Marzenia się spełniają

Zofia, odbiło Ci? Rezygnujesz ze wszystkiego: z dzieci, z męża, z mieszkania, z przyjaciół! I po co? Za romans, o którym już dawno powinnaś zapomnieć. Z Tobą jest coś nie tak. Czy Ty w ogóle pamiętasz, ile masz lat? Jesteś emerytką!

– I co z tego? Jeśli jestem na emeryturze, czy to już czas, aby położyć się i umrzeć? Nie, moja droga. Nie chcę spędzić czasu, który mi pozostał, tak marnotrawnie, jak spędziłam całe moje życie.

– Miałaś złe życie? Nigdy nie narzekałaś.

– Dlaczego miałabym to robić? Co by się zmieniło? Poza tym były zobowiązania wobec mojej rodziny. Musiałam wychować swoje dzieci, zapewnić im wykształcenie. Zrobiłam wszystko, co mogłam, żeby wyrosły na szczęśliwych i porządnych ludzi. Teraz są dorośli, mają własne rodziny, są dobrze sytuowani. Mam prawo do mojej części szczęścia.

A co z Mikołajem? Jak on sobie poradzi w życiu bez Ciebie?

– Poradzi sobie. Zresztą, nie beze mnie, a raczej bez moich usług. Od dawna mnie nie potrzebował. Nigdy mnie nie kochał. On mnie po prostu wykorzystał.

– Nie powinnaś tego robić, Zofio. To dobry człowiek, nie pije.

– On nie pije. I co z tego? Od dawna jesteśmy sobie obcy. Mieszkamy tylko w jednym mieszkaniu. Jest stary, nie jest wystarczająco silny, nie może już biegać z dziewczynami. Ile razy groził, że zostawi mnie dla innej kobiety! Myślał, że się martwię, że mnie zdradza. Ale ja to znosiłam ze względu na dzieci. Nigdy nie zdradziłam ani razu.

– I teraz, na starość, postanowiłaś się na nim zemścić?

Ja niczego nie postanowiłam. To się po prostu stało. Wiesz, przez trzydzieści lat chciałam zobaczyć morze. Co roku proponowałam wyjazd, a on nie chciał się zgodzić. Mówił: „W pobliżu jest jezioro, idź popływać. Kto będzie dbał o nasz dom, kto zadba o ogród?”. Nie przyszło mu do głowy, że odpoczynek jest ważny. Postanowiłam więc, że czas działać. Inaczej nigdy nie zobaczyłabym morza. Zebrałam emeryturę za ten rok i wyjechałam. Był krzyk! Tylko, że zabrakło mu argumentów. Dzieci mieszkają osobno, ogród jest wyplewiony, prace przy domu są skończone. Pojechałam po sezonie, by nie trafić na upał. Nie chciałam leżeć na plaży. Chciałam siedzieć przy brzegu, podziwiać, słuchać szumu fal, oddychać morskim powietrzem. To było takie piękne, taka moc, taka siła!

– Tylko po to pojechałaś?

– Tak. Nigdy nie sądziłam, że spotkam tam miłość.

– Jesteś zabawna. Jaka miłość? W naszym wieku?

To jest prawdziwa miłość. Nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Spotkaliśmy się na plaży, on też lubił tam spacerować. Rozmawialiśmy przez godzinę i wtedy uświadomiliśmy sobie, jak bardzo jesteśmy sobie bliscy, jakbyśmy znali się od stu lat. Spędzaliśmy razem każdy dzień. Nie mogliśmy się sobą nasycić. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wcześniej rozmawiała z mężem w ten sposób. A kiedy znaleźliśmy się w łóżku, wreszcie zrozumiałam, co to znaczy „kochać się”. Zanim wyjechałam, był zmartwiony, mówił, że nie wyobraża sobie życia beze mnie.

– I uwierzyłaś w to? Tak wszyscy mówią na początku. Jestem pewna, że zapomniał o Tobie i Waszym wakacyjnym romansie.

– Nie, mylisz się. Właśnie wczoraj rozmawialiśmy przez telefon. Czeka na mnie.

– Czy on nie jest żonaty?

– Jest wdowcem. Mieszka sam, jego dzieci są usamodzielnione. Niedawno przeprowadził się do tego miasta. On też całe życie marzył o morzu.

– I zdecydowałaś się…

Tak. Złożyłam już pozew o rozwód. Mikołaj jest wściekły, wyzywa mnie, nie wie jak mnie zranić. On nastawia dzieci przeciwko mnie.

– A co z nimi?

– Są po mojej stronie. Mówią, że chcą widzieć swoją matkę szczęśliwą.

– Dziewczyno, to się nie skończy dobrze. Czuję to.

– Wszystko będzie dobrze. Nie wiem, ile dni czy lat mi zostało, ale wiem, że chcę być z nim. Do samego końca. Mam prawo być szczęśliwa.

I Zofia zrobiła, jak powiedziała. Mikołaj nie mógł zrozumieć, jak jego żona, z którą przeżył 35 lat, „oszalała” i zdecydowała się na taki krok. Oczywiście obwiniał tylko ją.

Dzieci nie opuściły ojca, wspierają go jak tylko mogą. Nie obwiniają też matki, uważają, że postąpiła słusznie.

Ale jej przyjaciele czekają na powrót Zofii do domu. Sądzą, że na pewno wróci oszukana. Nie mogą sobie poukładać w głowach jej beztroskiego zachowania.

A Zofia żyje pełnią życia i dziękuje Bogu za szczęście, które na nią spadło. Teraz ma wszystko, o czym marzyła: kochającego męża i morze, które widzi i słyszy każdego dnia…

P.S: Polub i zasubskrybuj nasz kanał!

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Marzenia się spełniają