nie z nią…
– Boisz się mnie? Dlaczego zawsze odchodzisz, gdy tylko chcę wziąć Cię za rękę? – zapytał Jeremi.
– Nie wiem – Daria spuściła oczy. – Tak, chyba się boję. Wtedy mnie zostawisz. Będzie mnie bolało.
– Czy mężczyźni już Cię rozczarowali?
– Tak, niestety. Dali mi jasno do zrozumienia, że nie jestem ich godna, żądali więcej niż mogłam im dać.
– Byli w błędzie! – Jeremi odpowiedział cicho i odpłynął gdzieś daleko w swoich myślach.
Nadszedł moment, w którym Daria zaczęła ufać mężczyźnie swoich marzeń. Nie nękał jej, był łagodny, zawsze patrzył na nią z szacunkiem, nigdy o nic nie prosił.
Teraz co wieczór czekała na spotkanie z nim. A on przychodził. Był tylko dla niej.
Zawsze, gdy ją spotykał, lekko ściskał jej dłoń, potem przykładał jej palce do swoich ust i całował. Galanteryjnie i delikatnie…
– Daria? Co się z Tobą dzieje? Zakochałaś się, czy co? – pytały zdziwione koleżanki, przyzwyczajone do wiecznie bladej i smutnej Darii.
Uśmiechnęła się tylko tajemniczo i wzruszyła ramionami.
Daria stawała się pięknością. Z poczwarki, która zbyt długo przeleżała pod liściem bzu, zaczął wykluwać się piękny motyl. Ukradkiem spoglądała na siebie w lustrze i dostrzegała urok swoich oczu, gęste rzęsy, wyrazisty łuk brwi. Zadowolony Jeremi podziwiał dziewczynę ze swojej kryjówki, czekając na kolejny sen. Był tak przyzwyczajony do ich spotkań, że nie wyobrażał sobie życia bez nich. Mężczyzna zakochał się. Silne, prawdziwe uczucie kazało mu się zmienić. Z bezczelnego szarlatana przeistoczył się w uważnego, troskliwego kochanka, pielęgnującego ukochaną, podziwiającego ją, zapominającego o sobie. Wcześniej tak nie było…
Metamorfozy, wzajemne wpływy, przemiany dwojga ludzi, którzy znali się tylko w snach, sprawiały, że amorki kręciły głowami z rozpaczy. Nie ma nic bardziej przerażającego niż zakochanie się w obrazie swojej wyobraźni! Daria potrzebowała prawdziwego mężczyzny, z krwi i kości. A jeden z psotnych amorków pociągnął za cięciwę łuku i tak oto Daria poznała młodego człowieka.
Jeremi ze zdziwieniem zauważył, że Daria coraz później wraca do domu. W rękach trzymała kwiaty, a na jej ustach gościł uśmiech. Zawahał się, czy zapytać ją o to, co się dzieje. Ale wkrótce Daria zabrała Konrada do swojego domu. Pili herbatę i wesoło rozmawiali. Jeremi patrzył na nich z lustra. W piersi więźnia zapaliło się nowe, ostre i kłujące uczucie zazdrości.
Konrad nie zostawał na noc. Daria zamykała za nim drzwi i jeszcze długo machała przez okno, odprowadzając kochanka wzrokiem.
Pewnego razu, po zaśnięciu, ponownie spotkała Jeremiego. Był smutny. Od razu wiedziała, że on wie wszystko. Ona też czuła się smutna.
– Nie możemy zostać przyjaciółmi, prawda? – zapytała cicho, podnosząc kwiaty, które jej podarował.
On tylko potrząsnął głową.
– Więc, czy musimy zerwać? – bała się, że odpowie twierdząco. Ale nie było innego wyjścia.
– Tak, myślę, że tak byłoby lepiej…
Zrywał się po raz pierwszy, jakby wszystko w nim płonęło rozgrzanym do czerwoności żelazem. Ból i poczucie beznadziei stopniowo wypełniały całe jego serce. Teraz był skazany na obserwowanie szczęścia tej, w której sam się zakochał, doświadczając po raz pierwszy tego wszechogarniającego uczucia.
Tak, starzec wymyślił dla niego najcięższą karę – uwięzienie go w lustrze…
Daria natomiast czuła tylko lekki, świetlisty smutek. Straciła przyjaciela, który zmienił wiele rzeczy w jej życiu, ale on był tylko snem, duchem i fantazją. W rzeczywistości czekał na nią prawdziwy mężczyzna…
Wyczerpany Jeremi znalazł tylko jeden sposób, by oszczędzić sobie męki bycia świadkiem cudzego szczęścia. Ktoś musi rozbić lustro. Tysiące odłamków latało po pokoju, uwalniając duszę mężczyzny. Odkupił się, zmienił, obudził ze snu, nauczył się dawać, nie żądając niczego w zamian. Był godny wybawienia ze swego wiecznego więzienia…
Lustro pękło dość szybko. Konrad postanowił powiesić go nieco wyżej, ale słabo wbił hak w ścianę i osunęło się na podłogę, zamieniając się w błyszczące kawałki. Wyzwolona dusza uniosła się w górę, zabierając ze sobą tajemne, świetliste uczucie.
A kiedy Daria wróciła do domu, Konrad spotkawszy ją, lekko uścisnął wyciągniętą dłoń dziewczyny i ucałował każdy palec ukochanej. Zrobił to jak ten człowiek ze snu…