Mama, tata i ona

To jest historia naszej czytelniczki.

Urodziłam się w 1995 roku w dobrej rodzinie i do 5 roku życia byłam kochanym dzieckiem. Miałam wtedy wszystko – kochających rodziców, dziadków, mnóstwo zabawek i spełnione wszystkie moje życzenia.

Aż urodziła się ona – moja siostra. Tosia. Zdiagnozowano u niej porażenie mózgowe. Od urodzenia było jasne, że coś jest z nią nie tak. Poród był bardzo trudny. Lekarze uprzedzili moich rodziców o wszystkich konsekwencjach – że dziecko prawdopodobnie nie będzie chodzić i nie rozwinie się umysłowo odpowiednio do swojego wieku. Byłam wtedy zbyt młoda, by to zrozumieć. Moja babcia opowiadała mi o tym później.

Moi rodzice postanowili być bohaterami i zabrali moją siostrę ze szpitala.

– Nie mają racji, postawimy ją na nogi – krzyczała moja matka.

– Nigdy jej nie zostawimy, to nasze dziecko – powtórzył ojciec.

Ojciec opuścił moją rodzinę trzy lata po narodzinach siostry. Stracił wiarę. Trudno jest wierzyć w cud i kochać dziecko, które nawet Cię nie poznaje.

Dorosłam w wieku ośmiu lat. Zrozumiałam, że dzieciństwo się skończyło i że ludzie, których najbardziej kochałam, mogą mnie zdradzić. Mój ojciec przestał się komunikować nawet ze mną. Rozumiem go. Byłam przypomnieniem życia, o którym chciał zapomnieć.

Mama zmagała się z tym problemem przez kolejne pięć lat. Ciągnęła Tosię do lekarzy, sanatoriów, wydawała mnóstwo pieniędzy na masaże, lekcje. Był postęp, ale bardzo niewielki. Tosia potrafiła trzymać łyżkę, siedziała na wózku inwalidzkim, zaczęła nawet mówić. Rozpoznawała mnie i swoją matkę, ale miała mózg trzylatka, ale nawet to cieszyło moją mamę.

Pogodziłam się z tym, że nie będzie miała sobie równych przy mamie. Kochała moją siostrę z obsesją. Nie raz, rozmawiając ze mną, mówiła mi, jak bardzo jest jej przykro z powodu Tosi, jak ciężki był to poród, jak trudna to była ciąża.

Poczucie winy zżerało ją. Zmarła na raka, kiedy kończyłam szkołę.

Miesiąc po jej śmierci skończyłam 18 lat. Nienawidziłam mojej siostry. Odebrała mi ojca, potem matkę. Zabrała mi dzieciństwo i młodość Odebrała mi przyszłość. Zamiast do szkoły, poszłam do pracy. W zasadzie mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy – emerytura mojej siostry, alimenty ojca, moja pensja. Przychodziła do nas kobieta z opieki społecznej całkowicie za darmo. Opiekowała się moją siostrą, kiedy ja byłam w pracy. Czasami moją siostrą opiekowała się sąsiadka, zupełnie za darmo. Zlitowała się nade mną. Moja babcia ze strony ojca wycofała się, podobnie jak mój ojciec. Rodzice mojej mamy zmarli po niej, więc zostałam w zasadzie sama.

Zaproponowano mi umieszczenie mojej siostry w domu dla niepełnosprawnych. A ja chciałam to zrobić, tylko nie mogłem tego zrobić ze względu na moją matkę. Zanim umarła, obiecałam jej, że zaopiekuję się Tosią.

Mam teraz 25 lat. Nie mam chłopaka i nigdy nie miałam. Najwyraźniej odstraszam wszystkich swoim żałobnym i poważnym spojrzeniem. Po pracy biegnę do domu, żeby sprawdzić, co u mojej siostry. Nie mam czasu wyjść z domu, nie mogę nikogo zaprosić do siebie… Czy wiecie jak pachnie schorowany człowiek?

Czasami jestem gotowa zabić moją siostrę, czasami jest mi jej żal. Czasami współczuję sobie, że moje życie upłynie na zmienianiu pieluch…

Ale nie potrafiłabym czuć się tak jak ojciec – zdradziecko.

P.S. Po wielu udrękach i wątpliwościach Tosia trafiła w końcu do domu dla niepełnosprawnych.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Newskey24
Mama, tata i ona