Mama mojego chłopaka

Prawie wyszłam za mąż w wieku 22 lat. Na miłość boską. Poznałam Michała jeszcze na studiach, studiowaliśmy razem. Nie od razu zwróciłam uwagę na tego spokojnego chłopca. Zwykle nie uczestniczył w dyskusjach, nie brał czynnego udziału w sporach, nie chodził na spotkania studenckie. Stał cicho z boku i uśmiechał się do swoich myśli. On był warszawiakiem, a ja dojeżdżałem ze wsi. Nie wyróżniłam go; trzymałam się z innymi, bardziej bojowymi chłopakami. Na trzecim roku podszedł do mnie i zaprosił mnie do teatru! Do teatru! Nigdy nie przepadałam za teatrem, wolałam przesiadywać w klubach i na koncertach rockowych. Byłam zaskoczona…i zgodziłam się! Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Pierwszy raz pocałowaliśmy się dopiero trzy miesiące po pierwszej randce. Potem pojechałam do domu na wakacje i wymienialiśmy wzruszające wiadomości.

To właśnie wtedy, podczas rozstania, zdałam sobie sprawę, że bardzo mi na nim zależy. Kiedy spotkaliśmy się we wrześniu, Michał zabrał mnie na spotkanie ze swoją matką. Mieszkali razem w ogromnym mieszkaniu. Okazuje się, że ojciec Michała był bardzo znanym naukowcem, ożenił się późno i zmarł, gdy syn miał zaledwie 7 lat. Jego mama nigdy więcej nie wyszła za mąż, swoje życie poświęciła synowi i pamięci męża. Michał bardzo ją kochał i mówił o niej bardzo wzruszająco.

Postanowił więc przedstawić swoje ukochane kobiety sobie nawzajem. Nic dobrego z tego nie wynikło. Jego matka nie polubiła mnie od pierwszego wejrzenia. Wypytywała mnie szczegółowo o skład mojej rodziny, zaczęła pytać o plany na życie. Boże, jakie plany może mieć 22-letnia młoda dziewczyna! Oczywiście, żeby skończyć studia, dostać pracę, wziąć ślub i mieć dziecko. I to nie tylko jedno. Moi rodzice, którzy urodzili i wychowali trójkę dzieci, bardzo się kochali i szanowali. Mój najstarszy brat skończył studia i pracował jako elektryk,, a mój średni brat został żołnierzem. Ja rozpoczęłam studia i wybrałam zawód inżyniera, bo zawsze kochałam matematykę. Prawda jednak jest taka, że nie chciałam iść na studia i zajmować się nauką. Chciałam po prostu iść do pracy, zarabiać pieniądze i żyć normalnie. Matce Michała to się nie spodobało. Widziała obok niego inną kobietę, która poświęci mu swoje życie, tak jak ona poświęciła swoje mężowi.

Po spotkaniu z matką Michała, nasza relacja zaczęła się pogarszać. Mimo, że wciąż mnie kochał, a w jego oczach był ten sam błysk, kiedy na mnie patrzył.

– Nie przejmuj się mamą, ona jest po prostu o Ciebie zazdrosna. Zmieni się, gdy pozna Cię lepiej i zobaczy, jaka jesteś miła. Po prostu potrzebuje trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do myśli, że teraz mam Ciebie – powiedział Michał, przytulając się do mnie.

Ale ja, z moim młodzieńczym maksymalizmem, krzyczałam i płakałam, że on mnie nie kocha, że pobłaża swojej matce, a ja go nie interesuję. Biedny Michał! Jak on się czuł między między dwiema ukochanymi kobietami, które walczyły o niego jak o nagrodę.

Ja poddałam się pierwsza, nazywając go mężczyzną bez kręgosłupa, odeszłam z jego życia. Później skończyłam studia, dostałam dyplom i czekałam na dorosłe życie.

Nie zapomniałam szybko o Michale. Gdy nagle przypomniałam sobie o nim, widząc podobną postać w tłumie, serce zabolało mnie z tęsknoty. Rok później wyszłam za mąż. Dwa lata później byłam rozwiedziona. Szukałam kogoś takiego jak on, ale nie mogłam znaleźć. Potem znowu wyszłam za mąż i znowu się rozwiodłam. Wróciłam do rodzinnego miasta, pracowałam w fabryce i prowadziłam zwyczajne życie. 10 lat po ukończeniu studiów, nasza klasa postanowiła się spotkać. Mieliśmy przyjazne grono, wiec postanowiliśmy odnowić kontakty towarzyskie. Zdecydowałam się pojechać. Warszawa się zmieniła.

W restauracji zebrał się prawie cały nasz rocznik. Kilku osób nie było, Michała też nie. Próbowałam dowiedzieć się czegoś o nim, ale miał niewielu przyjaciół. Dopiero później dowiedziałam się, że prawie natychmiast po ukończeniu studiów Michał wyjechał za granicę i tam pracował. Do Warszawy przyjeżdżał rzadko, raz na dwa lata, ale pieniądze do matki wysyłał regularnie.

Nie mógł z nią żyć. Najwyraźniej czuł, że ona nigdy nie pozwoli mu odejść, że każdą kobietę uzna za zagrożenie dla siebie.

Tak po prostu, dwie najukochańsze kobiety w jego życiu uczyniły go nieszczęśliwym. Jedna nie chciała odpuścić, druga była zbyt dumna, by go wspierać i czekać.

I te dwie kobiety też były bardzo nieszczęśliwe.

Matki synów! Zaakceptujcie ich wybory, nie wchodźcie w drogę ICH szczęściu.

PS. Historia opowiedziana przez naszą czytelniczkę!

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Mama mojego chłopaka